poniedziałek, 31 października 2016

* * *

balansuję 
na krawędzi  
codziennie robię krok 
to w przód
to w tył

zawieszona 
między 
niebem a ziemią
szukam punktu
odniesienia
rozgrywam
kolejną partię
talią
zgranych kart

przeciągam linę
to z życiem
to ze śmiercią
i trwam

niedziela, 30 października 2016

* * *

w brakach
i niedostatkach
ukrywa się
prawda o człowieku

wyidealizowana
makijażem kłamstw
tuszuje
tęsknoty oczu
spopielałych
czerwienią
maluje uśmiech
warg smutkiem
przygryzionych

maska kruszeje
odpadając
kawałek
po kawałku
z kolejną łzą

sobota, 29 października 2016

* * *

rozrywam  
szarość codzienności
na biel nocy
i czerń dni

mroczne twarze
bez emocji
z piętnem bólu
zarysowanym 
na skroniach
mijam co rano
bez celu

odmierzam 
długie godziny
tłum blednie

ukojenie
nadchodzi powoli
księżyc 
rozjaśnia myśli
bez zmrużenia oczu

piątek, 28 października 2016

* * *

między wierszami
słowa szyte
grubymi nićmi
półprawd
wieloznaczeń

kolorują szarość
by błysnąć
diamentem kłamstw

odarte z sensu
szukają celu
chybiają

rozbite na tysiąc
mikro znaczeń
budują na nowo
sens liter
pogubionych

czwartek, 27 października 2016

* * *

kartka papieru 
tak czysta
niewinna
nieskończenie piękna

spływa po niej
rozlany atrament

niewłaściwy 
ruch piórem 
i umarła

krzycząc 
z bezradności
bez szans 
na obronę
zadźgana kłamstwami

w końcu 
przyszła cisza
jej gwiazda 
zgasła

zahipnotyzowana 
fałszem liter
zniknęła
bez śladu

środa, 26 października 2016

* * *

dnieje 

kolejna odsłona świtu
nie przynosi ukojenia

po nocy
pełnej ułudy
spowitej bólem 
i mgłą istnienia
leniwe słońce
pali źrenice
obowiązkiem

wstań
idź
spiesz się
zrób szybciej 
zarób więcej
wracaj 

ściemnia się

po dniu
frustracji
noc przestaje być
już nadzieją

wtorek, 25 października 2016

* * *

nie niszcz bliźniego 
rozrywając jego serce
staczasz się w dół

nie niszcz
depcząc godność
staczasz się w dół

nienawiść 
to zguba
dręczy i wypala
rozrywa arterie
rozsadza mózg

obdarty z sensu 
stoisz
pod pręgierzem
oczekując wyroku
w zawieszeniu 

poniedziałek, 24 października 2016

* * *

dusza
zaznacza nieobecność
krwawym krzykiem
niemych słów

kolejna godzina
wieczności
wypala piętno
niepamięci

twierdza
umysłu i ciała
rośnie w siłę 

blizny
budują mur
nie do pokonania

niedziela, 23 października 2016

* * *

rozpaczą 
pachnące 
pola i łąki

kojąca
przestrzeń mroku
walcząca 
o pamięć
na kamiennych 
płytach

kłamstwo wszędzie
wspomnienia gasnące

na grobach
porośniętych mchem
zapomnienia

stare obrazy
i cisza
pośród pól i łąk

sobota, 22 października 2016

* * *

dwie rzeczywistości 
walczą ze sobą
o pierwszeństwo obłędu

fikcja

wrogie twarze
demony
wyskakujące z głowy
błądząc po omacku
zawiązują myśli 
jak kaftan
bezpieczeństwa

nienawiścią
tętnią skronie 
jad zatruwa duszę
tracąc
świadomość

prawda

został tylko zegar
spokojnie
odmierza nieuchronny
koniec koszmaru

piątek, 21 października 2016

* * *

przysiadła 
na chwilę 
w parkowej alei

spłakana deszczem 
jesień
mieniła się
żółcią wspomnień
czerwienią marzeń
i brązowa-złotą codziennością

pojedyncze źdźbła nadziei
skrzą się jeszcze
ostatkiem zieleni

na próżno

czwartek, 20 października 2016

* * *

noc 
balansuje 
na krawędzi
zapomnienia
oślepiona
blaskiem świtu
potyka się
o kolejny 
nudny dzień 

środa, 19 października 2016

* * *

wypełniona 
przestrzeń emocjami
gra poloneza

wędrując 
wzdłuż nut
radośnie 
rzeźbi  niebo

były zabory
teczka 
spalonych map

były wojny
spalony 
świat
zaklęty 
w dym kominów

i byli żołnierze
co poszli w bój

a potem 
w szeregu stanęli 
ukołysani Polską
i od jednego strzału
usnęli

wtorek, 18 października 2016

* * *

cisza 
rozbrzmiewa 
chichotem nienawiści
zaślepiona
zemstą 
rozsypuje się
jak zamek
z piasku

poniedziałek, 17 października 2016

* * *

nieznane 
ma mnóstwo tajemnic
wzbudza lęk 
i ciekawość

jest trudne 
do zdobycia
nie każe  
czynić krzywdy
zabijać i okradać

kocha i czuje
cierpi
przeżywa
doświadcza
odkrywa
zdobywa
przychodzi i odchodzi

najpiękniejsze piękno 
w naszym sercu

niedziela, 16 października 2016

* * *

między nami
przepaść
spojrzeń ukrytych

budujemy most
nad rzeką łez

gdzieć pomiędzy
szeptów niemocą
a drogą 
gestów niewykonanych

sobota, 15 października 2016

* * *

stoi naga
pod pręgierzem myśli
zapatrzona
w głąb duszy
szuka pocieszenia

nocą
przeszłość wracała 
zbyt szybko

przyszłość 
nie znalazła 
jeszcze 
drogi do domu

piątek, 14 października 2016

* * *

w rzeczywistości
pusto
wszystko 
smutek grzebie

codzienność 
pokryta 
czarną łuną

myśli 
prawdziwe
odmierza 
zepsuty zegar
bezgłośnie 
krzycząc

czwartek, 13 października 2016

* * *

wysoko uniesione
niewinnie 
fruwające
kolorowe latawce

uciekają
powoli

gdy nić pęka
już ich
nie powstrzymasz
nie dogonisz

jak utraconego 
życia
wolności
i szczęścia

środa, 12 października 2016

* * *

pusto 
ciemno
cicho
noc straszy
nadchodzącym świtem

pierwsze szepty
atakują ulice 
pośpiechem

tłum
oślepiające promienie
gwar
dzień tak szybko
się kończy

szarość
nadchodzi powoli
ciemnieje
niosąc chłód

wtorek, 11 października 2016

* * *

zakrztusimy się 
bezsilnością

ulepioną 
z marzeń
wiatru zdarzeń

bez sztywnych reguł
z żarem gniewu

rozkładamy skrzydła 
wędrując do celu 

poszukując lądu 
miejsca wolności
na przystanku świat

gdzie
szczęście 
to chwila rozpalona 
blaskiem nieba

a życie
to podróż 
bez końca

poniedziałek, 10 października 2016

* * *

odrętwiała bólem  
dusza zastyga 
jak kamień

nie słyszy
szeptów 
nie rozróżnia słów

bezmyślnie 
wpatrzone w dal
niewidzące oczy
nie mrużą powiek

w bezruchu
mija
kolejna noc
kolejny dzień

letarg

niedziela, 9 października 2016

* * *

zostawiam za sobą 
las twarzy
zobojętniałych
troską codzienności

wierzby płaczące 
przy byle podmuchu 
wiatru

dęby zbyt silne
by okazać słabość

osiki drążce
o każdą chwilę

i brzozy zbyt wiotkie
by się przebić
w tłumie

ze strachu
gubią liście
malując 
jesienne ścieżki trosk
złoto-czerwoną
melancholią

sobota, 8 października 2016

* * *

jesienne chandry 
spadają
z każdym kolejnym
liściem

przygnębienie
ścieli alejki
brązowym dywanem

złość 
wiruje na wietrze
czerwienią

samotność
czyta listy
w żółto-złotych 
kopertach

wiatr 
miesza kolory
namiętności
zalewając je łzami
deszczowej melancholii

piątek, 7 października 2016

* * *

to ciągle za mało
by cieszyć się słońca 
promieniem
igraszką chmur
na bezkresnym niebie

to ciągle za mało
by liście barwą 
muśnięte
bukietem wspomnień
się stały

to ciągle za mało
by szczęściem 
kreślić myśli
podwójne
patrząc przed siebie
w tym samym kierunku

to ciągle za mało
by żyć

czwartek, 6 października 2016

* * *

noc 
kradnie kolejne
godziny
pełne myśli
zanużonych
w srebrnej ciszy

brokatowy pył
opada 
zbyt wolno
minuty mijają
jeszcze wolnej

a powieki
nie chcą otulić
błyszczących źrenic

środa, 5 października 2016

* * *

wiatr 
zerwał jej z głowy 
kapelusz trosk
goniła go między
kałużami
październikowych łez

zimny deszcz 
zmył skronie
pokryte 
bólem istnienia

zsiniałe dłonie
drżały z samotności 
szczęścia

kolorowe liście
jak wspomnienia
spadały z drzew
by zapomnieć 

wtorek, 4 października 2016

* * *

marność 
okryła blask 
codzienności

skąpana w odcieniach 
szarości 

w barwach 
najgłębszej czerni 
rozdziera 
światło na strzępy

zagubiona 
w brunatnych odmętach 
cierpi
zanurzona 
w smutku bezkresnym 
za życia 

obdarowana śmiercią 
dusza umiera 
w zapomnieniu

poniedziałek, 3 października 2016

* * *

podarła na strzępy 
swoje życie

solą żalu
wypaliła oczy
za kratami rzęs
uwięziona
pustka błękitu
powiększa
swój bezkres

zagryzione 
do krwi wargi
milczą
gdy dusza
z rozpaczy wyje

serce
cichnie
i bije już 
coraz wolnej

skruszona
jak lód
ogrzewa się chłodem

niedziela, 2 października 2016

* * *

nie policzę
już zgubionych 
w pośpiechu 
zachodów słońca
i mglistych świtów
pajęczych myśli
oplatających skronie

nie odzyskam
już widoków
przemykających 
za szybko
słów rzuconych 
na wiatr

zostały
korale kasztanów
jesienne liście 
bukiety 
mieniące się
czerwienią i złotem

sobota, 1 października 2016

* * *

są takie noce 
jasne i ciche
bez słów
bez myśli
bez wytchnienia

zastygają w letargu
lśniącym
srebrną nicią

zawieszone
między 
snem a jawą
rozciągają się
aż po horyzont