czwartek, 30 listopada 2017

* * *

w ciszy 
rodzi się ból
noc wbija 
ciernie gwiazd
w myśli błądzące
aż do świtu

za mało barw
by odnaleźć 
sens życia słoneczny

za dużo słów
by zapomnieć
obietnice bez pokrycia

środa, 29 listopada 2017

* * *

w kamieniu
na pozór zimnym
zaklęta jest 
ludzi historia

pomniki życia
które przeminęło
zrodzone 
z ludzkiej myśli
strażnicy lęków 
naszych bliźnich

szepczą ścieżki
fundamenty wspomnień

lustra serc
zgłębionych bezmiarem
strachu i bólu

wtorek, 28 listopada 2017

* * *

życie  
jak zbiór zdarzeń
bez znaczenia
kreśli drogi
nieokreślone
czasem i przestrzenią

galopuje do przodu
potyka się
o pozostawionych jeńców
cisza blokuje
myśli o nich

uciekające minuty
nie mają znaczenia
dusza i rozum
żyją oddzielnie

poniedziałek, 27 listopada 2017

* * *

na skrzydłach  
motyla
wzleciała

strząsając kurz 
ze starych ksiąg
kamiennym atramentem 
pisanych

odleciała w dal
zawstydzona
nie każdemu 
los wędrowca 
pisany

dźwigać w plecaku 
marzenia
tak ciężkie 
jak górskie kamienie

powróciła nieśmiała
stąpając cicho
jakby chciała ukryć
wszystkie wersy
wykute w kamieniu

niedziela, 26 listopada 2017

* * *

w otchłani słów 
wypowiedzianych
gubimy sens

tracimy na wartości
choć zyskujemy
na znaczeniu

półgesty
półsłówka
są o pół kroku
przed nami

sobota, 25 listopada 2017

* * *

rozpakowałam samotność 
rozwiązując kokardę
czerwoną

niewiadomą
skrzył się papier
rozerwany na strzępy

zwiastował pustkę
ciszę i ból
które przychodzą
znienacka

i został
by rozkwitła

piątek, 24 listopada 2017

* * *

drzewa i krzewy 
otulone szronem
kłaniają się wokół 
gdy wiatr  
kołysze
ich ramiona szerokie

w tych ukłonach 
niedoścignionych
cudowna natura 
przegląda się 
w lustrze wody

chce zatrzymać
ten obraz
do wiosny

czwartek, 23 listopada 2017

* * *

w labiryncie duszy 
zdrad i cierpienia
to co początkiem
żałosnym się staje

w tłumie osłupiałym
stoisz po złudzenia
i prawdy

brakuje ci ducha
przeszłość powraca

samotność myśli
wychodzi na deszcz 
i moknie

nie potrzebni nikomu
otwieramy czarny parasol 
milczymy
stojąc

środa, 22 listopada 2017

* * *

zapadam się 
w noc
powoli odkrywam 
jej głębię

u progu świtu
szarzeją marzenia
rzeczywistość 
skrzeczy pośpiechem

mgła 
skrywa myśli
uwięzione
między 
duszą i ciałem

wtorek, 21 listopada 2017

* * *

świat 
pytań martwych
jest przewrotny

w przestrzeni 
pustej sceny 
w niemocy
lubi chodzić 
własnymi ścieżkami

upływa
na smutku 
i radości
ze spóźnionych burz

poniedziałek, 20 listopada 2017

* * *

pajęczyna myśli 
oplata ciało 
jak dłonie kochanka

noc prowadzi
taniec 
splątanych dusz

czytają siebie
z otwartej księgi 
pragnień

między rozkoszą
a zapomnieniem
stają się
jednością

niedziela, 19 listopada 2017

* * *

jesienna 
szaruga obmywa
brudy dnia

biczuje
zamyślone twarze
podstępem
zmywając łzy
obłudy

mgłą zamyślenia
kreśli
kolejne dni
aż po horyzont

sobota, 18 listopada 2017

* * *

rozmazałam szczęście 
na powiece
kontury marzeń bledną
z kolejną łzą

cisza 
rozbija myśli
na pół
szkicując
nowy plan

pastelowe
dni dopiero 
nadejdą

piątek, 17 listopada 2017

* * *

za życie 
płacę łzami

zatrzymuje się
u bram duszy
by złapać oddech
między 
być albo nie być

co noc
oddalam się
od siebie
by zapomnieć
o nadchodzącym świcie

czwartek, 16 listopada 2017

* * *

w misternej 
pajęczynie
życie 
doświadcza nas
cierpieniem i bólem 

jest niemy
choć wciąż krzyczymy

sensu tu nie ma

odlatujemy
na skrzydłach niemocy
na koniec 
naszej drogi

wśród 
życiowych spraw
odarto nas z marzeń

środa, 15 listopada 2017

* * *

przez czas 
i przestrzeń
chwytam 
wspomnienia

otulam 
marzenia
miękkim szalem

tęsknię

do 
łąk zielonych
błękitnego nieba

śpiewu ptaków
i szumu morza

wtorek, 14 listopada 2017

* * *

kolejny dzień 
odcisnął 
piętno trosk 
głęboką zmarszczką
znaczy twarz

przydymione łzami
powieki
opadają powoli 
jak smutki
z kącików warg

dusza blaknie
milczeniem
ciało brzydnie
zmęczone życiem

lustro
nie kłamie

poniedziałek, 13 listopada 2017

* * *

w lustrze jesieni 
znalazłam
odbicie swojej duszy

złoto-czerwona 
melancholia
rzucała pod stopy
listy pisane 
do wiosny

szarości nieba
bledły 
od wylanych łez

deszczowe dni
zwiastowały
noce chłodem podszyte

świt utkany
z pajęczyny myśli
powoli rozkwita
ostatnim
promieniem słońca

niedziela, 12 listopada 2017

* * *

teraz 
to punkt na granicy
między 
przed i po
odarty ze złudzeń

bilans
straconych szans
spełnionych marzeń
i słów
odtwarzanych 
z pamięci

to moment
wart przemilczenia
oczekiwanie
na szczęśliwą kartę

odliczanie

jedynka
to liczba
która nie lubi
samotności

sobota, 11 listopada 2017

* * *

makijaż 
codziennych trosk
zmywam nocą

samotność
jak krem nawilżający
odżywia duszę

pod powiekami
biało-czarne obrazy
nabierają
kolorów wspomnień

by nad ranem
podkreślić 
je czarną kreską

malinowy uśmiech
zatuszuje lęk
przed nieznanym

piątek, 10 listopada 2017

* * *

niewypowiedziane 
zawisło
między słowem 
a myślą

jak gest
wykonany
od niechcenia

uśmiech
grymasem przekrzywia
wargi by 
nie zdradzić
strachu 
przed nieskończonością

czwartek, 9 listopada 2017

* * *

nie jesteś słowem 
ani krzykiem 
zduszonym łzami
nienapisanym 
wierszem
i śmiercią
których 
nie da się uchwycić 
w obiektywie

wyblakłe twarze
odeszły 
dawne wspomnienia
wyfrunęły
przez okno 

tamte uczucia
których nie pamiętam

fotografia 
zatrzyma czas w miejscu 
nim skończy się to co piękne
nim dorośniemy 
do śmierci 
nieuchwyconej 
w obiektywie

środa, 8 listopada 2017

* * *

kolejną zmarszczką 
zarysowałam
grymas codzienności

smutek łukiem
podkreślił wargi
milczą
by ból nie ranił
ich bardziej

oczy promienieją
uśmiechu drobinką
malują radość
grubą kreską

czas nie stanął
w miejscu

wtorek, 7 listopada 2017

* * *

las  
pogrążony 
w jesieni
nie znajduje 
pocieszenia

milczy

pożółkłe liście 
tulą się 
jakby chciały 
się ogrzać
resztkami 
minionego lata

nasza złota jesień 
minęła bezpowrotnie

nie kuszą 
karminowe barwy
to kolor serca 
gdy wie że zawiodło
przekwita
liściem umarłym

poniedziałek, 6 listopada 2017

* * *

jestem jesienią 
wietrzną i chmurną

poszarzało niebo
w moich oczach
kasztanowe loki 
splątał wiatr

gubię myśli
jak drzewa liście
nagość gałęzi
nie osłoni 
poranionej duszy

mgła spowiła
serca świt
na pajęczynach 
rozwieszam łzy

marznę
czekając 
aż skruszy je lód
wspomnień

niedziela, 5 listopada 2017

* * *

noc jest udręką 
doskonałą
cisza
liczy gwiazdy
wiatr
rozwiewa sny
powieki 
nie mogą znaleźć 
ukojenia
czekają tylko
na kolejny 
świt

sobota, 4 listopada 2017

* * *

zatonęłam w ciszy 
myśli wypełniły 
jej głębię
aż po świt

tocząc bitwę
o przetrwanie
tonęły 
w morzu łez
rozbijając duszę
o kamienisty brzeg

rozum budzi się
do walki
o przetrwanie
by serce mogło
spokojnie bić

piątek, 3 listopada 2017

* * *

w lesie wspomnień 
szumi wiatr
przez szelest liści
przebija śpiew ptaków
jest błogo

myśli przestają biec
gubią rytm 
wielkiego miasta
delektują się swobodą
marzą
planują
zachwycają się
aż do zachodu słońca

a potem
wichura przywiała
echo życia
betonowego miasta

kurz codzienności 
pokrył serce
i rozum

czwartek, 2 listopada 2017

* * *

jesienna chandra 
stanęła
u serca bram

kołatką 
straszy duszę
rozpościera skrzydła
czarne jak noc

świt
odsłania drzewa
całkiem już opadły
z sił
zgubiły wszystkie liście
podeptały wspomnienia

został marazm
i zimny wiatr

środa, 1 listopada 2017

* * *

w płomieniach świec 
listopadowe cienie
przeszywają duszę
chłodem wspomnień

igrając z wiatrem
rozsypują liście

między 
kroplami deszczu
tuszują łzy
spadające na ziemię