zajrzeć
w głąb studni
to lustro duszy
szału atak
niemocy ból
poruszy wnętrze
wbija się
łamiąc duszę
wyobraźnię
nadzieję
złączone
siła marzeń
troska z cierpieniem
w lustrze
szara twarz
płacze
rozmyta
sam
dla siebie
żyłeś
niepotrzebnie
czwartek, 31 lipca 2014
środa, 30 lipca 2014
* * *
wtorek, 29 lipca 2014
na pół
półsłówkiem
półgębkiem
półsensem
określasz
swój byt
półtonem
półszeptem
prosisz
o głos
półchwili
półżycia
półchęci
ciągle
to pół
brakuje
by zaistnieć
półgębkiem
półsensem
określasz
swój byt
półtonem
półszeptem
prosisz
o głos
półchwili
półżycia
półchęci
ciągle
to pół
brakuje
by zaistnieć
poniedziałek, 28 lipca 2014
* * *
pustka
po brzegi
wypełnia
każdą
minutę
czekania
na cud
na dnie
czary
goryczy
czeka
pełnia
rozczarowania
teraźniejszością
po brzegi
wypełnia
każdą
minutę
czekania
na cud
na dnie
czary
goryczy
czeka
pełnia
rozczarowania
teraźniejszością
niedziela, 27 lipca 2014
* * *
sobota, 26 lipca 2014
* * *
piątek, 25 lipca 2014
* * *
w ciszy
przedwiecznej
szukam ukojenia
przez
niepoliczone dni
duszy
samotność
miesza się
z nieufnością
rośnie
najtwardsza skorupa
przyjdzie
taki dzień
gdy
pęknie
z hukiem
się rozpadnie
wyleci z niej
skrzydlata siła
krocząc po świecie
urośnie
stanie się sojusznikiem
najsilniejszym
z silnych
pomoże
znaleźć kogoś
kto wypełni pustkę
idącego samotnie w gąszcz
nieokreślonych ludzi
przedwiecznej
szukam ukojenia
przez
niepoliczone dni
duszy
samotność
miesza się
z nieufnością
rośnie
najtwardsza skorupa
przyjdzie
taki dzień
gdy
pęknie
z hukiem
się rozpadnie
wyleci z niej
skrzydlata siła
krocząc po świecie
urośnie
stanie się sojusznikiem
najsilniejszym
z silnych
pomoże
znaleźć kogoś
kto wypełni pustkę
idącego samotnie w gąszcz
nieokreślonych ludzi
czwartek, 24 lipca 2014
* * *
po drugiej
stronie życia
siedzi
białowłosy starzec
łowi
zbłąkane uśmiechy
chcąc poznać
ich smak
nareszcie
złapał
złotą rybkę
wypuszcza
ją bez słowa
odchodzi
w nicość
ze spuszczoną głową
wie
że już
tu nie wróci
wystarczy mu
tylko marzenie
stronie życia
siedzi
białowłosy starzec
łowi
zbłąkane uśmiechy
chcąc poznać
ich smak
nareszcie
złapał
złotą rybkę
wypuszcza
ją bez słowa
odchodzi
w nicość
ze spuszczoną głową
wie
że już
tu nie wróci
wystarczy mu
tylko marzenie
środa, 23 lipca 2014
* * *
wtorek, 22 lipca 2014
* * *
poniedziałek, 21 lipca 2014
* * *
niedziela, 20 lipca 2014
* * *
sobota, 19 lipca 2014
* * *
trzasnęłam okiennicami
zamykając
duszę przed przemocą
świata
zewnętrznego
zabarykadowałam
serce murem
rymowanych słów
nie dopuszczając
skarżonego bólem
tlenu
uzbrojona
orężem pokory
i sprawiedliwości
wytrwałością spiżu
monumentem walki
piórem
wytaczam działa
co dnia
a teraźniejszość
tłamszona
pięścią nienawiści
zamiera
w samotności lęku
zamykając
duszę przed przemocą
świata
zewnętrznego
zabarykadowałam
serce murem
rymowanych słów
nie dopuszczając
skarżonego bólem
tlenu
uzbrojona
orężem pokory
i sprawiedliwości
wytrwałością spiżu
monumentem walki
piórem
wytaczam działa
co dnia
a teraźniejszość
tłamszona
pięścią nienawiści
zamiera
w samotności lęku
piątek, 18 lipca 2014
* * *
biegnąc
przez grodzone
makami ogrody
spojrzałam na włosy
strapione z tęsknoty
słońce sypało
nad głową
kopiejkami słów
a księżyc wygrywał
na flecie melodie
ciszą śpiewaną
i półmrokiem
sen
wlewa się do gardeł
ociekając
jest cichy
jak krew w żyłach
napełnieni
po brzegi chmurnością
zdumieni szelestem
spadamy
ciemno
zatrzymujemy
swój smak
przed porankiem
zamkniętym zachodu
pomrukiem
w zachwycie muśnięty
ciszą graną strunami
przy stole
rzeźbionym nadtroską
nie budź mnie
proszę
przez grodzone
makami ogrody
spojrzałam na włosy
strapione z tęsknoty
słońce sypało
nad głową
kopiejkami słów
a księżyc wygrywał
na flecie melodie
ciszą śpiewaną
i półmrokiem
sen
wlewa się do gardeł
ociekając
jest cichy
jak krew w żyłach
napełnieni
po brzegi chmurnością
zdumieni szelestem
spadamy
ciemno
zatrzymujemy
swój smak
przed porankiem
zamkniętym zachodu
pomrukiem
w zachwycie muśnięty
ciszą graną strunami
przy stole
rzeźbionym nadtroską
nie budź mnie
proszę
czwartek, 17 lipca 2014
* * *
bezimienni
biegniemy
ścieżką marzeń
zwycięstw
porażek
gonimy
sens życia
kochamy
tracąc uczucia
bezimienni
biegniemy
ścieżką marzeń
zwycięstw
porażek
gonimy
sens życia
kochamy
tracąc uczucia
bezimienni
środa, 16 lipca 2014
* * *
wtorek, 15 lipca 2014
* * *
poniedziałek, 14 lipca 2014
* * *
zaklęty ból
targa
naszym ciałem
przypominając
że wszystko
w naszym życiu
jest kruche
tymczasowe
a potem już
tylko nicość
targa
naszym ciałem
przypominając
że wszystko
w naszym życiu
jest kruche
tymczasowe
a potem już
tylko nicość
niedziela, 13 lipca 2014
* * *
sobota, 12 lipca 2014
* * *
dusza
zamiera w ciszy
myśli
nieokiełznanych
serce
zastyga
nie pompując
emocji
oczy zachodzą
mgłą
wspomnień
i tylko rozum
nie traci
czasu
wybiegając
w teraźniejszość
zamiera w ciszy
myśli
nieokiełznanych
serce
zastyga
nie pompując
emocji
oczy zachodzą
mgłą
wspomnień
i tylko rozum
nie traci
czasu
wybiegając
w teraźniejszość
piątek, 11 lipca 2014
* * *
gdy niebo
zajdzie jutrzenką
ognistą
gwiazdy
przedzierać
się będą przez ogień
ostatni raz
zatęsknię
za tobą
na granicy snu
tam gdzie noc
jest najpiękniejszym dniem
wstąpię do raju
za grzechy
popełnione za życia
za miłość
płonącą jak niebo
za ognień duszy
skutej lodem
i jak Dante
zwiedzę trzy światy
i w żadnym nie
znajdę ciebie
Styks przepłynę
wszerz cały
i stracę nadzieję
zajdzie jutrzenką
ognistą
gwiazdy
przedzierać
się będą przez ogień
ostatni raz
zatęsknię
za tobą
na granicy snu
tam gdzie noc
jest najpiękniejszym dniem
wstąpię do raju
za grzechy
popełnione za życia
za miłość
płonącą jak niebo
za ognień duszy
skutej lodem
i jak Dante
zwiedzę trzy światy
i w żadnym nie
znajdę ciebie
Styks przepłynę
wszerz cały
i stracę nadzieję
czwartek, 10 lipca 2014
* * *
środa, 9 lipca 2014
* * *
płyniemy
po bezkresach
nas
zawijamy
do nieznanych portów
by nie rzucać się
z rozpaczy
w morską otchłań
za burtę
mijając
rafy koralowe
mimo niepomyślnego wiatru
płyniemy
pod pełnymi żaglami
kierując się
kompasem dobra
podziwiamy życie
piękne
jak zachód słońca
poza zasięgiem
sztormów
czeka nas
cichy port
po bezkresach
nas
zawijamy
do nieznanych portów
by nie rzucać się
z rozpaczy
w morską otchłań
za burtę
mijając
rafy koralowe
mimo niepomyślnego wiatru
płyniemy
pod pełnymi żaglami
kierując się
kompasem dobra
podziwiamy życie
piękne
jak zachód słońca
poza zasięgiem
sztormów
czeka nas
cichy port
wtorek, 8 lipca 2014
* * *
w barwach
najgłębszej czerni
skąpany
w odcieniach szarości
uleciał ku górze
targany wiatrem wschodu
motyl
lekko uniósł
się nad ziemią
by opaść
i wznieść się
ponownie
uleciał ku górze
opętał wszystkich
urodą
i padł wśród traw
kończąc
swój żywot
pogrzebany
w smutku bezkresnym
za życia
śmiercią obdarowany
duszą prosi
o jedno żywe wspomnienie
najgłębszej czerni
skąpany
w odcieniach szarości
uleciał ku górze
targany wiatrem wschodu
motyl
lekko uniósł
się nad ziemią
by opaść
i wznieść się
ponownie
uleciał ku górze
opętał wszystkich
urodą
i padł wśród traw
kończąc
swój żywot
pogrzebany
w smutku bezkresnym
za życia
śmiercią obdarowany
duszą prosi
o jedno żywe wspomnienie
poniedziałek, 7 lipca 2014
* * *
gdzie jest granica
przetrwania
życia
bez bólu
bez łez
bez rozczarowań
ile trzeba znieść
by pokonać
strach
dławiący
garściami złych
wiadomości
ile waży sumienie
że ciągnie
nas w otchłań
zapomnienia
krwi
wody
jaka siła
zaciśnie pętlę
bezradności
przetrwania
życia
bez bólu
bez łez
bez rozczarowań
ile trzeba znieść
by pokonać
strach
dławiący
garściami złych
wiadomości
ile waży sumienie
że ciągnie
nas w otchłań
zapomnienia
krwi
wody
jaka siła
zaciśnie pętlę
bezradności
niedziela, 6 lipca 2014
* * *
sobota, 5 lipca 2014
piątek, 4 lipca 2014
* * *
czwartek, 3 lipca 2014
* * *
chaotycznie
rozkołysane niebo
płynące w dal chmury
kto wie dlaczego
nadają nastrój
niesłyszalnego hałasu
niebo się kołysze
łaskotane ostatnim
promieniem słońca
kierunek nieznany
i cel
niewyznaczony
czas podróży
nieważny
zapada niewytłumaczalna
ciemność
wirtualna era snów
przykrywająca
samotnego anioła
który jeszcze
nie odleciał
i tylko chmury
w ciemniejących barwach
radośnie płyną razem
w bezkresną dal
rozkołysane niebo
płynące w dal chmury
kto wie dlaczego
nadają nastrój
niesłyszalnego hałasu
niebo się kołysze
łaskotane ostatnim
promieniem słońca
kierunek nieznany
i cel
niewyznaczony
czas podróży
nieważny
zapada niewytłumaczalna
ciemność
wirtualna era snów
przykrywająca
samotnego anioła
który jeszcze
nie odleciał
i tylko chmury
w ciemniejących barwach
radośnie płyną razem
w bezkresną dal
środa, 2 lipca 2014
* * *
kawałek po kawałku
obumieramy
od środka
bezimiennie
szukamy ciepła
iskierki nadziei
rozpadamy się
na miliony cząsteczek
pozostawiając tylko
niezmienną twarz
jesteśmy
elementem czasoprzestrzeni
bezprzyszłościowym
kompromisem
histercznym
krzykiem o szczęście
bezsensownym maratonem
donikąd
w poszukiwaniu szczęścia
obumieramy
od środka
bezimiennie
szukamy ciepła
iskierki nadziei
rozpadamy się
na miliony cząsteczek
pozostawiając tylko
niezmienną twarz
jesteśmy
elementem czasoprzestrzeni
bezprzyszłościowym
kompromisem
histercznym
krzykiem o szczęście
bezsensownym maratonem
donikąd
w poszukiwaniu szczęścia
wtorek, 1 lipca 2014
* * *
upiła się życiem
na smutno
wychylając
kolejny
kieliszek łez
zagryzając
czerstwym wczoraj
w lustrze nocy
zauważyła
jutro
bez apetytu
z tętniącą skronią
idzie
na przekór
sobie
pod wiatr
na smutno
wychylając
kolejny
kieliszek łez
zagryzając
czerstwym wczoraj
w lustrze nocy
zauważyła
jutro
bez apetytu
z tętniącą skronią
idzie
na przekór
sobie
pod wiatr
Subskrybuj:
Posty (Atom)