środa, 31 grudnia 2014

* * *

nowy rok 
jak nowe życie

w blasku
fajerwerków
budzi 
kolorami
wspomnienia
tego co było
i tego co będzie
w serpentynie
zdarzeń
kolorowych

stary rok
jak stare życie

w ciszy
fajerwerków
gaśnie
biało-czarną
historią

Dziękuję


wtorek, 30 grudnia 2014

* * *

szukam 
miejsca i przestrzeń 
wypełnionej emocjami

trzymam 
czas w ryzach

wybieram 
tylko piękne 
komnaty życia

wokół ludzie 
zmienni
dziwni
krytycy 
poprawiacze
istniejącego porządku

nie zniechęca 
ich siła oporu

wszystko 
nakreśla czas

poniedziałek, 29 grudnia 2014

* * *

w dłoniach  marzenia
jak niepokoje
wieczność 
z chwilą pragnienia

idą razem 
przed siebie 
w stronę ukojenia

spacer w chmurach
w myślach euforia
jak człowiek niecierpliwy

na bok marzenia 
niech się spełni 
na jawie sen 
co prześladuje 
nocą

błądząc po omacku 
znosząc 
duszy cierpienia
co kolcami ranią

by sen 
nie przepadł 
powiek nie otwierasz 
z nadzieją straszną 
cień odpierasz
by krzyczeć 
z rozpaczy

niedziela, 28 grudnia 2014

* * *

otoczeni
kwiatów płaszczem
niczym 
jabłka kuszące

ona powabna
jak obłok z nieba
on nieodzowny 
profil męskiego świata

miłość 
tląca się w powietrzu
drgające struny 

cierni atak
gałęzie goryczy
oczy smutku 
świat cierpiący

koszmar kuszący 
do ranienia i trwogi
przepełniony 
dotykiem piekieł 
i krwawym pożądaniem

miłość 
tląca się w powietrzu
niedoskonała

sobota, 27 grudnia 2014

* * *

zatrzymaj 
pod powiekami 
kryształy
łez płynące

wachlarzem rzęs
ostudź emocje
by nie rozbiły
prawdy
o brudny mur
codziennych
spraw

w dłoni
ściśnij ból
by następnym
razem już się
nie wymknął

piątek, 26 grudnia 2014

* * *

patrzeć 
widzącymi oczyma
nie słyszeć krzykliwej 
prawdy pośród 
tłumów głuszy

że jest wszystko 
i nic w porządku

uprościć życie 
przeżyć trudną 
sztukę 
umierania

umieć dawać
rozdawać 
jak karty
kawałeczki serca

nie biorąc
od miłości podatku
mówić prawdę
oddychać pełnią płuc
pod wodą
bez tlenu i wiary
czuć dotyku aksamit  

ze skrzynki wyciągać 
tylko
spełnione marzenia

po prostu 
prosto żyć

czwartek, 25 grudnia 2014

* * *

sen 
jak tratwa
uniesie cię
na delikatnych
falach jawy

idąc w przyszłość
pamięcią 
błędów innych

by był upojny 
w świergot 
wiosennych słowików
wśród 
tafli kremowych 
orchidei

ujarzmionym 
przez żywioły świata
jak litery ksiąg
niezapisanych
śnij
swoje szczęście 

środa, 24 grudnia 2014

* **

przełamaliśmy 
ręce chlebem
na zgodę
zakopując 
w niepamięci
różnice serc
i dusz targanych
wolnością
bez granic

wtorek, 23 grudnia 2014

* * *

obojętność
szarych ulic
na każdym kroku
spotyka żebraka

z wyciągiętą  dłonią
co łaska
miłości za grosz
czerstwej strawy
dla ducha
chleba kromkę
co rano
kruszoną w pośpiechu

i butów wygodnych
na dalszą
wędrówkę
by znaleźć sens
samotnych dni

poniedziałek, 22 grudnia 2014

* * *

patrzysz 
na błędy
kamienny aniele 

białe twe skrzydła 
złoty krąg 
oświetla oblicze

z twej pieśni 
piją rusałki 
i kąpią się w złocie 
porannej rosy

panno szafirowa
cud
że cię powitać mogę
przy tobie tonę 
w słowach
i zaczynam nową powieść
dla twojej chwały
by nie odszedł 
twój majestat

byś nam grała
piękna
wieczna

tak więc 
tobie dedykuję 
słowa co się srebrem 
mienią

niedziela, 21 grudnia 2014

* * *

pod powiekami 
malowane
obrazy
zachowaj na dłużej
niż blask
słonecznej rzęsy

nie pozwól im
spłynąć
łez rozczarowaniem

nie budź
wspomnień
ze snu
zwłaszcza
zimowego

sobota, 20 grudnia 2014

* * *

pustka nocy 
wypełnia
po brzegi
dzień
niedokończony
chaosem

zmysły
wyostrza
rozmazując
makijaż łez
po niebie
rozrzuconych

otulona ciszą
próbuje
być sobą
choć
przez chwilę

piątek, 19 grudnia 2014

* * *

o pół oddechu
wygrać wyścig
o życie

o pół gestu
przegrać 
walkę
o siebie

o pół chwili
za mało
na wszystko

o pół szczęścia
potknąć się
choć raz
w pośpiechu

czwartek, 18 grudnia 2014

* * *

zmęczone myśli 
krążą
po pustych 
korytarzach

za kratami 
sumień
w zakamarkach 
dusz
w biciu serca

nie mogąc
znaleźć drogi
do spokoju

środa, 17 grudnia 2014

* * *

szare miasto 
umarłe duszami 
starych ludzi 
czekających  
na  śmierć
osamotnienia

rozbłysło kolorowymi
lampionami
z rozstawionymi 
kramami 
gdzie kupisz 
i sprzedaż

pachnie świerk
i pierniki

a w oknach
kamienic
ich 
twarze

sumienie wytarte 
zużyte grzechami 
za winy twoje 
i całego świata

stara dłoń 
łamie się opłatkiem
z odbiciem w szybie
  
a miasto  
w swojej bierności
rozbłysło kolorowymi
lampionami

wtorek, 16 grudnia 2014

* * *

miałam sen
niczym niezmącony
kołysał
w ramionach nocy
zszargane nerwy
do świtu

spod powiek
wymknął się
cichaczem
w czerni
rozmazując 
swój kontur

został
mi po nim
kocioł
myśli gęstych
jak smoła

i stukot
minut
uciekających
do dnia

poniedziałek, 15 grudnia 2014

* * *

cisza
rozrywa krzyk
na kawałki
słów

gniewne
z hukiem 
rozbijają się
o błotem
umazany bruk

te dobre
z wiatrem szybują 
unosząc się 
na obłokach

wrócą
na wiosnę
ptasim śpiewem

o ile
nie podetną
im skrzydeł

niedziela, 14 grudnia 2014

* * *

spowszedniało
to nasze życie
w pędzie
donikąd

spowszedniało
to szczęście
kradzione
zegarom

spowszedniało
jak chleb
codziennie
łamany

sobota, 13 grudnia 2014

* * *

najpierw 
padł rozkaz
potem
ludzi tysiące

na barykadach
wolności
ginęli
łamiąc skrzydła
nadziei

z krwawiącą 
duszą
stawiali mury
obracając
w popiół
dorobek pokoleń

strzelając
na oślep
bólem
i nienawiścią

piątek, 12 grudnia 2014

* * *

rozszarpana
na kształt krzyża
droga życia

myśli bezdomne 
rzucane 
na tułaczkę 
aby na drodze 
ludzkiego istnienia 
kroczyć 
wśród mroków ciszy

usłana chwilami
droga radości 
i bólu

powoli mija

te chwile 
budując życie 
szybko przemijają
jak światełko 
zbawienia

jak pochodnie
paląc 
ognisko duszy

na zawsze 

czwartek, 11 grudnia 2014

* * *

w pustce
wypowiadanych
na wiatr 
słów
szukamy sensu
aż do granic
zwątpienia
brniemy
przez pustynną
samotność
duszy

środa, 10 grudnia 2014

* * *

gdy dzień 
ucieka
przed nocą

srebrnym
blasku
bezsenny księżyc
szuka swojej
tożsamości

w pełni


wtorek, 9 grudnia 2014

* * *

lekcje życia
odrabiamy
na przewie

w pośpiechu
przepisując
na kolanie
błędy innych

wyrwani 
do odpowiedzi
nie znamy 
zasad
i reguł

przy dżwiękach
szyderczych
uśmiechów
oblewamy 
kolejny egzamin

poniedziałek, 8 grudnia 2014

* * *

w pośpiechu
potknęłam się
o sens
straconych dni

marzenia 
rozsypały się 
z torebki
odlatując
z wiatrem
tam

gdzie
pozbędą się
złudzeń

opadną
jak plaster
na rany
codzienności

te goją się
najtrudniej

niedziela, 7 grudnia 2014

* * *

błyszcząca 
niczym 
diament
zwiewnym tańcem
płynęła po szkle

gasząc 
na zawsze
promienność 
duszy

w ciele 
bez serca
spłynęła
jak szept

zwinnym ruchem
ostatni raz
zaczęła
spadać szybko 
by nie dosięgnąć 
dna 
zachłysnąć 
się powietrzem 

i zgasnąć powoli 
jak gwiazda
nie jak łza

sobota, 6 grudnia 2014

* * *

odarty
ze słów
zrzucanych 
w próżnię tłumu
szukasz
gestów
zaprzyjaźnionych

nieme twarze
ogladają
ten teatr 
niedowierzając 
cieniom

gdy opadnie 
kurtyna
kolorowe piórka
stracą blask
król 
będzie nagi

piątek, 5 grudnia 2014

* * *

wytknęli palcami
wykrzywioną 
cały dzień
twarz 

śmiali się jak 
z każdego  
cudu 
zwyczajnie 

widzianego jedyny 
raz w życiu 

oklaskiwali 
jak prawdziwego bohatera 

oskarżyli 
jak przestępcę 

skazali 
usuwając własne winy 
nieistotnie pominięte 

zapomnisz  i ty 
ta cześć 
pamięci umrze 
bez nagrobka 

odjedziesz z peronu 
na którym 
panuje pustka 
w kierunku 
maratonu błaznów 

nie pytaj 
jak daleko jesteś 
w jakim kierunku
pokonujesz drogę 
to nie
jest logiczne 
bo tylko uciekasz

czwartek, 4 grudnia 2014

* * *

za horyzontem
zbłąkany
wiatr 

w pustym 
stepie 
gdzie słońce 
ze snu
się budzi

przypiął 
mi skrzydła

byłam aniołem 
we łzach 
twoich oczu 
byłeś tarczą
co chroni 
od złego 

i to nieważne 
że tylko wiatr 
wiedział 
że byłeś tak blisko

ze snów 
twoich zszyte 
chwile

dałeś mi wiarę
że mogę już wzlecieć
by zatrzeć
swoje ślady 
w stepie 

środa, 3 grudnia 2014

* * *

pod maską 
uśmiechu
skrywane 
cierpienie
ucieka
przed kolejnym
dniem
zamknięte
w sobie
każdego dnia
doświadcza
przyjemności
oswajania
bólu
obojętności

wtorek, 2 grudnia 2014

* * *

nie boję się
chłodu
twoich słów
deszczu
wspomnień

nieprzemakalna

za parasolem 
dłoni
skrywam
tęsknotę

dystansuję
gesty 
złowrogie
spokojem

milczeniem
zapełniam
czas

poniedziałek, 1 grudnia 2014

* * *

kryształy łez
anielskich
spadają
na bruk
zszarzałych ulic

zdeptane
już nie 
błyszczą
śnieżnym puchem
pod stopami
niecierpliwych
kroków

niedziela, 30 listopada 2014

* * *

wyszłam
przed siebie
w noc
bezsenną

między palcami
gwiazd
przeciekają
dni zszargane
bólem czasu

wiatr
łamie kolejne
obietnice

blaskiem księżyca
otula się 
nadzieja

dusza
marznie

sobota, 29 listopada 2014

* * *

wyrosłam
ze złudzeń
jak z tej sukienki
w groszki
nie zaplatam
już nieba 
w warkocze
obcasem
wystukuje
rytm dnia
rozmazując marzenia
karminową
szminką

piątek, 28 listopada 2014

* * *

zacieram
ostatni ślad
myśli
zapamiętanych
ostrzem
w sercu

za mgłą
nocy i dni
porzucam
słowa
wiatrem
podszyte

patrzę
jak dzikim 
krzykiem
odlatują
w nieznane

czwartek, 27 listopada 2014

* * *

co świt
oddalam się 
od ciebie
o kolejny
gest rozpaczy
w lustrze nocy
przeglądając
smutek słów
zapomnianych
na wyciągnięcie
dłoni

środa, 26 listopada 2014

* * *

rzeczywistość
pokryta 
czarną łuną

zepsuty zegar 
odmierza czas

czasem
przebacz
odpuść

spadniesz jeszcze 
milion razy
zdepczą
skopią 

bezimienne 
postacie suną 
w skłębionym tłumie
samotnie 
krzycząc

ciągnięta
jak marionetka 
sznurkami 
ludzkiego wzroku
osaczona

nie naprawisz
nie poskładasz 
ale ważne
że potrafisz
cieszyć się okruchem

wtorek, 25 listopada 2014

* * *

na ołtarzu 
martwym i zimnym
ciągniemy w dół 
przepaścią jutra

w pozłacanych 
ramach obrazu
cierpimy 
będąc niewinnymi

w zwyczajny dzień 
jakich wiele 
idziemy trzymając
się za ręce

czy to możliwe
aby listopad pachniał 
maciejką i lawendą
i zakwitły
fiołki
na tej ziemi

poniedziałek, 24 listopada 2014

* * *

szczęście 
codziennie 
zbierane
na skróty

to droga 
przez fałsz
kamieniami
z ludzkich serc
usłana

możesz się 
o nie potknąć

niedziela, 23 listopada 2014

* * *

bezradny
stoisz w ciemności 
serce 
dusi się w pułapce
wciśnięte w mrok 

w obłędzie
nie dostrzegasz
jak zanika
na końcu tunelu

cały czas
była
nie wiedziałeś
że dotykałeś 
jej codziennie
nie czułeś

spotykałeś 
ją na ulicy
lecz byłeś zbyt głupi
zbyt ślepy
i pewny siebie
by dostrzec
upragnioną wolność