wtorek, 28 lutego 2017

* * *

mam swoje drzewo 
pochylone
w lesie 
dębem kwitnącym

ogrzane
wiosennym słońcem
daje ukojenie
duszy skołatanej
pędem codziennym

siadam przy nim
nabieram sił
i ruszam przed siebie

by wrócić za chwilę 
po szczęście 
zerwane wśród traw

poniedziałek, 27 lutego 2017

* * *

zbudowałam mur 
z czterech ścian
samotności

zamknęłam w nich
sterty myśli
uporządkowane 
tom po tomie
alfabetycznie

powiesiłam w nich
obrazy namalowane
pod powiekami
akwarelami smutku
i radością pasteli

zostawiłam
tam siebie
naszkicowaną
od tak
od niechcenia

niedziela, 26 lutego 2017

* * *

przedwiośnie 
zakradło się znienacka
przybrudzoną
w sercu zimę
zlało deszczem 

wiatr hulał
między wspomnieniami
odkurzył 
garderobę uczuć
rozpędził chmury
dając szansę
był słońce
zakwitło pierwiosnkiem

sobota, 25 lutego 2017

* * *

spaliłam 
wszystkie listy
w ogniu łez

powoli
spopielały słowa
wypłowiałe słońcem
poranka
iskrzące się 
pyłem księżyca

został
po nich 
tylko stos
niepokornych liter

piątek, 24 lutego 2017

* * *

dryfuję
na zmąconych falach 
życia
aż po horyzont myśli

od brzegu do brzegu
od ściany do ściany
  
od mgły smutku
aż po promienie szczęścia
dzień i noc

czwartek, 23 lutego 2017

* * *

odeszłam ciszą
niezmąconą
myślą
słowem
gestem

powoli
powstaję z popiołów

łapię oddech
zaczynam widzieć
czuję coraz więcej
dusza mi szepce

milczeniem
już nie wrócę

środa, 22 lutego 2017

* * *

zabijasz mnie 
drobnostką 
w wielkomiejskim 
świecie

dobrem 
w złej rzeczywistości 
śmiechem płaczącego
zebraka

udręczna idę drogą 
bolesną
niepoukładaną w porządku 
w paradoksalnym 
uniesieniu
i nieśmiertelną 
z gotowością 
czynienia dobra

wtorek, 21 lutego 2017

* * *

czas co minutę  
odchodzi
coraz dalej 

nie odliczasz już 
szczęśliwych godzin
i sekund smutkiem 
naznaczonych

kwadranse bólu
miarowo
wypadają co dnia
mijasz je bez słowa
bo tak trzeba

poniedziałek, 20 lutego 2017

* * *

w lustrze szyby 
znalazłam odbicie

nocą
wyostrzają się kontury 
twarze bledną
w oczach 
gaśnie blask

myśli
uciekają jak szalone
spływają łzą

zostaje 
tylko pustka

katharsis

niedziela, 19 lutego 2017

* * *

zaczaiła się 
za rogiem
delikatnie ocieplając 
dywany traw

lody topnieją
odsłaniając 
przebiśniegi kwitnące

słońce razi oczy
wypatrujące 
ptaki nadlatujące
marzeniem

sobota, 18 lutego 2017

* * *

co rano 
odchodzisz na zawsze
pochłonięty 
walką o ogień
wspinaczką na szczyt

siłujesz się
z losem na rękę
zapominając
o tym co w sercu

gdzieś na skraju
ciszy i krzyku
stoję 
wypatrując cię
w myślach

piątek, 17 lutego 2017

* * *

ciszę 
zobaczyłam 
dawno temu 
na kwiecistej łące 

tam gdzie
myśl jest jednym 
z duszą

a słońce 
odbija się w oczach 
przestrzeni

galopowała w dal 
gdzie horyzontu kres 
aby zdążyć 
na ostatni 
pocałunek 
zachodzącego słońca

zapragnęłam 
jak stado 
uciekających koni 
poczuć 
zapach wolności
i szukać
tylko mojej ciszy

czwartek, 16 lutego 2017

* * *

ubrana tylko w noc 
zrzucam z siebie
ciężar dnia

zmywam uśmiech 
przyklejony
od ucha do ucha
i wyczesuje troski
wplątane we włosy

otulona czernią ciszy
pod powiekami
znajduję ukojenie
od kolorowych kłamstw
codzienności

środa, 15 lutego 2017

* * *

jestem 
bezludną wyspą 
pośród gwaru ulic
codziennie
mijam 
twarze tłumu
nie zostawiając
po sobie śladów
i cień mój 
blednie
by zniknąć
samotnie za rogiem

wtorek, 14 lutego 2017

* * *

pożyczyłam natchnienie 
od tych uśmiechów
zarysowanych czerwienią
i oczu zamglonych
szczęściem szeptanym

napełniłam nim duszę
by przelać na papier
myśli krążące
między 
radością a smutkiem
jak między
sensem a bezsensem
dniem i nocą
tobą a mną

a dług mój rósł
z każdym  
zapisanym słowem

poniedziałek, 13 lutego 2017

* * *

pustka 
oblepia duszę
niebezpieczną 
pajęczyną myśli

ostre 
jak brzytwa
słowa 
rozcinają noc 
na cienkie
tasiemki 
bólu i rozkoszy
radości i smutku

cisza
to złudny balsam
nie leczy ran
pozwala im trwać

niedziela, 12 lutego 2017

* * *

jak głuche 
potrafi być wnętrze 
karmione ułudą

tragiczne maski 
nakładane 
w zależności 
od potrzeby chwili

nieprawda 
skrywana 
w skroniach 
krew krążąca 
w sercu 
podobna 
do trucizny

fałsz nieczysty 
przerażająco 
realistyczny 
namacalnie dotkliwy

to krótkie ty
stworzone 
choć na chwilę 
to tylko ty
i twoje
kroki zmierzające
do piekła

w ten dziwny dzień 
lirycznie tajemniczy 
nierealistyczny    

sobota, 11 lutego 2017

* * *

otulona kołderką nocy
rozgrzewam serce 
skute lodem 
uczuć zagaszonych

ich płomień 
wypalił 
nawet drwa w kominku
zostawiając 
po sobie tylko
spopielałe ślady

gdzieś pod żarem
tli się 
jeszcze iskiera
tego co nienazwane

może rozpali duszę
albo popiołem 
pokryje myśli
niepokorne

piątek, 10 lutego 2017

* * *

już czas wyjść 
z tłumu
identycznych ludzi 
bezwzględnie 
posłusznych

uwolnić swoje myśli 
z więzów 
i konwenansów

dać głos tym 
którzy zostali 
go pozbawieni

księżyc 
oświetla blaskiem 
szeregi ludzi 
szukających rozwiązania 
innego niż ustalone

nie ma odwrotu
my tu - oni tam
na barykadzie nowego 
czekamy   

czwartek, 9 lutego 2017

* * *

zawędrowałam 
nad rzekę   
tam gdzie 
prowadził mnie wiatr

przystanęłam
przy brzegu
by zapomnieć

mróz szczypał 
w policzki 
a ona spokojna
samotna 
płynęła z prądem
niosąc ze sobą
ciężar lodowych łez

marzenia 
skute lodem
czekają 
na pierwszy promyk
słońca

środa, 8 lutego 2017

* * *

we mgle
niedomknięte 
okno trzeszczy
jak groźna 
bestia

chłodny wiatr 
szarpie ciała 
wygłodniałym 
podmuchem

szyderczy śmiech 
czai się za drzewem 
nicości

okno zatrzasnęło 
swój pysk
wiatr ucichł 
speszony
śmiech zniknął 

ból istnienia 
zatacza krąg

pozostawiając 
rozpacz płynącą 
po śmierci

wtorek, 7 lutego 2017

* * *

stąd daleko 
do uśmiechu 

rozlany 
dzban nektaru 

na podłodze 
potłuczone szkło 
kusi los 
by zranić 

ambrozja 
w okruchach 
tańczy natchniona 
choć muzyka 
przestała już grać 

nie przebijesz 
kamienia smutku
choćbyś chciał 

poniedziałek, 6 lutego 2017

* * *

usiadła przy oknie 

wpatrzona w kroki
tych co po drugiej
stronie życia

liczyła
upływający czas
w kawiarni 
tętnił gwar
półszeptów
czułości i śmiechu

zamówiła kawę

przewijała twarze
ukryte pod powiekami
wspomnień
pisząc w myślach
sens kolejnych
samotności

posłodziła 
swoje gorzkie życie
dwiema łyżeczkami cukru

ściskając w dłoniach
porcelany biel
piła kolejne dni 
w milczeniu

niedziela, 5 lutego 2017

* * *

tak łatwo stracić 
wiarę w słowa
zapisane szeptem
wyryte w pamięci
czułości piórem
gdy wysycha
atrament uczuć
stają się ostre
jak brzytwa
zadają ból
stając się zwykłym
kłamstwem 

sobota, 4 lutego 2017

* * *

cisza 
jak lawina
spadła z hukiem
niszcząc wszystko

zabrała 
śmiech
ból 
i strach
kamieniami lodu
przykryła szczęście
zdzierając duszę
do krwi

milczenie
szczypie jak balsam
przynosi ukojenie
budując
barykadę wokół serca

piątek, 3 lutego 2017

* * *

ulepiona 
z marzeń
z wiatru zdarzeń
wyrzeźbiona 

rozpalona 
żarem gniewu
roześmiana 
blaskiem nieba
rozkłada skrzydła 

wędruje do celu 
rozbija powietrze
poszukuje lądu 
miejsca 
wolności
na przystanku świat

czwartek, 2 lutego 2017

* * *

miłość 
to niebezpieczny
fundament

budujesz na nim 
dom ze szklanych cegieł
wytapetowany marzeniami

i pielęgnujesz
ogród słów
rzucanych na wiatr

miłość
to niebezpieczny 
fundament

wystarczy chwila
by z drobiazgu
rozpętał się huragan

jednym podmuchem
zostawi zgliszcza
szkłem porani duszę
i odejdzie

miłość
to niebezpieczny 
fundament

nie przynosi zysku

środa, 1 lutego 2017

* * *

duszę ukrytą 
w szczelnej skorupie
rozumu
rozsadził ból

popękana
kruszy się 
rozpada

gubi słowa
rozsypuje myśli
między 
drobinami uczuć

snuje się
między
nocą a dniem
bez celu