stare zamczysko
otulone
murem wspomnień
zrzuca maskę
zwiastując koniec
maskarady
o północy
rozpostarło bramy
jak orzeł skrzydła
mostem zwodzonym
prowadzi nas
do niezdobytej
twierdzy
tam
marzenia mają sen
a błękitne ramiona
kołyszą do snu
ukochane serce
wtorek, 31 grudnia 2013
poniedziałek, 30 grudnia 2013
* * *
gdy myśl ucieka
zmęczona
pozostaje po niej
tylko ból
rozsadzający skronie
tętniący pustką
szuka ukojenia
w słowie
pisanym
zmęczona
pozostaje po niej
tylko ból
rozsadzający skronie
tętniący pustką
szuka ukojenia
w słowie
pisanym
niedziela, 29 grudnia 2013
* * *
przyszła pieszo
w płaszczyku
wiatrem podszytym
delikatna jak płatki róży
błyszcząca jak diamenty
z tysiącem zalet
o garścią wad
mądra jak wróżka
w bajkach
poważna jak skała
jest azylem
co pozwala przelatywać
dłoniom po niebie
jak ptak
sekundami przeżytej radości
w pośpiechu
wypitego dnia
uśmiechem
gdy trzeba walczyć
o każdy dzień następny
ramieniem
na którym zasypiasz
z czułością
w płaszczyku
wiatrem podszytym
delikatna jak płatki róży
błyszcząca jak diamenty
z tysiącem zalet
o garścią wad
mądra jak wróżka
w bajkach
poważna jak skała
jest azylem
co pozwala przelatywać
dłoniom po niebie
jak ptak
sekundami przeżytej radości
w pośpiechu
wypitego dnia
uśmiechem
gdy trzeba walczyć
o każdy dzień następny
ramieniem
na którym zasypiasz
z czułością
sobota, 28 grudnia 2013
* * *
piątek, 27 grudnia 2013
* * *
w gorączce
spalonego świata
uciekam przed życiem
zniszczonym w podświadomości
żyję
bo nadzieja
funduje mi radość
dryfującym marzeniem
zabłąkana troską
uciekam
przed płomieniami światła
ku przestrodze
zwężam drogi zaufania
by nie doznać
błędnego uczucia
sen
jest natchnieniem
kamienną zagadką
spisaną z myśli mej pamięci
zostawiam testament
który nigdy się nie spełni
losie czemu dręczysz
kując ludzi
zadajesz rany
dość skarg
dość zażaleń
przecież trwa mój sen
twardy jak skała
który obudzi wasz umysł
gdy będę już tylko wspomnieniem
spalonego świata
uciekam przed życiem
zniszczonym w podświadomości
żyję
bo nadzieja
funduje mi radość
dryfującym marzeniem
zabłąkana troską
uciekam
przed płomieniami światła
ku przestrodze
zwężam drogi zaufania
by nie doznać
błędnego uczucia
sen
jest natchnieniem
kamienną zagadką
spisaną z myśli mej pamięci
zostawiam testament
który nigdy się nie spełni
losie czemu dręczysz
kując ludzi
zadajesz rany
dość skarg
dość zażaleń
przecież trwa mój sen
twardy jak skała
który obudzi wasz umysł
gdy będę już tylko wspomnieniem
czwartek, 26 grudnia 2013
* * *
środa, 25 grudnia 2013
* * *
w okowach nadziei
jak skazańcy
czekamy na wyrok
przez kraty codzienności
przebija się słońce
raniąc powieki
ostrym promieniem
nie pozwala
błękitu nieba
zapleść w warkocze
nie daje
trawie zakwitnąć
bukietem ostów
kaleczy dłonie
grypsem myśli
przesyłamy sobie
iskierkę marzeń
jak skazańcy
czekamy na wyrok
przez kraty codzienności
przebija się słońce
raniąc powieki
ostrym promieniem
nie pozwala
błękitu nieba
zapleść w warkocze
nie daje
trawie zakwitnąć
bukietem ostów
kaleczy dłonie
grypsem myśli
przesyłamy sobie
iskierkę marzeń
wtorek, 24 grudnia 2013
* * *
poniedziałek, 23 grudnia 2013
niedziela, 22 grudnia 2013
* * *
wspomnienia
bezużytecznie zbierane
w pamięci duszy
miały być lekcją
ludzkiej istoty
a przynoszą
tylko
smutek
to co wyniosły
z przeszłości
nie pozwala
zapomnieć
teraźniejszość
nie ma dla nich
czasu
w przyszłości
zapełnią
myśli
opustoszałe
bezużytecznie zbierane
w pamięci duszy
miały być lekcją
ludzkiej istoty
a przynoszą
tylko
smutek
to co wyniosły
z przeszłości
nie pozwala
zapomnieć
teraźniejszość
nie ma dla nich
czasu
w przyszłości
zapełnią
myśli
opustoszałe
sobota, 21 grudnia 2013
* * *
piątek, 20 grudnia 2013
* * *
coraz bliżej
zachmurzone
niebo myśli
umysł balansuje
na granicy przenikań
w buncie
przeciw poddaniu
słona kropla
sumienia
przemoknięte
spojrzenie duszy
tama niedomówień
rwący potok słów
to ulubiona
sala egzekucji
humorów zwątpień i użalań
niewolniku
własnej swobody
masz moc
w świecie
który stworzysz
stajesz się uciekinierem
zamykając drzwi
by usprawiedliwić istnienie
zachmurzone
niebo myśli
umysł balansuje
na granicy przenikań
w buncie
przeciw poddaniu
słona kropla
sumienia
przemoknięte
spojrzenie duszy
tama niedomówień
rwący potok słów
to ulubiona
sala egzekucji
humorów zwątpień i użalań
niewolniku
własnej swobody
masz moc
w świecie
który stworzysz
stajesz się uciekinierem
zamykając drzwi
by usprawiedliwić istnienie
czwartek, 19 grudnia 2013
* * *
poświata człowieczeństwa
tli się marną iskrą
puste słowa
przekleństwa
w łachmanach
klęczy na chodniku
z zapisaną kartką
potop męczarni i brudu
okrutnie okaleczeni
porzuceni niczym
bezpańskie psy
nasza pogarda
ośmiesza ludzki los
przez nienawiść
z braku winy własnej
zalewa ulice i parki
jak katastrofa
nasza wielka wszechwiedza
w studni głupoty
żyje tak
jakby niczego nie było
a może być prościej
lepiej
sprawiedliwiej
tli się marną iskrą
puste słowa
przekleństwa
w łachmanach
klęczy na chodniku
z zapisaną kartką
potop męczarni i brudu
okrutnie okaleczeni
porzuceni niczym
bezpańskie psy
nasza pogarda
ośmiesza ludzki los
przez nienawiść
z braku winy własnej
zalewa ulice i parki
jak katastrofa
nasza wielka wszechwiedza
w studni głupoty
żyje tak
jakby niczego nie było
a może być prościej
lepiej
sprawiedliwiej
środa, 18 grudnia 2013
* * *
pamięć
jak brzemię
dźwiga
wszystkie nasze
troski
jak niebieski ptak
wzlatuje
do chmur
by deszczykiem
radości
ożywić czas
w niezapamiętaniu
pamięć
nie ma sobie
równych
codziennie
zapisując
kolejne rzędy liter
jak brzemię
dźwiga
wszystkie nasze
troski
jak niebieski ptak
wzlatuje
do chmur
by deszczykiem
radości
ożywić czas
w niezapamiętaniu
pamięć
nie ma sobie
równych
codziennie
zapisując
kolejne rzędy liter
wtorek, 17 grudnia 2013
* * *
w głęboką studnię
obłudy
wrzuciłam kamień
by znaleźć jej dno
spadał długo
malując
na lodowatej tafli
kłamstwo
zdradę
ból
krystaliczne
krople łez
opadały
na mur
zdobiąc
je gniewem
bezradności
a kamień
spadał
i spadał
obłudy
wrzuciłam kamień
by znaleźć jej dno
spadał długo
malując
na lodowatej tafli
kłamstwo
zdradę
ból
krystaliczne
krople łez
opadały
na mur
zdobiąc
je gniewem
bezradności
a kamień
spadał
i spadał
poniedziałek, 16 grudnia 2013
* * *
błazen codzienności
niczym
stańczyk rzeczywistości
spustoszonego sumienia
spaceruje
po alejkach
starego cmentarza
pomiędzy teraźniejszością
a wspomnieniami
błąka się
jak nauczyciel moralności
by za życia
być, żyć
i trwać w całości
bo po nas
tylko
niedokończone zdania
otwarta książka
na przedostatniej stronie
i filiżanka czarnej
niedopitej kawy
zostaną
niedziela, 15 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
* * *
zapal płomień świecy
wzywają nas rany
i groby
jak chrzęst gąsienic
po asfalcie
za oknen
pewnej grudniowej nocy
boli
każde rodaka serce
nie chce się zabliźnić
tam
gdzie zamiast raju
panuje piekło
tam jedynym pragnieniem
kromka chleba
i kropelka godności
dla ojca
dla matki
tam jedynym obrazem
ziemia
przesiąknięta krwią
żałobny lament
tych co zostali
każdy dzień
jest walką o przetrwanie
tam ludzie w potrzebie
zatrzymaj się na chwilę
zastanów
pokłoń się braciom
by zmienić nas
aby wszystkiego nie stracić
wzywają nas rany
i groby
jak chrzęst gąsienic
po asfalcie
za oknen
pewnej grudniowej nocy
boli
każde rodaka serce
nie chce się zabliźnić
tam
gdzie zamiast raju
panuje piekło
tam jedynym pragnieniem
kromka chleba
i kropelka godności
dla ojca
dla matki
tam jedynym obrazem
ziemia
przesiąknięta krwią
żałobny lament
tych co zostali
każdy dzień
jest walką o przetrwanie
tam ludzie w potrzebie
zatrzymaj się na chwilę
zastanów
pokłoń się braciom
by zmienić nas
aby wszystkiego nie stracić
piątek, 13 grudnia 2013
* * *
w plątaninie myśli
słowa tracą sens
racje
jak ostrze
fakty tną na pół
wbijając sztylety
w niedopowiedzenia
prawdzie
sensu nada
milczenie
słowa tracą sens
racje
jak ostrze
fakty tną na pół
wbijając sztylety
w niedopowiedzenia
prawdzie
sensu nada
milczenie
czwartek, 12 grudnia 2013
* * *
w ciszy sumienia
rachunek krzywd
zlicza ból
i wylane łzy
podsumowuje
blizny ran
czuły dotyk
pocałunki szeptu
spacer wśród gwiazd
nie bilansują
strat
przeszłość
z teraźniejszością
zostawiają manko
na przyszłość
rachunek krzywd
zlicza ból
i wylane łzy
podsumowuje
blizny ran
czuły dotyk
pocałunki szeptu
spacer wśród gwiazd
nie bilansują
strat
przeszłość
z teraźniejszością
zostawiają manko
na przyszłość
środa, 11 grudnia 2013
* * *
wtorek, 10 grudnia 2013
* * *
nie myli rymów
z jękiem zawodu
błędnych ogników
ze światłem latarni
nie pozwól hamować
swojego wiedzy głodu
bez niego zawsze
jesteśmy marni
obłuda ludzi sięga zenitu
przy niej Himalajów szczyty
to pagórki jedynie
cierpliwość porządku
sięga limitu
gdy się wyczerpie
przeminie
nicią pajęczą krępuje
i trzyma mocno
zmysły na usługach
rozbiorców
by w sercu winę
rozbudzić
natchnienie stawia
jedno zwykłe zdanie
jak wiersz
jak wiersz
poniedziałek, 9 grudnia 2013
* * *
w zmarzniętej pięści
zamknięta godność
w tłumie serc
walczy
o wolność
na barykadzie sumień
wiatr historii
smaga ją biczem
przyszli
ciężkimi buciorami
zadeptując nadzieję
na rozkaz
strzelają do braci
walczących o chleb
zamknięta godność
w tłumie serc
walczy
o wolność
na barykadzie sumień
wiatr historii
smaga ją biczem
przyszli
ciężkimi buciorami
zadeptując nadzieję
na rozkaz
strzelają do braci
walczących o chleb
niedziela, 8 grudnia 2013
* * *
przychodzisz bezszelestna
przerażająco
okrutna i cicha
niezapowiedziana
nieproszona
z wiatrem
tańczącym
dziwnego walca
zapraszasz
by świat przemierzać
ma białych obłoczkach
razem raźniej spacerować
bo się nie zagubię
wśród puszystej bieli
bo się nie przewrócę
gdybym się potknęła
na lodowej krze
razem milej
po chmurkach pobiegać
pośmiać się do łez
i sobie żartować
rękę podam tobie
kiedy będzie trzeba
ty mi uśmiech w zamian
a ja ci dwie śnieżki
przerażająco
okrutna i cicha
niezapowiedziana
nieproszona
z wiatrem
tańczącym
dziwnego walca
zapraszasz
by świat przemierzać
ma białych obłoczkach
razem raźniej spacerować
bo się nie zagubię
wśród puszystej bieli
bo się nie przewrócę
gdybym się potknęła
na lodowej krze
razem milej
po chmurkach pobiegać
pośmiać się do łez
i sobie żartować
rękę podam tobie
kiedy będzie trzeba
ty mi uśmiech w zamian
a ja ci dwie śnieżki
sobota, 7 grudnia 2013
Erotyk XXXVI
noc
odsłania
tajemnicę życia
w blasku gwiazd
delektuje się
smakiem pożądania
ambrozję szeptu
spijając z ust
gorący taniec
ciał
studzi
nadchodzącym
świtem
odsłania
tajemnicę życia
w blasku gwiazd
delektuje się
smakiem pożądania
ambrozję szeptu
spijając z ust
gorący taniec
ciał
studzi
nadchodzącym
świtem
piątek, 6 grudnia 2013
* * *
na bezdrożu sensu
gdzie pamięć
spotyka się
z niepamięcią
nie ma czasu
na żal
za minionym
nie ma miejsca
na marzenie
o niewydarzonym
jest tylko
pustka myśli
której
zapełnić się
nie da
gdzie pamięć
spotyka się
z niepamięcią
nie ma czasu
na żal
za minionym
nie ma miejsca
na marzenie
o niewydarzonym
jest tylko
pustka myśli
której
zapełnić się
nie da
czwartek, 5 grudnia 2013
* * *
środa, 4 grudnia 2013
* * *
dreszcze grozy
wstrząsnęły ziemią
kamieniste
zadeptane
kręte zabłocone
drogowskazy do nieba
pośród ulic rozrzucone
krzyki paniki
galop strachu
tłum pędzący przed siebie
nie ma drogi ucieczki
walące się domy
ruinami
ogarniają przerażonych ludzi
tysiące istnień ginie
w bólu
tyle smutków
ramię do ramienia
drżące strachem ciało
otwarte do krzyku usta
zamykasz pocałunkiem
wola przeżycia
zwycięża strach
wstrząsnęły ziemią
kamieniste
zadeptane
kręte zabłocone
drogowskazy do nieba
pośród ulic rozrzucone
krzyki paniki
galop strachu
tłum pędzący przed siebie
nie ma drogi ucieczki
walące się domy
ruinami
ogarniają przerażonych ludzi
tysiące istnień ginie
w bólu
tyle smutków
ramię do ramienia
drżące strachem ciało
otwarte do krzyku usta
zamykasz pocałunkiem
wola przeżycia
zwycięża strach
wtorek, 3 grudnia 2013
* * *
myśli zgiełk
zamykam
w ciszy nocy
zapadam
w miękkość snu
spokojna
o jutro
drogę do niego
wskazują gwiazdy
zamykam
w ciszy nocy
zapadam
w miękkość snu
spokojna
o jutro
drogę do niego
wskazują gwiazdy
poniedziałek, 2 grudnia 2013
* * *
nie pytaj
nikt nie odpowie
nie mów
nikt nie słucha
wspomnienia
to taka dziwna sprawa
osoby
zdarzenia
słowa i myśli
dawno już się zdarzyły
miłość o nienawiść
i ta radość
gdy smutek przychodzi
nie tęsknij
bo tęsknota zabija
nie kochaj
bo miłość często rani
nie siedź
upajając się chwilą
to tylko kolejne
wspomnienie
nikt nie odpowie
nie mów
nikt nie słucha
wspomnienia
to taka dziwna sprawa
osoby
zdarzenia
słowa i myśli
dawno już się zdarzyły
miłość o nienawiść
i ta radość
gdy smutek przychodzi
nie tęsknij
bo tęsknota zabija
nie kochaj
bo miłość często rani
nie siedź
upajając się chwilą
to tylko kolejne
wspomnienie
niedziela, 1 grudnia 2013
* * *
strach
zaciśnięty w pięść
bije na oślep
pobielałe
z bólu skronie
pulsują rytmicznie
walcząc
o przetrwanie
na ringu
codzienności
zaciśnięty w pięść
bije na oślep
pobielałe
z bólu skronie
pulsują rytmicznie
walcząc
o przetrwanie
na ringu
codzienności
sobota, 30 listopada 2013
* * *
piątek, 29 listopada 2013
* * *
jacy jesteśmy
czy my to wiemy?
czas zmienia ludzi
lecz ludzie czasu
nie zmienią
przez całe życie
idziemy
z dwiema twarzami
jedną na pokaz
zawsze nosimy
twardą
pogodną
tą widzą inni
jesteśmy silni
pełną radości
choć przeplataną czerwienią
mglistą sekundą
która zakrywają
nagie wskazówki
cichą godziną kończącą
wędrówki sens
tą drugą
skrzętnie skrywamy
jest oznaką słabości
że mamy serce
że też czujemy
bezradność
strach
chwile czułości
tyle słów
tyle uczuć blokujesz celowo
określasz terminem
prosto
bezosobowo
rozpalonym ogniem
gasisz zapały
zimną wodą budzisz
gdy zbyt wiele
chwały
czy my to wiemy?
czas zmienia ludzi
lecz ludzie czasu
nie zmienią
przez całe życie
idziemy
z dwiema twarzami
jedną na pokaz
zawsze nosimy
twardą
pogodną
tą widzą inni
jesteśmy silni
pełną radości
choć przeplataną czerwienią
mglistą sekundą
która zakrywają
nagie wskazówki
cichą godziną kończącą
wędrówki sens
tą drugą
skrzętnie skrywamy
jest oznaką słabości
że mamy serce
że też czujemy
bezradność
strach
chwile czułości
tyle słów
tyle uczuć blokujesz celowo
określasz terminem
prosto
bezosobowo
rozpalonym ogniem
gasisz zapały
zimną wodą budzisz
gdy zbyt wiele
chwały
czwartek, 28 listopada 2013
* * *
środa, 27 listopada 2013
* * *
gdy noc
zaciera ślady łez
wykrzyczałabym żal
za wyrządzone krzywdy
za groźne żywioły
za wojny
nienawiść
gdy groby
zostaną otwarte
i śmierć
zajrzy nam w oczy
nienawiść
zauroczy niektórych
pójdziemy
przed siebie
w zaparte
w otchłań niesamowitą
niech nikt nie patrzy
prosto w słońce
bo pamięć
rzeczy straci
łzy tylko w oczach
zostaną piekące
niech nie patrzy
w słońce
twarz ku trawie
schyli
i zobaczy promień
odbity od ziemi
tam
znajdzie wszystko
cośmy zapomnieli
gwiazdy
kwiaty
trawy
zmierzchy i świty
zaciera ślady łez
wykrzyczałabym żal
za wyrządzone krzywdy
za groźne żywioły
za wojny
nienawiść
gdy groby
zostaną otwarte
i śmierć
zajrzy nam w oczy
nienawiść
zauroczy niektórych
pójdziemy
przed siebie
w zaparte
w otchłań niesamowitą
niech nikt nie patrzy
prosto w słońce
bo pamięć
rzeczy straci
łzy tylko w oczach
zostaną piekące
niech nie patrzy
w słońce
twarz ku trawie
schyli
i zobaczy promień
odbity od ziemi
tam
znajdzie wszystko
cośmy zapomnieli
gwiazdy
kwiaty
trawy
zmierzchy i świty
wtorek, 26 listopada 2013
* * *
słowo
kluczem serca
drzwi zamkniętych
było
nadzieją
marzeń uskrzydlonych
walczę
nie mam miecza
kocham
nie mam serca
między mną a mną
tylko otchłań
nieskończona
patrzę na przewrócone drzewo
dzieli jedno na dwa
widzę dwa światy
jak noc i dzień
odchodzę i wracam
przemijanie trwa
powtarzające
niekończące się
to samo
jutro
między mną a mną
tylko nadzieja
byłam aniołem
twoich oczu
ty byłeś tarczą
co chroni od złego
i nieważne
że tylko wiatr wiedział
że byłeś tak blisko
kluczem serca
drzwi zamkniętych
było
nadzieją
marzeń uskrzydlonych
walczę
nie mam miecza
kocham
nie mam serca
między mną a mną
tylko otchłań
nieskończona
patrzę na przewrócone drzewo
dzieli jedno na dwa
widzę dwa światy
jak noc i dzień
odchodzę i wracam
przemijanie trwa
powtarzające
niekończące się
to samo
jutro
między mną a mną
tylko nadzieja
byłam aniołem
twoich oczu
ty byłeś tarczą
co chroni od złego
i nieważne
że tylko wiatr wiedział
że byłeś tak blisko
poniedziałek, 25 listopada 2013
* * *
niedziela, 24 listopada 2013
* * *
pustka
gęstnieje
z dnia na dzień
coraz trudnej
wykonać gest
czułości
z bólem
przełykane łzy
więzną w gardle
strach
oblepia skronie
oślepiając
jesienną mgłą
gęstnieje
z dnia na dzień
coraz trudnej
wykonać gest
czułości
z bólem
przełykane łzy
więzną w gardle
strach
oblepia skronie
oślepiając
jesienną mgłą
sobota, 23 listopada 2013
* * *
w ogrodzie duszy
zakiełkowało
spojrzenie
przenikliwe
podlewane łzami
zakwitło
na silnej łodydze
bezpiecznie otulone liśćmi
tak łatwo
go nie zerwiesz
zakiełkowało
spojrzenie
przenikliwe
podlewane łzami
zakwitło
na silnej łodydze
bezpiecznie otulone liśćmi
tak łatwo
go nie zerwiesz
piątek, 22 listopada 2013
* * *
czwartek, 21 listopada 2013
* * *
dziesiątki wspomnień
zrodzonych
z chwil przeszłości
bez drugich szans
wybaczenia
obojętność
na bazarze milczenia
chropowatość poranków ziębi
jak prawda niechciana
baśnie bez zakończenia
wciąż te same zdarzenia
wozy turkoczące
po niewidzialnym bruku
śpiewy ptaków nad stawami
wśród ruin mgły
pogasłe uczucia
dzwony kołyszą ciężkie powietrze
gdzieś tam w pamięci
te śmieszne
rysunki o przyszłości
zrodzonych
z chwil przeszłości
bez drugich szans
wybaczenia
obojętność
na bazarze milczenia
chropowatość poranków ziębi
jak prawda niechciana
baśnie bez zakończenia
wciąż te same zdarzenia
wozy turkoczące
po niewidzialnym bruku
śpiewy ptaków nad stawami
wśród ruin mgły
pogasłe uczucia
dzwony kołyszą ciężkie powietrze
gdzieś tam w pamięci
te śmieszne
rysunki o przyszłości
środa, 20 listopada 2013
* * *
wtorek, 19 listopada 2013
* * *
poniedziałek, 18 listopada 2013
* * *
kołderką nocy
otulam
codzienne strachy
w rozkołysanych
ramionach gwiazd
złe duchy
zasypiają snem
kamiennym
świtem
odpływają na obłoku
zapomnienia
otulam
codzienne strachy
w rozkołysanych
ramionach gwiazd
złe duchy
zasypiają snem
kamiennym
świtem
odpływają na obłoku
zapomnienia
niedziela, 17 listopada 2013
* * *
sprawdzam
każde twoje słowo
z przekory
wsłuchuję się
w dźwięki liter
by nie usłyszeć
fałszywego tomu
nie widzę
zakłopotania
błądzących dłoni
zapamiętuję
wyznania ulotne
oplatające dusze
pajęczyną wspomnień
zamykam oczy
by zobaczyć
twoją twarz
każde twoje słowo
z przekory
wsłuchuję się
w dźwięki liter
by nie usłyszeć
fałszywego tomu
nie widzę
zakłopotania
błądzących dłoni
zapamiętuję
wyznania ulotne
oplatające dusze
pajęczyną wspomnień
zamykam oczy
by zobaczyć
twoją twarz
sobota, 16 listopada 2013
* * *
piątek, 15 listopada 2013
* * *
zaspane miasto
w kagańcach latarń
spragnione deszczu
zaklęte
wieczorne modlitwy
poranne przekleństwa
pośród
drżących powiek kamienic
spleśniałych starością
na klęczkach świątyń
przejść podziemnych
zaciera
przemarznięte ręce
pożądliwie chłonąc resztki
ciepłych snów
spracowaną
dłonią chodników i ulic
unosi żaluzje
bezwstydnie zerka
w zakamarki
szaf i łóżek
świt miasta
odradza się w bólach
przytulam się do niego
spragniona ukojenia
skrywając twarz
w miękkim rękawie granatu
słyszę znajomy rytm
który umyka w klepsydrze
zostawiając mi w darze
kolejną rysę doświadczeń
w kagańcach latarń
spragnione deszczu
zaklęte
wieczorne modlitwy
poranne przekleństwa
pośród
drżących powiek kamienic
spleśniałych starością
na klęczkach świątyń
przejść podziemnych
zaciera
przemarznięte ręce
pożądliwie chłonąc resztki
ciepłych snów
spracowaną
dłonią chodników i ulic
unosi żaluzje
bezwstydnie zerka
w zakamarki
szaf i łóżek
świt miasta
odradza się w bólach
przytulam się do niego
spragniona ukojenia
skrywając twarz
w miękkim rękawie granatu
słyszę znajomy rytm
który umyka w klepsydrze
zostawiając mi w darze
kolejną rysę doświadczeń
Subskrybuj:
Posty (Atom)