sobota, 31 października 2015

* * *

na końcu
każdej samotności
jest pustka

za nią
nie widać
horyzontu

nie czuć
nawet 
delikatnego 
podmuchu wiatru

słychać 
tylko 
tępy krzyk
ciszy 

piątek, 30 października 2015

* * *

głodu serca
nie zagryziesz
kanapką
choćby
skrzyła się 
rubinami kawioru

pragnienia duszy
nie napoisz
szampanem
ociekającym
platyną

w restauracji 
życia
choć jest 
na wyciągnięcie ręki
danie dnia
nie zawsze 
smakuje 
najlepiej

czwartek, 29 października 2015

* * *

tam
gdzie 
nie widać oczu
ciemność
rozjaśnia
myśl zawiłą
rozświetlając
duszę
szeptem
kołysze ją
na obłokach
tajemnic

środa, 28 października 2015

* * *

nasz czas 
ucieka

bezmyślni
puszczamy wskazówki
trzymane 
resztą sił

żyjąc 
chwilą
dziejowy zegar 
wszystkich 
pokoleń
przyspiesza

na oczach wędrowca 
nie zmieniając 
swego tempa 
wstrzymuje oddech 
przecieka 
przez palce 
kropla po kropli

żyjąc chwilą 
chce trwać
dla ciebie

wtorek, 27 października 2015

* * *

na stosie 
codzienności
najszybciej 
płoną błahostki
problemy
piętrzą się ogniem
tnąć powietrze
czerwienią i czernią
i tylko
sprawy 
beznadziejne
iskrzą się popiołem
dymiąc
niezapamiętaniem

poniedziałek, 26 października 2015

* * *

noc
jak sprzymierzeniec
boga wojny
roztacza wizję 
zagłady 
szukając ofiar
przemierza 
mleczną drogę
ku najjaśniejszej
w jej blasku
zamiast ofiar
znajduje
tylko ból

niedziela, 25 października 2015

* * *

rozsznurowała
gorset ust
by wykrzyczeć żal
rozsadzający
duszę

potokiem słów
zatruła
wszystkie myśli
dobre i złe
i te, które
nie zdążyły 
wykiełkować

na popiół
spaliła nadzieję
która zapłonęła
ogniem

na zgliszczach
został 
tylko ból
niezrozumienia

sobota, 24 października 2015

* * *

zbyt silna
na słabość
potrzebowała dnia
by zrzucić zbroję

chiciała 
nie myśleć
nie patrzeć
nie słuchać
nie wiedzieć

zatopić się 
w ciszy
by tylko trwać
między 
jednym oddechem
a drugim

zawieszona w próżni
szukając sensu
zapomniała 
o sobie

piątek, 23 października 2015

* * *

wsłuchaj 
się w szelest
usłysz szmer
chaosu

zamęt
cichszy
od oddechu
delikatnie 
podwija 
i tnie
wielkie tajemnice 

na parkowych 
uliczkach
w tonach
kolorwych liści

tylko 
ty i jesień 

czwartek, 22 października 2015

* * *

tak trudno 
podnieść 
ołowiane powieki
by wschodące
słońce
dało sygnał
do kolejnej walki
o przetrwanie

tak trudno
zrobić
pierwszy krok
w codzienność

coraz trudniej
brnąć na oślep
w dzień

coraz łatwiej 
zatapiać się
w noc
za kurtyną powiek
jest bezpieczniej

środa, 21 października 2015

* * *

człowiek
bez człowieka
żyć nie może

choć patrzy
wilkiem na niego
i w odwrócone plecy
potrafi wbić nóż
potrzebuje go
jak tlenu

jedno spojrzenie
uścisk dłoni
uśmiech
rzucony mimochodem
i dzień 
nabiera barw

tępy ból
krzyk i strach
w bliskości
łagodnieje

wtorek, 20 października 2015

* * *

odebrała 
sobie prawo
do szczęścia
cierpliwie czekając
na kolejny 
dzień
gest
dotyk 
słowo
nie rządała
nie pytała
otulona samotnością
odmierzała
niecierpliwe 
kroki
donikąd

poniedziałek, 19 października 2015

* * *

fałsz nieczysty 
przerażająco  
dotkliwy

dziwny dzień 
tajemniczy 

niespełnienie 
oczekiwań 
pasmo porażek

morze 
proszących 
o ratunek

ludzkie życie 

nieprawda 
skrywana 
przez wielkich
tego świata

cisza 
z krzykiem 

setki twarzy
tysiące dni
nieudane 
falsyfikaty

obnaża 
się światu 
po raz ostatni

zabita
upodlona 
przeszłość
otulona 
atłasem
w drewnianych 
ścianach
jak w pięknie 
wyrzeźbionej
trumie

niedziela, 18 października 2015

* * *

świat
bez zasad
traci 
swoje barwy

z dnia na dzień
zalewa
szarością
cztery 
jego strony

rozsadzając
ramy przyzwoitości
oblepa
nas brudem

i obumiera

sobota, 17 października 2015

* * *

zrobiła 
krok naprzód
gdy usłyszała 
wyrok
samotności

nie pochyliła głowy
depcząc skruchę
stopniowo 
otulała się 
codziennością

bez apelacji 
porzuciła
wspomnienia

składając
wniosek o nowe

piątek, 16 października 2015

* * *

w spadających 
kroplach
października
rozbijają się 
o bruk 
wspomnienia
zadeptane
jak liście
w błocie
słońce 
rozwiane chłodem 
blednie 
za szarugą
nieba

czwartek, 15 października 2015

* * *

weszła
do tej samej rzeki 
drugi raz

skuszona 
krystaliczną wodą
zapomniała
jak grząski
bywa w niej grunt

rozkoszowała się 
w krajobrazach
na nowo
odkrywając
to co już
odkryte

nie widziała
kłód
rzucanych
pod nogi
poczuła dopiero
drzazgę 
wbitą w serce

środa, 14 października 2015

* * *

pustymi ulicami
duszy
idę w noc

cisza skrzypi
między 
myślą słowem

zagubione
serce
tak blisko
a coraz dalej 

wtorek, 13 października 2015

* * *

oswojony 
jak pies
idzie za nami 
krok w krok
smutek codzienny

bezpański
nie potrafi
znaleźć 
miejsca dla siebie 

przytulając się 
do przechodniów
liczy na uśmiech
od święta

poniedziałek, 12 października 2015

* * *

w stertach 
jesiennych liści
gubi
obumierające
uczucia

tęsknota

ogrzana
ostatnimi promykami
mieni się
czerwono-złotą
nadzieją

stąpając
niepewnie
po brunatych
wspomnieniach
jak po trawie

niedziela, 11 października 2015

* * *

podana
na zimno
jak 
wytrawna 
uczta bogów

zemsta
ambrozją
otula zmysły
goryczą
draźni smak

metaliczny
posmak
jak ciernie
zostaje
najdłużej

sobota, 10 października 2015

* * *

dzikości serca
nie da się 
oswoić

wydeptując
własne ścieżki
musi mieć 
pazur
by ranić 
duszę do krwi

piątek, 9 października 2015

* * *

w oddali 
milkną światła 
nie widać 
już okrzyków 
miasta
noc zaciąga
stalowe kotary
by nie patrzeć
na czas
pędzący 
przed siebie
potykający się
o tłum
samotnych

czwartek, 8 października 2015

* * *

po brzegi
wypełniona

słowami
bez wyrazu

uczuciami
bez emocji

myślami
bez sensu

gestami
bez dotyku

pustka

środa, 7 października 2015

* * *

nieskrępowani 
nocą
prowadzą
dyskurs
z księżycem

czerń
wyostrza zmysły
smakując
powoli sens
mijającego 
czasu

wtorek, 6 października 2015

* * *

utkana 
z nostalgii
w pajęczych niciach
jesieni

idę aleją
wspomnień
kasztanowych
na przekór
wiatrom

zbieram bukiety
czerwono-złotych
liści
listów
wyznań
rozwianych 
na latawcach 
babiego lata

w lustrach
kałuży
przeglądam
spadające łzy
deszczu

cała jestem
jesienią

poniedziałek, 5 października 2015

* * *

złość 
zrodzona 
z bezradności
kiełkuje
ostem polnym

zlękniona dusza
szuka słów
spragnionych
utkanych
w fioletowym
koszyczku
namiętności

kolcami
rozrywa mur
objętności
przedzierając się
do słońca
by złagodnieć

niedziela, 4 października 2015

* * *

jesienny deszcz 
obmywa duszę
z kurzu
trosk
perłowy
smutek łez
ukrywa się
w stosach 
liści
odsłaniając
ramiona 
drzew uschniętych
z tęsknoty

sobota, 3 października 2015

* * *

na nitce 
myśli 
plączę supełki
pamięci
nie-pamięci

ciągle 

nowe i nowe

by co rano
nie zapomnieć
żyć

piątek, 2 października 2015

* * *

czasami
się tęskni

do słońca
promieni
błyszczących
iskierką
w oczach
chmurnych 
jak niebo

czasami 
się tęskni

do beztroski
w piasku wydm 
odznaczonej
do szczęścia
łapanego
jak motyle

czasami
się tęskni

czwartek, 1 października 2015

* * *

zanurzam się 
w ciszy
by usłyszeć
siebie

szeptem
krzyczą myśli
zagubione

odłożone
między
wtedy i teraz

zadeptane 
pośpiechem
czekają
na swoją
kolej