wtorek, 6 listopada 2018

* * *

przyszła 
jak zwykle
spóźniona

chłodem poranka
smaga smutek
deszczem
zalewa alejki
szeleszczące
pod stopami

kasztanów klejnoty
chowam do kieszeni

promienie szczęścia
łapie pośród chmur

w bukiety
zbieram
złoto-czerwoną
tęsknotę duszy

bo każdy
spadający liść
jest jak
rozkwitający
wiosną kwiat

i jak ja
jesienią