niedziela, 31 grudnia 2017

* * *

wróciłam z podróży 
w głąb siebie

odwiedziłam
trzysta 
sześćdziesiąt pięć
stanów świadomości
z każdej 
przywiozłam
bagaż doświadczeń
- mały kamyk

zbudowałam z nich
twierdzę
na wysokiej skale

to zamek obronny
ukrywający w wieży
skołataną duszę

sobota, 30 grudnia 2017

* * *

przysiadła 
obok tej nocy
cisza zlękniona

szuka zrozumienia
w potoku myśli
wybuchających
jak fajerwerki

milczy
układając 
rzędy słów

na brzegu świtu
gasi sens
ukryty w blask 
gwiazd

piątek, 29 grudnia 2017

* * *

tak łatwo zamknąć 
za sobą drzwi
zrobić krok
by zbliżyć się 
do przepaści myśli
uwolnionych

tak szybko
pochłaniają duszę
przeglądając się
w źrenicach szyb

tak daleko
i tak blisko
w drodze do celu
między przeszkodami
słów i czynów

za mało czasu
by popełnić błąd

czwartek, 28 grudnia 2017

* * *

żyjesz 
dniem dzisiejszym
bo jutro ciągle 
nieznane

stojąc 
przed bramą piekieł
nie wiesz
w którą pójść 
stronę 

los 
pokrzyżował 
twoje plany

a do nieba
za daleko

środa, 27 grudnia 2017

* * *

chwila 
ulotne między nami
myśli i słowa
zaklęte
w pajęczynie znaczeń

krok po kroku
gubimy sens dni
połączonych 
pomostem nocy

w spojrzeniu
otchłań
coraz głębsza
i tylko czas
wszystko spłyca

wtorek, 26 grudnia 2017

* * *

uwięziona 
w zamkowej wieży
dusza
jak samotna księżniczka
otula się chłodem
kamiennych komnat

w mrocznych krużgankach
bawi się w chowanego
z dobrem i złem

nie liczy już 
kryształów łez

zobojętniała

przywdziewa 
już tylko
strojne szaty
by oszukać los

poniedziałek, 25 grudnia 2017

* * *

serce pęka powoli 
z chirurgiczną precyzją
dzieli życie
na przed i po

myśli odchodzą
od wspomnień
słowa tną emocje

dusza ulatuje
zostawiają pustkę

blizny
łączą tkankę
ale serce 
nadal krwawi

niedziela, 24 grudnia 2017

* * *

dobro i zło 
toczą walkę 
o duszę

wciąz za mało
o nich wiemy
by przeciągnąć szalę
na swoją korzyść

zaciska się pętla
na szyi

uwięzieni w kokonie 
kłamstw codzienności
nie możemy
rozwinąć skrzydeł

sobota, 23 grudnia 2017

* * *

w morzu łez wylanych 
pływają myśli
pogubione

rozbijają się
od brzegu do brzegu
by zatonąć

kamienie wspomnień
burzą fale

spiętrzone emocje
szukają ujścia

by zacząć żyć
od nowa 

piątek, 22 grudnia 2017

* * *

nocą dusza pustoszeje 
szuka spokoju 
zostawiając
za drzwiami powiek
strach minionego dnia

zrzuca z siebie
balast empatii
oczyszcza 
myśli z wyznań

zapomina obrazy
sekwencje uciekają
jedna po drugiej

cisza 
kołysze nocą
aż do świtu
po przebudzeniu
dusza
zbroi się na nowo

czwartek, 21 grudnia 2017

* * *

w kroplach deszczu  
przegląda się 
strach
utkany z pajęczej
koronki

nocne myśli
na papier 
spłynęły
i demony 
z furią odfrunęły
a strudzoną 
głowę przykrył sen

rano zostanie
zdumienie

środa, 20 grudnia 2017

* * *

na skraju niepamięci 
szukam słów
które składają się
na wspomnienia
bólem podszyte
myśli krążą
między nimi
by okiełznać strach
przed zapomnianym

wtorek, 19 grudnia 2017

* * *

gdy gwiazdy gasną 
noc budzi 
demony duszy

rozpina 
sztywny gorset 
dnia
wyzwalając emocje
z konwenansów ram

dotyk ciszy
łagodzi krzyk 
rozdzierający skronie
blask księżyca
balsamuje
ból ukryty
w ciele

poniedziałek, 18 grudnia 2017

* * *

słowa przypięte 
do smutnych twarzy

sumienia ludzie 
spowite 
własnym mrokiem
poszukując prawdy
z garścią wierszy
milczą

jedynie słowa 
tęsknoty
zostają na kartkach
napisane dla nikogo

niedziela, 17 grudnia 2017

* * *

rozpadłam się 
na duszę i ciało

zapadła cisza

dwa niezależne byty
połączone 
jedną myślą
jak ogień i woda
toczyły walkę
o sens 

godziny mijały
zataczając
kolejny krąg

dzień goni noc
za krótką
by żyć

sobota, 16 grudnia 2017

* * *

odliczam kroki
między 
bytem a niebytem

balansuję
na krawędzi
pajęczyny myśli

mijam 
splątane
radości i smutki

przyspieszam
by zgubić gniew
wiążący niepamięci
supełki

idę w ciszy 
otchłań 
by wykrzyczeć
siebie

piątek, 15 grudnia 2017

* * *

słowa  
płynące potokiem
niosą 
treści różne

bez słów zbędnych 
zrozumiesz
gest
spojrzenie
i wymowną ciszę

rozświetlisz mrok
słuchasz
choć nic nie mówię
wybaczysz
zrozumiesz

czwartek, 14 grudnia 2017

* * *

kolejny dzień 
jak kamień
rozbija życie

popękane
trzyma się tylko 
od świtu do świtu
od nocy do nocy
ode mnie do ciebie

skleja
ciszą strzępy
minut 
wydarte 
z klepsydry zdarzeń

ziarenkami piasku
znaczy ślady
prowadzą w otchłań
tam tli się 
ostatni płomień nadziei 

środa, 13 grudnia 2017

* * *

dusza 
wypłakana w rękaw
nie ma siły
by się podnieść

zszarzała bólem
schroniła się
pod płaszczykiem łez

w kącie samotności
cierpi 
rozrywając myśli 
na strzępy słów

nie dochodzi
tam nawet krzyk 
ciszy

wtorek, 12 grudnia 2017

* * *

rozbiłam  
szklany sufit 
myśli

teraz już mogę 
rozłożyć skrzydła

promienie słońca
wkradły się w duszę
przynosząc 
spokój istnienia

chaos 
słów i gestów
układam
na nowo

w logiczną
drogę 
jutra

poniedziałek, 11 grudnia 2017

* * *

codzienność 
mijamy
bez sensu
bez celu

cienie świata
upadłe i płytkie
podnoszą 
głowę wysoko

bez głębi
szarość dnia
staje się regułą

a my idziemy
pod prąd
z blaskiem 
nadziei 
w dłoni

niedziela, 10 grudnia 2017

* * *

miasto zatopione 
w bieli absolutu
powoli zapada w sen

puchową kołdrą otulone 
zamyka oczy
zmęczonych domów

pod sufitem nieba 
zawieszone gwiazdy
migoczą sennym marzeniem
raz po raz 
spadają 
między płatkami
nucąc kołysankę

i tylko ludzie
nie wiedzą
czy cieszyć się
puchem
rozgarniając go
po kątach

sobota, 9 grudnia 2017

* * *

wiatr 
sprząta ulice
z emocji
rozrzuconych po kątach

gniew i ból
zgarnął
na kopczyk liści
zdeptanych

igra z nami
chłodem
rozpraszając duszę
rozgania ptaki
jednym podmuchem

szczęście i radość
przykrył
białym puchem

tańczy z myślami
rozrzuca łzy
które kryształem lodu
rozbija
pod stopami

piątek, 8 grudnia 2017

* * *

nie porównasz samotności 
między tęsknotami
tkają inne
pajęczyny myśli

ciało 
rozpamiętuje dotyk
niespokojnych dłoni
w duszy 
brzmią jeszcze
szepty rozpalone

gdzieś
między jawą a snem
rozwieszamy
obrazy wspomnień
wyraźne
igrają pod powiekami
te rozmyte akwarelą
rozpuszczają się
w jednej łzie

czwartek, 7 grudnia 2017

* * *

spochmurniała 
dusza zatroskana
puste godziny płyną
coraz dalej

poczerniało niebo 
w moich oczach
skronie tętnią
burzą myśli

gwiazdy umierają
w moich oczach
iskierki gasną
jedna po drugiej

w niepamięci 
zapisane żale
potęgują tylko pustkę 
spojrzeń
niewidzących

środa, 6 grudnia 2017

* * *

znalazłam ciszę 
na skraju nocy

przysiadła
by w czarnej tafli nieba
znaleźć ukojenie

dla myśli pędzących
od świtu do świtu

dla duszy
udręczonej bólem istnienia

słowa układają się
w całość
by wybrzmieć

w mroku
widać więcej

wtorek, 5 grudnia 2017

* * *

kiedy wrócisz 
ze swojej podróży
skończą się  
westchnienia

przeminą 
jak wiatr 
gnający po niebie

na skrzydłach ptaków
przyniosą marzenia

zapełnią pustkę duszy
rozjaśnią myśli
pozwolą mówić sercu
nim zapomni

poniedziałek, 4 grudnia 2017

* * *

zostawiłam 
na tęczy ślad 
swojej obecności
błękitem wstążki

idę w głąb duszy
gdzie czerwień 
rozpala zmysły
złote krople
potęgują pożądanie

fiolet zamazuje
codzienności rysy
by zakwitnąć 
zielenią od nowa

niedziela, 3 grudnia 2017

* * *

noc  
sypnęła srebrem
otulona 
białym puchem 
oddycha 
mroźnym powietrzem

zaciera
ślady jesieni
strojąc drzewa
w suknie
kryształami wyszywane

lodowe drogowskazy
będą wskazywały
kierunek
ku wiośnie

sobota, 2 grudnia 2017

* * *

idę powoli 
ku mroźnej krainie
szukam serc
skutych lodem

ogrzewam się myślą
o białych alejkach
mroźnych gałęziach 
sięgających szarych chmur

iskrzące płatki
puchem okryją
samotność jesieni

słońce
oślepi blaskiem
wszystkie smutki
zamarzną aż do wiosny

piątek, 1 grudnia 2017

* * *

odcisk buta 
w błocie
i las bezimiennych

trawa tuli 
kamienie
tam gdzie 
rosły domy
i wsiąkła w ziemię 
bohaterska 
krwi kropla

pamięć
przez czas zatarta
i tylko krzyże 

drzewa
spisały wszystko 
na kartach historii

czwartek, 30 listopada 2017

* * *

w ciszy 
rodzi się ból
noc wbija 
ciernie gwiazd
w myśli błądzące
aż do świtu

za mało barw
by odnaleźć 
sens życia słoneczny

za dużo słów
by zapomnieć
obietnice bez pokrycia

środa, 29 listopada 2017

* * *

w kamieniu
na pozór zimnym
zaklęta jest 
ludzi historia

pomniki życia
które przeminęło
zrodzone 
z ludzkiej myśli
strażnicy lęków 
naszych bliźnich

szepczą ścieżki
fundamenty wspomnień

lustra serc
zgłębionych bezmiarem
strachu i bólu

wtorek, 28 listopada 2017

* * *

życie  
jak zbiór zdarzeń
bez znaczenia
kreśli drogi
nieokreślone
czasem i przestrzenią

galopuje do przodu
potyka się
o pozostawionych jeńców
cisza blokuje
myśli o nich

uciekające minuty
nie mają znaczenia
dusza i rozum
żyją oddzielnie

poniedziałek, 27 listopada 2017

* * *

na skrzydłach  
motyla
wzleciała

strząsając kurz 
ze starych ksiąg
kamiennym atramentem 
pisanych

odleciała w dal
zawstydzona
nie każdemu 
los wędrowca 
pisany

dźwigać w plecaku 
marzenia
tak ciężkie 
jak górskie kamienie

powróciła nieśmiała
stąpając cicho
jakby chciała ukryć
wszystkie wersy
wykute w kamieniu

niedziela, 26 listopada 2017

* * *

w otchłani słów 
wypowiedzianych
gubimy sens

tracimy na wartości
choć zyskujemy
na znaczeniu

półgesty
półsłówka
są o pół kroku
przed nami

sobota, 25 listopada 2017

* * *

rozpakowałam samotność 
rozwiązując kokardę
czerwoną

niewiadomą
skrzył się papier
rozerwany na strzępy

zwiastował pustkę
ciszę i ból
które przychodzą
znienacka

i został
by rozkwitła

piątek, 24 listopada 2017

* * *

drzewa i krzewy 
otulone szronem
kłaniają się wokół 
gdy wiatr  
kołysze
ich ramiona szerokie

w tych ukłonach 
niedoścignionych
cudowna natura 
przegląda się 
w lustrze wody

chce zatrzymać
ten obraz
do wiosny

czwartek, 23 listopada 2017

* * *

w labiryncie duszy 
zdrad i cierpienia
to co początkiem
żałosnym się staje

w tłumie osłupiałym
stoisz po złudzenia
i prawdy

brakuje ci ducha
przeszłość powraca

samotność myśli
wychodzi na deszcz 
i moknie

nie potrzebni nikomu
otwieramy czarny parasol 
milczymy
stojąc

środa, 22 listopada 2017

* * *

zapadam się 
w noc
powoli odkrywam 
jej głębię

u progu świtu
szarzeją marzenia
rzeczywistość 
skrzeczy pośpiechem

mgła 
skrywa myśli
uwięzione
między 
duszą i ciałem

wtorek, 21 listopada 2017

* * *

świat 
pytań martwych
jest przewrotny

w przestrzeni 
pustej sceny 
w niemocy
lubi chodzić 
własnymi ścieżkami

upływa
na smutku 
i radości
ze spóźnionych burz

poniedziałek, 20 listopada 2017

* * *

pajęczyna myśli 
oplata ciało 
jak dłonie kochanka

noc prowadzi
taniec 
splątanych dusz

czytają siebie
z otwartej księgi 
pragnień

między rozkoszą
a zapomnieniem
stają się
jednością