czwartek, 30 kwietnia 2015

* * *

idę nad przepaścią 
mostem myśli
zawieszonych
między 
wczoraj a jutrem

balansuję
na krawędzi
zdarzeń
pustych
słów nieodracalnych
przydepniętych
pośpiechem

niekończące się
dzisiaj
błyszczy
chłodem latarni
utrudniając
kolejny krok

środa, 29 kwietnia 2015

* * *

przepaścią 
jutra 
po lichym moście 
będziemy 
się piąć 
do góry

zakrztusimy się 
bezsilnością
która 
oplata 
nasze skronie

moja metafizyka 
nie istnieje 
ale istnieje 
metafizyka 
o którą 
sam zadbałeś 

wspomnienia

i chabry na łące
które  
rosną tylko 
dla mnie
nad...przepaścią

wtorek, 28 kwietnia 2015

* * *

dookoła 
cisza
smutek
i rozpacz

dźwięcznie 
wołają mnie 
płomienie
niestrudzone

i wedrze się 
nuta grzeszna

grzesznie 
upajająca

podźwigną mnie
z mogiły
dwa księżyce
uniosą tajfunem
w przestrzeń 

na zawsze

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

* * *

zapomniana
stanęła
przed zardzewiałą
furtką duszy
z pokorą

chciała 
przekręcić klucz

niestety
nowa miłość
zmieniła zamki 

niedziela, 26 kwietnia 2015

* * *

pustka
bezmiar wszystkiego
co nas otacza

głęboko 
zakorzeniona
w umysłach
przenika serca
tworząc
zamglone krajobrazy
pamięci

to dziś
tłumem zabiegane
bez szans 
na wczoraj

z tlącym się jutrem
na horyzoncie 

sobota, 25 kwietnia 2015

* * *

w pajęczynie życia
uwikłana
dzień po dniu
rozrywa pęta

na supełki
niepamięci
zawiązując plany 

wplątana w marzeń
niebezpieczną nić
żyje tylko
od świtu do świtu

piątek, 24 kwietnia 2015

* * *

zmęczona 
tęsknota
usypia głęboko
przykryta 
kocem smutku

w ciszy 
snuje 
się oddechem 
bezbarwnym 
stuka 
w okna serca
uparcie

przeciąga 
się w myślach
subtelnie
czasem
wraca 
nad ranem
marzeniem

czwartek, 23 kwietnia 2015

* * *

przytłoczona 
codziennością
nie mam 
czasu 
na sny 
i marzenia

na moim niebie 
anioły paradują 
w podziurawionych 
dżinsach

a rzeczywistość 
wypala im duszę 
doszczętnie 
i niszczy 
wyobraźnię 
do końca 

żyję dniem 
dzisiejszym 
pusta w środku

za pan brat 
z moimi aniołami
w sercu
pozamykanym 
na cztery spusty

środa, 22 kwietnia 2015

* * *

wędrowiec 
zmęczony
wychudzony
porozrzucał 
po świecie
nuty 
swojej historii

pustymi oczami
bez wyrazu
obserwował 
wydarzenia
na trasach 
wszechświata

szukał śmierci
białej damy
która przyszła  
nagle 
i zagościła 
w jego sercu

pozostawił po sobie
stary płaszcz
skrzypce w pokrowcu
i biała lilię

zapadnięty grób 
pamięć 
wszystkich wspomnień
i kilka bardzo 
znanych nut

wielki
choć tak słaby

wtorek, 21 kwietnia 2015

* * *

wyspa 
pełna zielonych drzew
wymoszczona 
kłamliwą 
propagandą 
postępu ludzkości
ginie
okaleczona

paraliżująca 
niemoc
człowieka
niezdolnego 
do tworzenia

marionetki

szeregi bezwolnych 
żołnierzyków 
idących 
w niewytłumaczalnym 
kierunku

chmara 
zamglonych umysłów
pędzi 
za zyskiem 

drzewa gubią
ślady
zielonej wyspy

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

* * *

w bladobłękitnym
lodowcu spojrzeń
naturalną kreską
odbija się
karykatura 
uczuć

zza chmurą rzęs
ostrość
łapią tylko
milczące
między ustami
słowa

niedziela, 19 kwietnia 2015

* * *

klejnoty łez 
migoczące
wspomnieniem
rozbijają się
o brzegi
policzków

słona krew
duszy
tylko tak
potrafi
wypowiedzieć
swój ból

zbyt silna
by za
uśmiechem
schować
złamane życie

sobota, 18 kwietnia 2015

* * *

ten świat 
jest
za mały
by pomieścić
nas obie

na darmo szukasz
życzliwie
wyciągniętnej
dłoni
potykając się
o błędy

skamieniałych
umysłów
nie da się
rozbić łokciami

przepychając się
po szansę
zadeptujemy
tych
co na kolanach

ten świat
jest 
zbyt okrutny
by dać
nam
drugą szansę

piątek, 17 kwietnia 2015

* * *

po drabinie 
bezsilności
odarci z marzeń
wspinamy
się
coraz
wyżej

łapiąc
pustkę
w spragnione
dłonie

zaciskamy 
pięść
by 
nie stracić
złudzeń

czwartek, 16 kwietnia 2015

* * *

wilka
z człowieka
nie wygonisz

dzikości serca
nie da się
okiełznać
gdy pazurami
rozdrapuje
duszę

choć nie wypada
w ciszy nocy
wyje
do księżyca

dobrze
że człowieka
nie zrobisz 
z wilka

natura
fałszu
nie znosi

środa, 15 kwietnia 2015

* * *

nadpisuje
kreślę
to znów
przymiotnikiem
barwię

i tak 
od nowa
codziennie
próbuję
napisać siebie

w wielu
zdaniach
lub w słowie jednym
co znaczeń
zbyt wiele ma

i ciągle 
tylko tak kropka
błądzi

nie daje
mysli skonczyć

wtorek, 14 kwietnia 2015

* * *

to nie jest
koniec świata

choć
dzień po dniu
rozsypuje się
jak domek
z kart

asy wdeptane
w ziemię
bezsilne

to nie jest 
koniec świata

to wiatr
piaskiem mydli
oczy 
do bólu łez

to nie jest
koniec świata

każdy świt
to jego
nowy początek

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

* * *

uciekłam
nocy zbuntowanej
latarnie
srebrem wypalały
źrenice
wypatrujące sensu

ślepą uliczką
wspomień
wracam

potykając się 
o gwiazdy
szukam
drogowskazu

wbiegam
w czerń coraz
głębiej
bez celu

niedziela, 12 kwietnia 2015

* * *

cisza
ogłusza krzykiem
ptaków
krążących
nad miastem

jak sępy
nad padliną
uczuć
rozerwanych

łopotem skrzydeł
tną niebo

piekący ból
łagodzą
krople
spadającego deszczu

sobota, 11 kwietnia 2015

* * *

przekuj siłę 
w bezradność
a łańcuchy
opadną
z zatrzaśniętych drzwi

przekuj siłę
w niemoc
a zaciśnięte pięści
podadzą 
pomocną dłoń

przekuj siłę 
w miłość
by świat
zrozumiał
twój ból

piątek, 10 kwietnia 2015

* * *

słowa 
pełne 
czułości
wypowiadamy
wargami martwymi

na wietrze
za brzóz
wyglądają 
dryfując 
bez kształtne 
płomienie
ludzkich dusz

niewypowiedziane 
ustami słowa
jedynie ból
próbuje łapać
łapczywie

rodaku
przyjacielu 
boleśnie 
zachmurzonymi 
spoglądasz 
powiekami
żałości pełnymi

ciszej nad grobami
biało czerwona 
krwawi

czwartek, 9 kwietnia 2015

* * *

świat
znów zapłonął 
płomieniem zła
zaśpiewał 
pieśń ciemności

po środku 
zamętu stoisz 
sam 
zamknięty w klatce 
wystawiony 
na śmierć
nie ufając 
nikomu
spłacasz życiu 
ostatnią ratę

krzyk modlitwy
wraca odbity
biegnie
wciąż dalej 
przed siebie 
by znów 
stoczyć się 
za szczytów 

biegniemy bez siły 
umarli 
przez szlaki 
bez dróg 
do końca 
a nad nami
tylko czarne wrony
kraczą

środa, 8 kwietnia 2015

* * *

codziennie 
od nowa
odchodzę 
od myśli
niezapamiętanych
w pośpiechu

codziennie
od nowa
umieram
duszona
ołowiem dnia
minionego

codziennie
od nowa
budzę się 
do życia

codziennie
od nowa
walczę
o każdy oddech

codziennie
od nowa

wtorek, 7 kwietnia 2015

* * *

pod osłoną 
księżyca 
opatulona 
jego srebrzystym 
światłem
piję ciemność

w świetle  
mroku 
tworzę gwiazdy 
i planety 
nazywam wciąż 
te same 
morza i rzeki

biegnąc 
przez grodzone 
fiołkami ogrody 
spojrzałam na włosy 
strapione tęsknotą 

zakwitło 
marzenie 
jak motyl 
dotknięty 
srebrzystą 
kroplą rosy

pożyczam 
od nieba atrament
piszę
a księżyc wygrywa
na cymbałkach 
melodię 
ciszą śpiewaną 
i półmrokiem

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

* * *

wędrując 
bez celu
szukasz sensu

między
radością a cierpieniem
dobrem i złem
uśmiechem czy łzą

napotkana 
obojętność
to bezsens
nie trać
na nią 
czasu

niedziela, 5 kwietnia 2015

* * *

dzisiaj
jak cień 
wczorajszego dnia
blednie
chcąc się 
jeszcze przejrzeć
w lustrze jutra 

na próżno
stroi się
w koronki nocy
z rozmazaną
czerwienią warg

by rozsypać
nad ranem
kryształy 
słonych
wspomnień

sobota, 4 kwietnia 2015

* * *

nadjechała 
niespiesznie
ale bez wahania

stanęła w progu
wiejąc chłodem
sumienia

na stół rzuciła 
rachunki
zapłacone
i niewyrównane

w pośpiechu
wertowała pamięć
jak kartki
sztambucha
śmiała się
i płakała

żyła
choć za mało
bo w pośpiechu
gubiła godziny
dni
miesiące 
lata

teraz ma chwilę
dla siebie

ostatnią

piątek, 3 kwietnia 2015

* * *

odchodzę 
w ciemność
nocy
codziennie 
od nowa

chowam się
za zaułkiem 
poduszki
gdzie księżyc
ramieniem
otula czas

ten zły
gdy poranek
pędzi bezlitośnie
przed siebie
gubiąc południe 
spóźnionych
spraw

ten dobry
gdy aromat
popołudnia
łagodzi stres
odbity
w twoich oczach

chowam się
za zaułkiem
poduszki

tak jest dobrze

czwartek, 2 kwietnia 2015

* * *

bezradny
stoisz w ciemności
słyszysz
krzyk
bezbronnych koni

serce 
przykuło 
cię do nich
srebrnym łańcuchem
niewoli

zrozpaczony
chwytasz za grzywy
siadasz na grzbiecie
spadasz
biegniesz 
jak oszalały

nie ma ram
nie ma granic
serce dusi się 
w pułapce

nie widziałeś
że dotykałeś 
jej codziennie

byłeś  głupi
zbyt ślepy
zbyt pewny

by dostrzec
upragnioną wolność

środa, 1 kwietnia 2015

* * *

przed trybunałem 
potępieńców

narkotyczny 
potok słów

pozbieraj popioły
uprzątnij 
gruzy stuleci

pozbądź się 
smrodu epok

żyj
budując ład

nie naginaj świata
do własnych celów

on żyje 
dla wszystkich

choć 
współcześni 
go zlinczowali
bądź 
jego dobrocią