słodyczą kłamstw
zabijasz
kolejny dzień
bukiety
słów
zrzucasz
na wiatr
niepotrzebnie
nie przetrwają
tej wojny serc
zwiędną
zapomniane
wtorek, 30 czerwca 2015
poniedziałek, 29 czerwca 2015
* * *
niedziela, 28 czerwca 2015
* **
sobota, 27 czerwca 2015
* * *
piątek, 26 czerwca 2015
* * *
czwartek, 25 czerwca 2015
* * *
środa, 24 czerwca 2015
* * *
w łachmanach
na ławce
odpoczywa
los zadrwił
z niej
codziennie
budziła
się z nadzieją
próbowała
wdrapać się
na szczyt
spadła
na samo dno
liczyła
na pociąg
do stacji
miłość
nie zdążyła
świat dookoła
traci barwy
i sens
psuje każdą
chwilę życia
zrujnowała
przyszłość
zatrzaskując
za sobą drzwi
los wykupił
jej bilet
w jedną stronę
na stację
dla przegranych
na ławce
odpoczywa
los zadrwił
z niej
codziennie
budziła
się z nadzieją
próbowała
wdrapać się
na szczyt
spadła
na samo dno
liczyła
na pociąg
do stacji
miłość
nie zdążyła
świat dookoła
traci barwy
i sens
psuje każdą
chwilę życia
zrujnowała
przyszłość
zatrzaskując
za sobą drzwi
los wykupił
jej bilet
w jedną stronę
na stację
dla przegranych
wtorek, 23 czerwca 2015
* * *
poniedziałek, 22 czerwca 2015
* * *
niedziela, 21 czerwca 2015
* * *
świat
oskalpowany
z ideałów
wyższych wartości
wymoszczony
kłamliwą
propagandą
postępu ludzkości
paraliżująca
niemoc człowieka
wyjść
z chmary
identycznych ludzi
posłusznych
aż do bólu
uwolnić
myśli
z ramowych więzów
zwrócić rozum
stadu
zbaranianych owiec
trzeba
wytyczyć
nową drogę
by dać
głos
milczącym
już czas
oskalpowany
z ideałów
wyższych wartości
wymoszczony
kłamliwą
propagandą
postępu ludzkości
paraliżująca
niemoc człowieka
wyjść
z chmary
identycznych ludzi
posłusznych
aż do bólu
uwolnić
myśli
z ramowych więzów
zwrócić rozum
stadu
zbaranianych owiec
trzeba
wytyczyć
nową drogę
by dać
głos
milczącym
już czas
sobota, 20 czerwca 2015
* * *
piątek, 19 czerwca 2015
* * *
czwartek, 18 czerwca 2015
* * *
środa, 17 czerwca 2015
* * *
wtorek, 16 czerwca 2015
* * *
zbłądzić
ludzka rzecz
ignorancja przesycona
zapachem
toksycznego strachu
ciężar
pierworodnego
grzechu
skażonego kłamstwem
śmieje się w twarz
samodestrukcja
pokój zagracony
tomami ksiażek
ostatni gest przemocy
natężenie
krzyku słabnie
bez chamstwa
zawiści
marmurowe
kolumny
wzniosłych marzeń
obnażają ból
filozofia tej gry
jest prosta
ostatni zmysł
pozostawić
w stoickim spokoju
ludzka rzecz
ignorancja przesycona
zapachem
toksycznego strachu
ciężar
pierworodnego
grzechu
skażonego kłamstwem
śmieje się w twarz
samodestrukcja
pokój zagracony
tomami ksiażek
ostatni gest przemocy
natężenie
krzyku słabnie
bez chamstwa
zawiści
marmurowe
kolumny
wzniosłych marzeń
obnażają ból
filozofia tej gry
jest prosta
ostatni zmysł
pozostawić
w stoickim spokoju
poniedziałek, 15 czerwca 2015
* * *
niedziela, 14 czerwca 2015
* * *
mgła zawiści
ogranicza
spojrzenie
kłuje w oczy
gestem
fałszywym
drapie w gardło
słodyczy
cykutą
powoli opada
otacza
rozczarowaniem
kolejny dzień
ogranicza
spojrzenie
kłuje w oczy
gestem
fałszywym
drapie w gardło
słodyczy
cykutą
powoli opada
otacza
rozczarowaniem
kolejny dzień
sobota, 13 czerwca 2015
* * *
na mapie serca
zaznaczam
kolejne porty
do zamknięcia
gaszę latarnie
duszy
by nie zawędrował
do nich kolejny
zbłąkany wędrowiec
przeludnione myśli
nie tworzą już
szczęśliwych wysp
zimny front
przynosi
ukojenie samotności
na rozgrzanej
plaży rozczarowania
zaznaczam
kolejne porty
do zamknięcia
gaszę latarnie
duszy
by nie zawędrował
do nich kolejny
zbłąkany wędrowiec
przeludnione myśli
nie tworzą już
szczęśliwych wysp
zimny front
przynosi
ukojenie samotności
na rozgrzanej
plaży rozczarowania
piątek, 12 czerwca 2015
* * *
rzucam codzienność
nudną i chmurną
w pośpiechu nocy
pakuję plecak
emocji
zabieram
z sobą
ciepły sweter
i niepamięci garść
ulubiony wiersz
i ciszę
zaklętą
w wyblakłej fotografii
zostawiam
postronki nerwów
zszarganych
i maskę
na dzień
wchodzę w ciemność
za sobą
zostawiając wczoraj
jutro świat
może
się skończyć
i odwrotu
od marzeń
nie będzie
nudną i chmurną
w pośpiechu nocy
pakuję plecak
emocji
zabieram
z sobą
ciepły sweter
i niepamięci garść
ulubiony wiersz
i ciszę
zaklętą
w wyblakłej fotografii
zostawiam
postronki nerwów
zszarganych
i maskę
na dzień
wchodzę w ciemność
za sobą
zostawiając wczoraj
jutro świat
może
się skończyć
i odwrotu
od marzeń
nie będzie
czwartek, 11 czerwca 2015
* * *
zgniotę
miłość
w papierową kulkę
i rzucę
gdzieś w kąt
gabinetu
chirurga
rozdartych serc
nie będę
wróżyć
z płatków akacji
pisać wierszy
spakuję walizki
pobiegnę
na lotnisko
i już
nie wrócę
może jutro?
miłość
w papierową kulkę
i rzucę
gdzieś w kąt
gabinetu
chirurga
rozdartych serc
nie będę
wróżyć
z płatków akacji
pisać wierszy
spakuję walizki
pobiegnę
na lotnisko
i już
nie wrócę
może jutro?
środa, 10 czerwca 2015
* * *
na niebie
gwiazdy
wokół cisza
w cichej uliczce
siedzą
wpatrzeni w siebie
on i ona
przerzucają
kartki wspomnień
których
czas
nie uleczył
nie widzą nic
poza sobą
ciche wyznania
pięknie
razem wyglądali
tej nocy
nic nie mogło
ich rozłączyć
lecz noc
minęła
a z nią
sen o pięknej
miłości
ona i on
podziwiają
te same gwiazdy
każde
w swoim oknie
gwiazdy
wokół cisza
w cichej uliczce
siedzą
wpatrzeni w siebie
on i ona
przerzucają
kartki wspomnień
których
czas
nie uleczył
nie widzą nic
poza sobą
ciche wyznania
pięknie
razem wyglądali
tej nocy
nic nie mogło
ich rozłączyć
lecz noc
minęła
a z nią
sen o pięknej
miłości
ona i on
podziwiają
te same gwiazdy
każde
w swoim oknie
wtorek, 9 czerwca 2015
* * *
poniedziałek, 8 czerwca 2015
* * *
niedziela, 7 czerwca 2015
sobota, 6 czerwca 2015
* * *
piątek, 5 czerwca 2015
* * *
zbrodnia
na sobie popełniona
doskonała
precyzyjna
jak cięcia
duszy
rozszarpanej
skrojona na miarę
jak klatka
w której
uwięziono sens
kolczastym drutem
myśli
rozrywa skronie
codziennie
od nowa
przeciwko ludzkości
skierowana
dokonała się
we mnie
w tobie
w nim
w niej
zamach na wolności
spętanej
w kajdany
konwenansu
ludobójstwo
został
tylko afekt
serca
skołatanego
bezkarny
na sobie popełniona
doskonała
precyzyjna
jak cięcia
duszy
rozszarpanej
skrojona na miarę
jak klatka
w której
uwięziono sens
kolczastym drutem
myśli
rozrywa skronie
codziennie
od nowa
przeciwko ludzkości
skierowana
dokonała się
we mnie
w tobie
w nim
w niej
zamach na wolności
spętanej
w kajdany
konwenansu
ludobójstwo
został
tylko afekt
serca
skołatanego
bezkarny
czwartek, 4 czerwca 2015
* * *
środa, 3 czerwca 2015
* * *
wtorek, 2 czerwca 2015
* * *
narodziłeś
się bez imienia
pierwszy haust
powietrza
zmroził
bezbronne płuca
podniósł
się okrzyk buntu
jesteś
nieszczęśliwy
los
cię skrzywdził
rozejrzyj
się dokoła
świat
tonie we łzach
tonie we krwi
ból i cierpienie
jedynie
czujesz krwawe
krople deszczu
który nie oczyści
już świata
czujesz
delikatne muskanie
wyjącego z bólu wiatru
który nikomu
nie przyniesie ulgi
się bez imienia
pierwszy haust
powietrza
zmroził
bezbronne płuca
podniósł
się okrzyk buntu
jesteś
nieszczęśliwy
los
cię skrzywdził
rozejrzyj
się dokoła
świat
tonie we łzach
tonie we krwi
ból i cierpienie
jedynie
czujesz krwawe
krople deszczu
który nie oczyści
już świata
czujesz
delikatne muskanie
wyjącego z bólu wiatru
który nikomu
nie przyniesie ulgi
poniedziałek, 1 czerwca 2015
* * *
Subskrybuj:
Posty (Atom)