niedziela, 30 listopada 2014

* * *

wyszłam
przed siebie
w noc
bezsenną

między palcami
gwiazd
przeciekają
dni zszargane
bólem czasu

wiatr
łamie kolejne
obietnice

blaskiem księżyca
otula się 
nadzieja

dusza
marznie

sobota, 29 listopada 2014

* * *

wyrosłam
ze złudzeń
jak z tej sukienki
w groszki
nie zaplatam
już nieba 
w warkocze
obcasem
wystukuje
rytm dnia
rozmazując marzenia
karminową
szminką

piątek, 28 listopada 2014

* * *

zacieram
ostatni ślad
myśli
zapamiętanych
ostrzem
w sercu

za mgłą
nocy i dni
porzucam
słowa
wiatrem
podszyte

patrzę
jak dzikim 
krzykiem
odlatują
w nieznane

czwartek, 27 listopada 2014

* * *

co świt
oddalam się 
od ciebie
o kolejny
gest rozpaczy
w lustrze nocy
przeglądając
smutek słów
zapomnianych
na wyciągnięcie
dłoni

środa, 26 listopada 2014

* * *

rzeczywistość
pokryta 
czarną łuną

zepsuty zegar 
odmierza czas

czasem
przebacz
odpuść

spadniesz jeszcze 
milion razy
zdepczą
skopią 

bezimienne 
postacie suną 
w skłębionym tłumie
samotnie 
krzycząc

ciągnięta
jak marionetka 
sznurkami 
ludzkiego wzroku
osaczona

nie naprawisz
nie poskładasz 
ale ważne
że potrafisz
cieszyć się okruchem

wtorek, 25 listopada 2014

* * *

na ołtarzu 
martwym i zimnym
ciągniemy w dół 
przepaścią jutra

w pozłacanych 
ramach obrazu
cierpimy 
będąc niewinnymi

w zwyczajny dzień 
jakich wiele 
idziemy trzymając
się za ręce

czy to możliwe
aby listopad pachniał 
maciejką i lawendą
i zakwitły
fiołki
na tej ziemi

poniedziałek, 24 listopada 2014

* * *

szczęście 
codziennie 
zbierane
na skróty

to droga 
przez fałsz
kamieniami
z ludzkich serc
usłana

możesz się 
o nie potknąć

niedziela, 23 listopada 2014

* * *

bezradny
stoisz w ciemności 
serce 
dusi się w pułapce
wciśnięte w mrok 

w obłędzie
nie dostrzegasz
jak zanika
na końcu tunelu

cały czas
była
nie wiedziałeś
że dotykałeś 
jej codziennie
nie czułeś

spotykałeś 
ją na ulicy
lecz byłeś zbyt głupi
zbyt ślepy
i pewny siebie
by dostrzec
upragnioną wolność

sobota, 22 listopada 2014

* * *

między
wszystko a nic
jest most
zwodzony
ułudą słów

między
wczoraj a dziś
jest
łańcuch
obowiązków 
przykutych

między 
dobrem a złem
bezmiar
pustki 
zawładnął światem

między
tobą a mną
jest tylko jeden
krok
do zrobienia

piątek, 21 listopada 2014

* * *

krzyk 
modlitwy
rzucony w przestrzeń
wraca odbity

nie namaluję 
świata 
bo nie mam pędzli 
nie znam barw 
nie mam płótna

nie opiszę 
słowem pisanym
w którym byłaby 
wolność

nie zagram 
bo nie ma instrumentu 
którego serce 
nie pękłoby z żalu 
wydobywając z siebie 
tak smutne 
dźwięki prawdy

mogę tylko milczeć
więc proszę 
naucz się mowy ciszy 
a potem przyjdź 
i pomilcz 
razem ze mną

czwartek, 20 listopada 2014

* * *

dusza
krwawi łzami
zabliźniając
rany codzienności

za dużo myśli
jeszcze więcej słów
milczenie
jak balsam
łagodzi ból
opętanego serca

samotność
nie pozwala
zapomnieć

środa, 19 listopada 2014

* * *

w betonowej dżungli 
zdarzeń
szczęście
umiera po cichu
zepchnięte 
w kat
między mieć
a więcej

bycie
straciło wartość
ten towar
się już
nie sprzedaje

wtorek, 18 listopada 2014

* * *

pod powiekami
słodko - gorzki 
smak życia
rozmazuje 
rozpaczy godziny
łzą spływają
szczęścia
chwile

z dnia na dzień 
traci aromat
przyprawione 
bólem 
i samotnością
serc

poniedziałek, 17 listopada 2014

* * *

opuszczona dusza
zamyka 
się w sobie 
aby przestać czuć 

szuka sobie 
miejsca pod jednym 
z neonów bezsensu

ubrana w wyświechtany 
uśmiech 
staje w szeregu 
szczycących 
się szarą szarością

opuści siebie 
spojrzy z boku 
zrzuci z siebie 
opary udawania 

będzie dbać 
o zdezelowane skrzydło 
swego wnętrza 

anioł ciszy 
poszukuje duszy 
wyrusza w drogę 
po nową rzeczywistość 

niedziela, 16 listopada 2014

* * *

wolność
ogranicza
pole widzenia
pęta umysł
jak kajdany
zniewolonego

za dużo 
praw
za mało
obowiązków

czarno-białe
obrazy
bez szarości 
uczuć
bez szukania
prawdy i sensu

sobota, 15 listopada 2014

* * *

bez słów
w ciszy gestów
odnajdujemy
znaczenie
nocy

subtelne
gorące
mocne

uciekające
na ogonie
komety
obsypując niebo
pyłem gwiazd

w pajęczym
bezruchu
szept
wywołuje
świt

piątek, 14 listopada 2014

* * *

lubię 
biec 
pod prąd
w zieloną gęstwinę
lasów

kąpać się 
w złocie 
porannej rosy

w raju leśnym 
w cieniu 
strumienia 
bawię 
się każdym oddechem

bez zmartwień

ześlijcie deszcz
niech 
zmyje obawy
zamknie szepty gęstwiny 
wysnute z pamięci
i przyjdzie sen 
co skowronki zostawi

niech 
kwitną kwiaty 
z płatkami marzeń
wyrosną 
drzewa trwałe 
jak skały

niech będzie 
radość 

czwartek, 13 listopada 2014

* * *

dochodząc 
do ściany
tracimy horyzont

myśli złamane
nie potrafią
uciekać 
wstecz

spalonym mostem
nie da się
wrócić

muru
samymi chęciami
nie da się
rozbić

martwy punkt
chwila
teraz

środa, 12 listopada 2014

* * *

codziennie 
cześć życia 
umyka

nad ranem 
zmęczenie
usypia  
głęboko

przykryte 
kocem smutku 
po uszy

w ciszy 
snuje się oddechem 
bezbarwnym

stuka w okna serca 
subtelnie 
uparcie

czasem
śpiewa  kołysankę 
leniwie

przeciąga 
się w myślach 
ospałe 
jak tęsknota 

wtorek, 11 listopada 2014

* * *

dostojne
gruzy historii
łzami wolności
karmione
przetrwały wieki

oplute
zdeptane
kruszą się
w posadach

nie dźwigają
ciężaru
współczesnych
za których
przelewały krew

poniedziałek, 10 listopada 2014

* * *

faryzeusze bez twarzy
potokiem słów
ukamienują
niepokornych

batogiem oszczerstw
wychłoszczą
ideały
sprawiedliwości

bezimienny tłum 
milczeniem
akceptuje 
ból jaki
zadają prawdzie

niewinna śmierć
obciąży ich sumienia
srebrnikami

uciekając
w przyszłość
potknąć się
o przeszłość

niedziela, 9 listopada 2014

* * *

w oknie nocy 
przegląda się
dzień
makijażem trosk
rozmazany

podmuchem 
chłodnego wiatru
otula
niemy krzyk
rozpaczy

gwiazdami
oświetla
drogę
do spokoju

sobota, 8 listopada 2014

* * *

jesienna mgła
opada na ramiona 
dnia
jak smutek

dymem powagi
otula ludzi
jak szalem

niepewnością
plącze
nasze ścieżki

dręcząc myśli
skrapla się
łzami

rozproszy się
o świcie
jak słońce
wstanie

piątek, 7 listopada 2014

* * *

zastygam
zapatrzona
w ulotność
chwili

serce
wykute w marmurze
twardnieje
bez emocji

cisza
rozdziera
myśli

łzy kamienieją
na policzkach

posąg

czwartek, 6 listopada 2014

* * *

metamorfozą 
subtelnego dotyku

w rozwianych 
przez wiatr 
grzywach

pachniało jesienią

tabun 
dudniących kopyt 
dzikich koni
galopował
beztrosko w dal 
gdzie 
horyzontu kres

aby zdążyć 
na ostatni blask
zachodzącego słońca
i poczuć 
zapach wolności

środa, 5 listopada 2014

* * *

uczucia ludzi 
owinięte
w szarą szmatę

serca ich
ściśnięte 
smutny 
pogrzeb marzeń

nadzieja 
bawi się 
ucieka
przed strachem

wszędzie 
zgliszcza
i krew

żałobne całuny
łopoczą nad głowami

sen skończony
zniewolenie

wtorek, 4 listopada 2014

* * *

w pajęczynie dni
zaplątane 
myśli
pełne odpowiedzi
bez zadanych pytań
krętych słów
bez pokrycia
gestów
fałszywych
w zarysie
prawd
kreślonych
po omacku

poniedziałek, 3 listopada 2014

* * *

płomienność duszy 
weszła do domu
zwinnym ruchem
jak szept

rozpaliła 
ogień w kominku

kropla deszczu 
spłynęła 
po szybie
zwiewnym tańcem 

błyszcząca 
niczym diament

z promieniami 
słońca 
zamiast oczu
perłowym 
uśmiechem witająca
w ciele 
bez serca
spłynęła
gasząc 
na zawsze
nadzieję

niedziela, 2 listopada 2014

* * *

trzeba pamiętać
zapomniane
by samotność
na cmentarzysku
własnych myśli
dało się
znieść

trzeba słyszeć
niewypowiedziane
by rozmawiać
z duszą
o konkretach

trzeba patrzeć
za horyzont
by zauważyć
to co
obok nas

sobota, 1 listopada 2014

* * *

dama
w białej szacie
błąka 
się od świtu
do nocy


puste oczy
bez wyrazu 
obserwują

jak na trasach 
wszechświata
porzuca
swoje ofiary

jej
zimne serce
nie zna litości

czasami tylko
na starym cmentarzysku
ogrzewa  
lodowate dłonie

przy blasku
świec
patrząc 
na swoje dzieło