wyszłam
przed siebie
w noc
bezsenną
między palcami
gwiazd
przeciekają
dni zszargane
bólem czasu
wiatr
łamie kolejne
obietnice
blaskiem księżyca
otula się
nadzieja
dusza
marznie
niedziela, 30 listopada 2014
sobota, 29 listopada 2014
* * *
piątek, 28 listopada 2014
* * *
czwartek, 27 listopada 2014
* * *
środa, 26 listopada 2014
* * *
rzeczywistość
pokryta
czarną łuną
zepsuty zegar
odmierza czas
czasem
przebacz
odpuść
spadniesz jeszcze
milion razy
zdepczą
skopią
bezimienne
postacie suną
w skłębionym tłumie
samotnie
krzycząc
ciągnięta
jak marionetka
sznurkami
ludzkiego wzroku
osaczona
nie naprawisz
nie poskładasz
ale ważne
że potrafisz
cieszyć się okruchem
pokryta
czarną łuną
zepsuty zegar
odmierza czas
czasem
przebacz
odpuść
spadniesz jeszcze
milion razy
zdepczą
skopią
bezimienne
postacie suną
w skłębionym tłumie
samotnie
krzycząc
ciągnięta
jak marionetka
sznurkami
ludzkiego wzroku
osaczona
nie naprawisz
nie poskładasz
ale ważne
że potrafisz
cieszyć się okruchem
wtorek, 25 listopada 2014
* * *
poniedziałek, 24 listopada 2014
* * *
niedziela, 23 listopada 2014
* * *
sobota, 22 listopada 2014
* * *
piątek, 21 listopada 2014
* * *
krzyk
modlitwy
rzucony w przestrzeń
wraca odbity
nie namaluję
świata
bo nie mam pędzli
nie znam barw
nie mam płótna
nie opiszę
słowem pisanym
w którym byłaby
wolność
nie zagram
bo nie ma instrumentu
którego serce
nie pękłoby z żalu
wydobywając z siebie
tak smutne
dźwięki prawdy
mogę tylko milczeć
więc proszę
naucz się mowy ciszy
a potem przyjdź
i pomilcz
razem ze mną
modlitwy
rzucony w przestrzeń
wraca odbity
nie namaluję
świata
bo nie mam pędzli
nie znam barw
nie mam płótna
nie opiszę
słowem pisanym
w którym byłaby
wolność
nie zagram
bo nie ma instrumentu
którego serce
nie pękłoby z żalu
wydobywając z siebie
tak smutne
dźwięki prawdy
mogę tylko milczeć
więc proszę
naucz się mowy ciszy
a potem przyjdź
i pomilcz
razem ze mną
czwartek, 20 listopada 2014
* * *
środa, 19 listopada 2014
* * *
w betonowej dżungli
zdarzeń
szczęście
umiera po cichu
zepchnięte
w kat
między mieć
a więcej
bycie
straciło wartość
ten towar
się już
nie sprzedaje
zdarzeń
szczęście
umiera po cichu
zepchnięte
w kat
między mieć
a więcej
bycie
straciło wartość
ten towar
się już
nie sprzedaje
wtorek, 18 listopada 2014
* * *
poniedziałek, 17 listopada 2014
* * *
opuszczona dusza
zamyka
się w sobie
aby przestać czuć
szuka sobie
miejsca pod jednym
z neonów bezsensu
ubrana w wyświechtany
uśmiech
staje w szeregu
szczycących
się szarą szarością
opuści siebie
spojrzy z boku
zrzuci z siebie
opary udawania
będzie dbać
o zdezelowane skrzydło
swego wnętrza
anioł ciszy
poszukuje duszy
wyrusza w drogę
po nową rzeczywistość
zamyka
się w sobie
aby przestać czuć
szuka sobie
miejsca pod jednym
z neonów bezsensu
ubrana w wyświechtany
uśmiech
staje w szeregu
szczycących
się szarą szarością
opuści siebie
spojrzy z boku
zrzuci z siebie
opary udawania
będzie dbać
o zdezelowane skrzydło
swego wnętrza
anioł ciszy
poszukuje duszy
wyrusza w drogę
po nową rzeczywistość
niedziela, 16 listopada 2014
* * *
sobota, 15 listopada 2014
* * *
piątek, 14 listopada 2014
* * *
lubię
biec
pod prąd
w zieloną gęstwinę
lasów
kąpać się
w złocie
porannej rosy
w raju leśnym
w cieniu
strumienia
bawię
się każdym oddechem
bez zmartwień
ześlijcie deszcz
niech
zmyje obawy
zamknie szepty gęstwiny
wysnute z pamięci
i przyjdzie sen
co skowronki zostawi
niech
kwitną kwiaty
z płatkami marzeń
wyrosną
drzewa trwałe
jak skały
niech będzie
radość
biec
pod prąd
w zieloną gęstwinę
lasów
kąpać się
w złocie
porannej rosy
w raju leśnym
w cieniu
strumienia
bawię
się każdym oddechem
bez zmartwień
ześlijcie deszcz
niech
zmyje obawy
zamknie szepty gęstwiny
wysnute z pamięci
i przyjdzie sen
co skowronki zostawi
niech
kwitną kwiaty
z płatkami marzeń
wyrosną
drzewa trwałe
jak skały
niech będzie
radość
czwartek, 13 listopada 2014
* * *
środa, 12 listopada 2014
* * *
codziennie
cześć życia
umyka
nad ranem
zmęczenie
usypia
głęboko
przykryte
kocem smutku
po uszy
w ciszy
snuje się oddechem
bezbarwnym
stuka w okna serca
subtelnie
uparcie
czasem
śpiewa kołysankę
leniwie
przeciąga
się w myślach
ospałe
jak tęsknota
cześć życia
umyka
nad ranem
zmęczenie
usypia
głęboko
przykryte
kocem smutku
po uszy
w ciszy
snuje się oddechem
bezbarwnym
stuka w okna serca
subtelnie
uparcie
czasem
śpiewa kołysankę
leniwie
przeciąga
się w myślach
ospałe
jak tęsknota
wtorek, 11 listopada 2014
* * *
poniedziałek, 10 listopada 2014
* * *
niedziela, 9 listopada 2014
* * *
sobota, 8 listopada 2014
* * *
piątek, 7 listopada 2014
* * *
czwartek, 6 listopada 2014
* * *
środa, 5 listopada 2014
* * *
wtorek, 4 listopada 2014
* * *
w pajęczynie dni
zaplątane
myśli
pełne odpowiedzi
bez zadanych pytań
krętych słów
bez pokrycia
gestów
fałszywych
w zarysie
prawd
kreślonych
po omacku
zaplątane
myśli
pełne odpowiedzi
bez zadanych pytań
krętych słów
bez pokrycia
gestów
fałszywych
w zarysie
prawd
kreślonych
po omacku
poniedziałek, 3 listopada 2014
* * *
niedziela, 2 listopada 2014
* * *
sobota, 1 listopada 2014
* * *
Subskrybuj:
Posty (Atom)