piątek, 28 lutego 2014

* * *

nocą 
ból istnienia
kumuluje swoją siłę
w lędzwiach
paraliżuje 
jak narkotyk
duszę

dławiący oddech
wspomień
bez czucia
bez szans 
na lepsze jutro

kolejne
powolne konanie 
do świtu

ranek 
przyniesie antidotum
na truciznę myśli

czwartek, 27 lutego 2014

* * *

zaklęty 
w klepsydrze
czas

płynie
swoim rytmem

nie spieszy się
powoli odlicza
ziarnko
do ziarnka
a my i tak
za nim
nie nadążamy

środa, 26 lutego 2014

* * *

słowa 
przerażają obrazem
krzyczą bólem
ronią łzy rozpaczy

mordują sens życia
i gaszą ostatnią
iskierkę nadziei

obrazy malują słowa
zachwytu
i wszystkie
wschody i zachody 
słońca

wtorek, 25 lutego 2014

Stopniowanie

mówią: samodzielna
myślą: samotna
jest: sama
egoistka?

mówią: zaradny
myślą: chciwy
jest: zdolny
karierowicz?

mówią: przyjaźń
myślą: protekcja
jest: obłuda
rozczarowanie?

mówią: szczęście
myślą: pieniądze
jest tylko 
szara rzeczywistość

poniedziałek, 24 lutego 2014

* * *

szukamy przestrzeni 
wypełniamy ją  
emocjami

trzymamy w ryzach
wybierając odpowiednie 
komnaty życia

człowiek  
posiada swoją siłę oporu

wybierając 
najlepsze zdarzenia
decydujemy 
o sobie

nie zatrzymuj się nigdy 
na brudnych ścieżkach życia 

bywa 
że te najlepsze 
są bardzo kręte

ścieżkę wybieraj sam
nie ulegaj 
wyborom innych 
bo w złe miejsca cię zabiorą

niedziela, 23 lutego 2014

* * *

zastygła
w ciszy myśl
nabiera wartości

bez emocji
chłodnej kalkulacji
bez podnoszenia
tonu

wypowiedziana
osiągnie 
zamierzony cel

sobota, 22 lutego 2014

* * *

po drugiej stronie 
lustra
obdarta ze skóry
dusza
powoli gaśnie

przestała 
uśmiechać się
głeboką zmarszczką
błyskiem w oku
i tym grymasem ust
który on tak lubi

w ciszy
skupiona
z kamienną maską
zastyga
by zmierzyć się
z upływającym
za szybko
czasem

piątek, 21 lutego 2014

* * *

szklany dom
zbudowany z marzeń
ideałów
i wielkich słów
zburzył kamień
niedbale rzucony
w okno

na bruk
posypały się
kryształowe
łzy murów
a dach 
zalał się
krwią

i tylko szczątki
fundamentów 
przypominają
że trzeba
marzyć dalej

czwartek, 20 lutego 2014

* * *

brakuje słów
gdy brat
strzela do brata

brakuje sił
by złapać za broń

brakuje sumień
by śmierć niewinnych
wziąć na siebie

została
bezradność
i łzy

środa, 19 lutego 2014

* * *

ciemność nocy
tak różna od innych
ofiarowana demonom 

z niej wyrywa się
przeraźliwy krzyk ciszy

który słyszą tylko 
nieliczni 
wsłuchani 
we własne sumienie

boję się ciemności 
bo nie widzę siebie

potrzebuję
białą laskę
jako pewność
że się nie zgubię 
szukając światła

oddałabym duszę 
za jego promyk

jeśli nie w moich oczach 
to niech 
sercu zaświeci słońce

wtorek, 18 lutego 2014

* * *

potokiem krwi 
spływa bruk
czarny
zadeptany buciorami

spałowany ból
nie przerywa buntu
o wolność
o prawdę
o życie

palące serce łzy
nie przestają spływać
z matczynych oczu

ich dłonie tulą
zimnych bohaterów
zagrzewając do walki 
tych, którzy
nie chcą na brata podnieść ręki

cierpiącej matce
nie odmawia się racji

bezradnie patrząc 
na śmierć
staje się przecież
po stronie 
katów

poniedziałek, 17 lutego 2014

* * *

przebiły skostniałą 
skorupę ziemi
by spojrzeć słońcu
w twarz

zanikającą szarość
przednówka
zazielenią nadzieją

ukwiecą drogę
do codzienności


wznoszą dzwonki
ku niebu
błyszczą
by powitać wiosnę

niedziela, 16 lutego 2014

* * *

prawdziwa miłość 
zniesie tylko 
dwa kłamstwa
pierwsze 
i ostatnie

już nie czeka 
na wyjaśnienia
promienne

kolejna bajka
bez morału

pakuje wspomnienia
do starej walizy
i wystawa za próg

zaufanie
drze 
jak stary bilet
z kolejnej podróży
na stację samotność

sobota, 15 lutego 2014

* * *

nie przychodźcie
do mnie 

myśli złe
stojąc w świetle gwiazd
nie czekam was 

rozmawiam z duszą
zaniepokojoną
dniem szarym
i pustym

nie szarpcie nerwów
nieukojonych

nie zabierajcie
snu 
przykrótkiej nocy

zostawiam
otwarte okno
chłód 
was przepędzi
ogrzewając łzy
ciszy

piątek, 14 lutego 2014

* * *

dziś
pozwoliłeś mi 
utonąć
w głębokim spojrzeniu

zaczarowałeś uśmiechem
wkradłeś się do snów
opanowałeś myśli

jutro
podarujesz mi oddech 
letniej bryzy 
westchnienia szczytów 
o świcie 
bukiet kaczeńców 
muśnięty sennym słońcem 

rozłożysz pod nogami 
chodnik 
nieskażony śladami 
ludzkich stóp 

pozwolisz zobaczyć 
ciszę 
posłuchać 
nicości 

zdejmiesz mi słońce 
Z błękitnych zawiasów 
złapiesz burzę 
w cienką 
pajęczynę marzeń 

razem 
zasmakujmy w miłości 
nawet jeśli to tylko 
kolejne słodkie kłamstwo 
w ustach życia

czwartek, 13 lutego 2014

* * *

wieczór  
pachniał fiołkami
rozpalał zmysły
zatracając się do cna

w spojrzeniu ludzi 
trzymających się
za ręce


w uśmiechu matki
bawiącej się
z dzieckiem


w łagodnym 
dotyku mężczyzny 
który pocieszał 
kobietę w rozterce

czuję nad sobą jakąś moc 
czy to nadzieja
złudzenie

podążamy innymi drogami 
ale na rozstaju 
spotkamy się 

mgła zakryła widoki 

wzniosę się 
kiedyś nad obłoki 
stamtąd mogę 
spojrzeć na świat 
jak ptak być wolną

czuć i nie czuć 
płakać i śmiać się 
jednocześnie

a wieczór 
pachniał fiołkami
rozpalając zmysły
do cna

środa, 12 lutego 2014

* * *

codziennie
bez pośpiechu
równym krokiem

po kamiennych schodach
idę w dół

raniąc myśli
rozrywając sens
na strzępy
widzę 
jak spala się
na popiół

ogień
koi ból
spokoju

świadomie 
oddalam się od nieba
by w chłodzie błękitu
nie tracić marzeń

wtorek, 11 lutego 2014

* * *

błądze
w mieście 
moich myśli 

o kilka przecznic 
za daleko 
o otwarcie drzwi 
za blisko

z modlitwą
by cię nie pochłonął 
ciemny zaułek 
burzliwego dnia

próbujemy dopasować 
obce przestrzenie

ścieramy
palce do krwi 
o ostre krawędzie 
ulicznych bruków

cementujemy 
każdy kamień 
w murze 
naszego schronienia 

z uporem maniaka 
wznosimy 
dom za domem 
ulicę za ulicą 
dzień za dniem 
by nie zburzyć nieba

poniedziałek, 10 lutego 2014

niedziela, 9 lutego 2014

* * *

stoję pod krzyżem
zza drzew 
podgląda nas świat

jakby od dzieciństwa 
nie przybyło nam lat

i tylko
droga prosta została
gdy krzyk modlitwy
kwiat bez korzeni 
rzucony w pogoń 
wraca odbity

nie licząc na świat
że los się zmieni

marmur pokryty 
miłością śniegu
boi się zacząć 
dziś wszystko 
od nowa 

znów wstać do życia
do tego biegu
wszak 
ostatnie słowo
należy do nas

sobota, 8 lutego 2014

* * *

na skrzydłach wiatru
przyleciała
pachniała
świeżością świtu
i wschodzącym 
słońcem

chciała zmienić
bieg zdarzeń
zakwitnąć na nowo

nadzieja

rozsądek
nie pozwolił
zabrnąć jej za daleko

spopielała codziennością

teraz tęcza 
między 
bielą a czernią
jak między 
dobrem i złem
iskrzy się 
srebrem łez

piątek, 7 lutego 2014

* * *

gaśnie światło 
w oczach człowieka

myśli bezdomne 
rzucam w tułaczkę 
aby na drodze 
ludzkiego istnienia 
kroczyły wśród 
mroków ciszy

jak światełko 
zbawienia

odpada wszystko 
co na zewnątrz 
zostaje tylko dusza

z wiatrem 
ulatują cechy
zakorzenione w najgłębszym 
zakątku serca

podliczamy straty

samo musi zdecydować 
czy warto dalej 
tak żyć

czwartek, 6 lutego 2014

* * *


czwarta nad ranem 
noc biała 
księżyc z oknem 
wystarczy

nocne czuwanie 
by świt 
nabrał kolorów 

o czwartej 
nad ranem 
milczący poeci 
wsłuchują się 
w ciszę
tworzą 

gdy śpię snem
spokojnym 
o czwartej
nad ranem 
wiersze bez płaczu 
będą się rodzić 

noc zawsze wierna
z głową spuszczoną 
nad ranem odejdzie

środa, 5 lutego 2014

* * *

dookoła 
obcy tłum
znajomych twarzy

wieje chłodem
milczenia

pustka

otulona
zimnym szalem
wychładza duszę

samotność
do kości
boli

metaliczny
smak łez
rozcina
serce 
sztyletem słów 
niewypowiedzianych

wtorek, 4 lutego 2014

* * *

nie mam siły 
na bezsilność

uzbrojona 
w spokój nocy
i siłę poranka
walczę
o kolejny
dzień

szkoda czasu
na łzy

poniedziałek, 3 lutego 2014

* * *

za widnokręgiem 
w gęstwinie 
całymi wiekami
siedzą  
pod dębem 
mędrcy

czas przemija
a oni siedzą 
bez ruchu

twarze poorane
w oczach 
zgasłe iskierki
ich świat  
jest wielki
nieprzystępny 

ich prawda
skręcona do bólu 
wije się 
pod fałszywym światłem

do krzyża przybita 
w płomieniach stosu 
na nowo zrodzona

twarze spoważniały 
przez życiowe niedole
i tak przeminął 
im cały świat

pod dębem siedząc 
w mgle światła 
szukają 
prawdy

niedziela, 2 lutego 2014

Codziennie

codziennie 
zapomniam
ciebie
siebie 
dobro i zło

codziennie
uczę się
siebie
ciebie
świata

codziennie
patrzę
na rozpacz
biedę
ból

codziennie 
szukam
szczęścia
i znajduję
jego okruch

karmię nim duszę 
do syta

sobota, 1 lutego 2014

* * *

rozum dyktuje
myśli poprawne
słowa rzędem
równiutko
poukładane

i tylko serce
niepokorne
zmazuje litery
i kartki drze

nakazuje historię
od nowa
pisać
po swojemu