czwartek, 30 czerwca 2016

* * *

patrzę 
na świat 
oskalpowana 
z ideałów 

wymoszczona 
kłamliwą propagandą 
ludzkości

wyrywam się 
nie chcę
być częścią układu 
ruszam 
pod prąd

bez gwizdów
knowań
godnie

środa, 29 czerwca 2016

* * *

jak cień
wlecze się 
za człowiekiem
tajemniczym 
welonem osłonięte
przeznaczenie

z rękawa sypie pomysłami
kłody rzuca pod nogi
drzwi przed nami rygluje
intryguje z losem

nie można mu zaufać
i ślepo za nim iść

nie uciekniesz
choć zawsze 
znajdzie do nas drogę

wtorek, 28 czerwca 2016

* * *

odkryłam 
kruchość ramion
i rąk zapracowanych
tych
którzy na bruku 
miasta
zostawili krew

nie pokonały 
ich ducha 
katownie
ubeckie kraty
sądowe zbrodnie
przed oprawcami 
stali niezłomni

chcieli wolności
i chleba

nie liczyli
na świat
że los 
się zmieni

upadli
przybici 
do trumny

poniedziałek, 27 czerwca 2016

* * *

między 
wczoraj a jutro
spokojnie 
mija dzisiaj

wypełnione
pośpiechem godzin
męczących
przyprawione garścią
krotochwilnych
zdarzeń błahych
płyną
minuta po minucie
człowiek po człowieku

bezsens i sens
spokojnie mijają
między
wczoraj a jutro

niedziela, 26 czerwca 2016

* * *

odkładam emocje
na później
jak fundusz
na starość

ciągle szastam
radości uśmiechem
lokuję uczucia
wzruszenia
odliczając łzami

obietnice
jak czeki bez pokrycia
wyrzucam z pamięci
w garści
ściskając tylko grosz
na szczęście

sobota, 25 czerwca 2016

* * *

zasnąć 
by nie zbudzić myśli
dręczących pamięć
co noc
podróżują
w nieskończoność

doświadczenie
mieszają z milczeniem
wyświetlają obrazy
wypowiadają słowa
i nie śpią
zapamiętując
od nowa

piątek, 24 czerwca 2016

* * *

kolejny dzień
wyrył się blizną
na skołatanym sercu

łzy wyschły
zostawiając uczucia
wyschnięte na wiór

ból zobojętnienia
przeszył duszę
na wylot

noc
uspokoiła pustkę
dodając sił
by przetrwać

czwartek, 23 czerwca 2016

* * *

marzenia
rozkwitły kwiatem
słów wielobarwnych

podlewane
obietnicami 
jak letnim deszczem
wypuszczały nowe pąki
delikatnym zapachem
otulając czas
oczekiwania

w gorącym słońcu
obietnic
spaliły płatki
więdnąc
co dnia od nowa

środa, 22 czerwca 2016

* * *

ścigam się 
z czasem

co dnia wydłużam 
dystans życia
skracając 
nocy mrok

co dnia skreślam
kolejne godziny

a i tak
ciągle zostaję 
pół kroku
w tyle 

wtorek, 21 czerwca 2016

* * *

zabrakło słów 
by dzień
rozbłysnął tęczą

szczęście
malowane akwareli
lekkością
przyprawione
olejną nutą realizmu
przygasło 
pod pędzlem
niepewnym przyszłości

szkicując 
nie miesza barw
zostawiając
czarno-białe 
kontury jutra 

poniedziałek, 20 czerwca 2016

* * *

patrzę w niebo
to ocean trosk
rzuconych 
w przestrzeń

spokojnie płyną
jedna po drugiej
rozbijając się
o mielizny chmur
puszystych

rozpadają się
gradem
strzelając 
mroźnymi kulami 
na oślep

i giną w słońcu
spalone promieniem
zanurzonym
w błękicie

niedziela, 19 czerwca 2016

* * *

noc bez snu
jak sala
pełna tortur
myśli poobijanych
od ściany do ściany
ciszy
tnącej powietrze
brzytwą słów
niewypowiedzianych
i bólu
rozrywającego skronie
kolejną godziną
czekania na świt

sobota, 18 czerwca 2016

* * *

zostawiam
po sobie
ślad nikły
zadeptany
w tłumie
stóp odbitych
w pośpiechu

zostawiam 
po sobie
ślad marny
podobny
do nikogo

zostawiam
po sobie
ślad wypalony 
jak piętno
na wyschniętej
ziemi

odchodząc
zostawiam
po sobie ślad

piątek, 17 czerwca 2016

* * *

uśpiona namiętność
zerwała się burzą
błyskiem
rozbudziła niebo

wiatrem pieściła
ciała rozgrzane
obsypując je
kroplami
pocałunków

w kałużach
odbijało się
szczęście

czwartek, 16 czerwca 2016

* * *

zrobili krok za daleko 
oślepieni blaskiem
nie widzą
ogłuszeni krzykiem
nie słyszą

bez opamiętania
rozdają gesty
bez pokrycia

w cierpieniu
życie nabiera smaku
malując obrazy
doświadczeniem

olejne barwy
mienią się 
emocji paletą

i tylko podli
bezbarwnym szczęściem
zachłystują się
bez końca

paradoks

środa, 15 czerwca 2016

* * *

za kotarą rozpaczy
codzienność 
spopielała
rozbijając o bruk
kryształy łez

zdeptane opiłki
tracą blask
matowieją
myślą natrętną
o początku
i końcu

oślepiające promienie
próbują przebić
kotary mur
wypalając iskierką
nadziei 
nowy dzień

wtorek, 14 czerwca 2016

* * *

w korytarzu
dni i nocy
mijam
kolejne drzwi

niektóre skrzypią
wspomnieniem
inne jak
zabarykadowane
bronią dostępu
do tajemnicy istnienia

szukam tych
skrywających nieznane
prowadzących
do ciebie

tych pięknych
nie otwieram
nic za nimi
nie ma

poniedziałek, 13 czerwca 2016

* * *

nad ranem zapominam
aksamitny dotyk 
twoich dłoni

między 
snem a jawą
myśli 
otulam szeptem
słów nocą
szeleszczących

zapamiętuję
obrazy
odbite w lustrze
twoich oczu
nim powieki
uniosę
ku słońcu

niedziela, 12 czerwca 2016

* * *

za dużo myśli 
galopują 
od nocy do świtu
za mało słów
by je wyrazić

ciszę
wypełnia gwar 
wspomnień
planów
postmodernistycznej
zadumy nad sensem
i bezsensem

niewypowiedziane
nabierają
nowych znaczeń
w czterech ścianach 
nocy

sobota, 11 czerwca 2016

* * *

w letargu
dusza zawieszona
zapomnia oddychać
powietrzem
wolnym od trosk

zastyga wpatrzona
w przestrzeń 
nieodgadnioną
dniem i nocą

ptakiem odlatują
klucze myśli

oblepiona 
marzeń ceniem
nie może zrobić
kroku

w milczeniu
odchodzi
w zapomnienie

piątek, 10 czerwca 2016

* * *

zostawiłam 
za sobą
niedomknięte drzwi

może kiedyś wrócę


do marzeń 

zaplątanych
w rozwianych 
wiatrem włosach

do uśmiechu

po drugiej stronie
lustra

do gestów

zawieszonych
w pół słowa

do bliskości

dłoni splecionych
igrających
w półcieniach ciał

może kiedyś wrócę


nie zamykając 

za sobą drzwi

czwartek, 9 czerwca 2016

* * *

z życiorysu 
najłatwiej
wykreślić ludzi
zapomnianych
i tych co 
zapomniają
tych co z buciorami
codziennie
i tych
co od święta
odkurzają pamięć
luki
wypełnią 
ci co potrafią
chmury rozgonić
szczęściem 

środa, 8 czerwca 2016

* * *

całkowicie bez sensu
patrzę na świat 
oskalpowany 
z ideałów 

to epidemia 
nonsensu 

wlewa się 
nam do gardeł
ociekając
jak krew 

napełnieni 
po brzegi 
chmurnością 
zdumieni szelestem 
walczymy
o nadzieję

wtorek, 7 czerwca 2016

* * *

w sukni
utkanej ze świtu
koralami rosy
wyszytej
zdobywa kolejny dzień
w falbanach
skrywa pośpiech
smutki
gubi jak 
pantofelki Kopciuszka
by o północy
zrzucić dzień
w otchłań 
nagiej nocy

poniedziałek, 6 czerwca 2016

* * *

skazany 
na porażkę 
poznajesz 
otaczający świat

rozdarty myślami
korzystasz
z magii życia
koszmaru 
codzienności

bez możliwości 
odzyskania 
straconej 
części 
swojego bytu

idziesz dalej 
w tłumie 

niewidzialny

niedziela, 5 czerwca 2016

* * *

odeszłam od siebie 
za daleko
nie dosięgam już
myśli
błądzących bez celu
nie słyszę słów
nawołujących
do powrotu

tylko 
kilka kroków
wystarczy
by dosięgnąć 
ręki wyciągniętej
do siebie

a tak trudno
zrobić 
ten pierwszy

sobota, 4 czerwca 2016

* * *

zawiązałam 
supeł niepamięci
by nie uronić
żadnej chwili

pod powiekami
ukryłam fotografie
wspomnień
czaro-białe
bolem przepełnione
i te
ferią barw
błyszczące

rzędy słów
wrzuciłam 
między bajki

teraz odliczam
już tylko
odchodzące 
w zapomnienie
kroki 

piątek, 3 czerwca 2016

* * *

zanurzona w ciszy
nasłuchuję głosów
niecierpliwych

hałaśliwe 
dźwięki dnia
otulam 
szeptem nocy

by usłyszeć 
sens słów
najważniejszych

czwartek, 2 czerwca 2016

* * *

w dzienniku niepamięci
zapisuję dzień
kolejny

coraz więcej
znaczeń
coraz mniej
słów

mnożą się strony
zliczają godziny
noce i dnie
pełne znaczeń

i tylko napisać
nie ma co

środa, 1 czerwca 2016

* * *

panno szafirowa
złoty krąg 
oświetla 
twoje oblicze

szklane 
sopelki deszczu 
dotykały trawy
gdy kroczyłaś 
dostojnym krokiem

mgła 
ustępowała porankowi
błękitną kroplą 
spłoszyłaś liście 
drgające 
w skupieniu
jak na deskach
starego teatru

choreografia natury 
mistrzostwo