dość!
powiedział wiatr
i rozstrzaskał
świat
na strzępy
zalane łzami
zgliszcza
tonęły
w rozpaczy biedy
i tylko
połamanych ramion
nikt nie chciał
przytulić
wtorek, 31 marca 2015
poniedziałek, 30 marca 2015
* * *
niedziela, 29 marca 2015
* * *
sobota, 28 marca 2015
* * *
piątek, 27 marca 2015
* * *
czwartek, 26 marca 2015
* * *
środa, 25 marca 2015
* * *
wtorek, 24 marca 2015
* * *
powolnymi ruchami
los
odziera z nas
fundamenty istnienia
początkowo silni
stajemy się
marionetkami
idealnej maszyny
nieznani
nic nieznaczący
cierpiący
krzywdzeni
z dnia na dzień
coraz bardziej
pogrążeni
zatopieni w pustce
dzisiejszej ludzkości
czekający na uśmiech
spływający z ust
niewolników życia
przykuci żelaznymi
łańcuchami
do egzystowania
bezradni
agresywni
smakujmy powoli
resztki
znikając w tłumie
miernoty i chamstwa
naszego ja
już nie ma
została tylko
szorstka
śmierć naszego
intelektu
los
odziera z nas
fundamenty istnienia
początkowo silni
stajemy się
marionetkami
idealnej maszyny
nieznani
nic nieznaczący
cierpiący
krzywdzeni
z dnia na dzień
coraz bardziej
pogrążeni
zatopieni w pustce
dzisiejszej ludzkości
czekający na uśmiech
spływający z ust
niewolników życia
przykuci żelaznymi
łańcuchami
do egzystowania
bezradni
agresywni
smakujmy powoli
resztki
znikając w tłumie
miernoty i chamstwa
naszego ja
już nie ma
została tylko
szorstka
śmierć naszego
intelektu
poniedziałek, 23 marca 2015
* * *
niedziela, 22 marca 2015
* * *
sobota, 21 marca 2015
* * *
piątek, 20 marca 2015
* * *
czwartek, 19 marca 2015
* * *
środa, 18 marca 2015
* * *
wieczny
nieświadomy
swej mocy
płaczesz
tyle krzywd
wyrządzonych
w świecie ludzi
prawd ukrytych
w jaskiniach kłamstw
śmierci i głodu
nadając
sens słowom
dajesz
nadzieję na
godne życie
utkany miłością
nadziei
biegniesz
zatłoczoną
szarą ulicą
spodziewając się
że ósmy
cud świata
będzie trwał
niestety
podążamy
do ziemi
pełnej
zapomnianych nagrobków
obrośniętych mchem
nieświadomy
swej mocy
płaczesz
tyle krzywd
wyrządzonych
w świecie ludzi
prawd ukrytych
w jaskiniach kłamstw
śmierci i głodu
nadając
sens słowom
dajesz
nadzieję na
godne życie
utkany miłością
nadziei
biegniesz
zatłoczoną
szarą ulicą
spodziewając się
że ósmy
cud świata
będzie trwał
niestety
podążamy
do ziemi
pełnej
zapomnianych nagrobków
obrośniętych mchem
wtorek, 17 marca 2015
* * *
poniedziałek, 16 marca 2015
* * *
niedziela, 15 marca 2015
* * *
sobota, 14 marca 2015
* * *
piątek, 13 marca 2015
* * *
czwartek, 12 marca 2015
* * *
środa, 11 marca 2015
* * *
zadumany
księżyc
oświetla
długą drogę
życia
chwile
usłane
cierniami
szybko przemijają
możemy jeszcze
zachłysnąć
się powietrzem
i zgasnąć powoli
jak gwiazda
zostaje
ostatnia łza
szczęścia
chwila
upadać w przepaść
przezwyciężyć
wiatr
krzyczeć
w bezkresną otchłań
ból istnienia
zatacza krąg
i tylko
zadumany
księżyc
oświetla
drogę
księżyc
oświetla
długą drogę
życia
chwile
usłane
cierniami
szybko przemijają
możemy jeszcze
zachłysnąć
się powietrzem
i zgasnąć powoli
jak gwiazda
zostaje
ostatnia łza
szczęścia
chwila
upadać w przepaść
przezwyciężyć
wiatr
krzyczeć
w bezkresną otchłań
ból istnienia
zatacza krąg
i tylko
zadumany
księżyc
oświetla
drogę
wtorek, 10 marca 2015
* * *
poniedziałek, 9 marca 2015
* * *
niedziela, 8 marca 2015
* * *
sobota, 7 marca 2015
* * *
piątek, 6 marca 2015
* * *
walające
się gruzy
huk wystrzałów
uczucia owinięte
taśmą izolacyjną
ściśnięte serce
umysł zgnieciony
pogrzeb marzeń
nadzieja
ucieka
przed strachem
rzeczywistości zapachem
obudzony
sen skończony
szału atak
niemocy ból
wbija się
łamiąc dusze
wyobraźnia
w lustrze szara twarz
płacze rozmyta
bo tu tylko krew
i krzyk matek
ratujących dzieci
się gruzy
huk wystrzałów
uczucia owinięte
taśmą izolacyjną
ściśnięte serce
umysł zgnieciony
pogrzeb marzeń
nadzieja
ucieka
przed strachem
rzeczywistości zapachem
obudzony
sen skończony
szału atak
niemocy ból
wbija się
łamiąc dusze
wyobraźnia
w lustrze szara twarz
płacze rozmyta
bo tu tylko krew
i krzyk matek
ratujących dzieci
czwartek, 5 marca 2015
* * *
między mną
a mną tylko
otchłań
patrzę na
przewrócone drzewo
dzieli
jedno na dwa
patrzę na siebie
widzę dwa światy
jak noc
i dzień
odchodzę i wracam
odpływam
tratwa uniesie ją
na delikatnych
falach jawy
śnij
by rano miłość
pukała do okna
i pozwoliła
uwiecznić
obrazy na płótnach
rzeczywistości
bądź moją wyobraźnią
by każdy sen
upojny
był w świergot
wiosennych słowików
przebywających
wśród
tafli kremowych
orchidei
a mną tylko
otchłań
patrzę na
przewrócone drzewo
dzieli
jedno na dwa
patrzę na siebie
widzę dwa światy
jak noc
i dzień
odchodzę i wracam
odpływam
tratwa uniesie ją
na delikatnych
falach jawy
śnij
by rano miłość
pukała do okna
i pozwoliła
uwiecznić
obrazy na płótnach
rzeczywistości
bądź moją wyobraźnią
by każdy sen
upojny
był w świergot
wiosennych słowików
przebywających
wśród
tafli kremowych
orchidei
środa, 4 marca 2015
* * *
wtorek, 3 marca 2015
* * *
poniedziałek, 2 marca 2015
* * *
bezradny
zrozpaczony
stoisz
w ciemności
krzyk
miliona kopyt
dudni
mknie
do bram wolności
do tych koni
serce przykuło ciebie
łańcuchem
to niewola
chwytasz za grzywy
siadasz na grzbietach
spadasz
biegniesz
jak oszalały
w tym obłędzie
szale
nie widzisz
nie dostrzegasz
że serce
dusi się w pułapce
zgniecione
wciśnięte
w mrok ziemi
ku wolności
zrozpaczony
stoisz
w ciemności
krzyk
miliona kopyt
dudni
mknie
do bram wolności
do tych koni
serce przykuło ciebie
łańcuchem
to niewola
chwytasz za grzywy
siadasz na grzbietach
spadasz
biegniesz
jak oszalały
w tym obłędzie
szale
nie widzisz
nie dostrzegasz
że serce
dusi się w pułapce
zgniecione
wciśnięte
w mrok ziemi
ku wolności
niedziela, 1 marca 2015
* * *
Subskrybuj:
Posty (Atom)