wtorek, 30 czerwca 2015

* * *

słodyczą kłamstw
zabijasz
kolejny dzień

bukiety 
słów 
zrzucasz 
na wiatr

niepotrzebnie

nie przetrwają
tej wojny serc

zwiędną
zapomniane

poniedziałek, 29 czerwca 2015

* * *

zbieram
perły deszczu
do szkatułki 
wspomnień

na brzegu
plaży
zapomnienia

kryształy łez
nanizałam
na nić
niepamięci

jak bursztyny
wyrzucone
w piach

przewiąże nimi
nadgarstki
na pamiątkę

niedziela, 28 czerwca 2015

* **

w mroku promieni 
idziemy 
po omacku
oślepieni
fałszem tłumu
szukamy 
światła

oczami duszy
widzimy
więcej
słysząc 
jak najmniej
słów

sobota, 27 czerwca 2015

* * *

zasnąć
by
zatonąć 
w głębi nocy
bezpowrotnie

odkrywać
pod powiekami
nie zdobyte
jeszcze lądy

dryfować 
w objęciach 
Morfeusza
bez końca

by
zbudzić się
na szczęśliwej
wyspie dnia

piątek, 26 czerwca 2015

* * *

jak pustelnik
stoję 
na skraju końca
rozmyślam
nie widzę słońca 

popaść 
w zapomnienie
zniszczyć 
ostatnie wspomnienie

ulepiona 
z gliny marzeń
z wiatru zdarzeń
rozpalona 
żarem gniewu

rozkładam
skrzydła 

poszukuje lądu
miejsca 
wolności  

czwartek, 25 czerwca 2015

* * *

kolejny dzień 
zabijam
powoli

przekręconym 
licznikiem
spraw załatwionych
i stosem
szans
niewykorzystanych
hałasem ciszy
brzmiącym
złowrogo

godziną
rozciągniętą
od świtu
do świtu

powoli
zabijam
kolejny dzień

środa, 24 czerwca 2015

* * *

w łachmanach
na ławce
odpoczywa 

los zadrwił 
z niej

codziennie 
budziła
się z nadzieją

próbowała 
wdrapać się 
na szczyt
spadła
na samo dno

liczyła
na pociąg 
do stacji
miłość
nie zdążyła

świat dookoła 
traci barwy 
i sens

psuje każdą 
chwilę życia
zrujnowała 
przyszłość 
zatrzaskując 
za sobą drzwi 

los wykupił 
jej bilet 
w jedną stronę
na stację 
dla przegranych

wtorek, 23 czerwca 2015

* * *

nie da się 
tak po prostu
wyjść
z własnego życia

zamknąć drzwi 
przed nosem
innych

zatrzasnąć 
wspomnień
w szczelnej klatce
przeszłości

zostawić
niedokończone
sprawy
ważne 
i błahych stos

nie da się żyć
gdy ciało
za ciasne
dla duszy

poniedziałek, 22 czerwca 2015

* * *

cierpienie
w słowa
zaklęte

nocą ból 
dzieli 
na strofy

lęki
składa
w rymy
dokładne

nadzieję
skrywając
między
wierszami

rozgrzesza

niedziela, 21 czerwca 2015

* * *

świat 
oskalpowany 
z ideałów 
wyższych wartości 

wymoszczony 
kłamliwą 
propagandą 
postępu ludzkości 

paraliżująca 
niemoc człowieka 

wyjść 
z chmary
identycznych ludzi 
posłusznych
aż do bólu

uwolnić  
myśli 
z ramowych więzów

zwrócić rozum 
stadu 
zbaranianych owiec

trzeba 
wytyczyć 
nową drogę 
by dać 
głos 
milczącym

już czas 

sobota, 20 czerwca 2015

* * *

życie
labirynt bez końca
pełen niskich sufitów
przepaści
jeszcze nieodkrytych
ścian
ustawionych
po kątem prostym
zapadniętych
pułapek
w drodze
do tunelu
bez tlącego się
światła

piątek, 19 czerwca 2015

* * *

z Tobą 
najlepiej rozmawiać 
milcząc

sensu nabiera
każde westchnienie
trzepot rzęs
dotyk dłoni

dialog dusz
pełen słów

milczące 
między nami

czwartek, 18 czerwca 2015

* * *

kaleczą duszę

zostawiając 
ciernie
wbite prosto 
w serce

smagają 
jak bicz

te rany
nie zabliźniają się
choć 
to tylko słowa

środa, 17 czerwca 2015

* * *

gordyjski 
węzeł życia
jak pętlę
zaciskasz 
mi na szyi

troski
zasupłane 
w pośpiechu
nie do rozwiązania

uśmiechy
bólem skręcone
w grymas
szczęśliwości
rozsadzają
skronie

kłamstwa
przecinają tętnice
sznurem
obietnic bez pokrycia 

wtorek, 16 czerwca 2015

* * *

zbłądzić 
ludzka rzecz 

ignorancja przesycona 
zapachem 
toksycznego strachu

ciężar 
pierworodnego 
grzechu
skażonego kłamstwem

śmieje się w twarz
samodestrukcja

pokój zagracony
tomami ksiażek
ostatni gest przemocy

natężenie  
krzyku słabnie
bez chamstwa
zawiści

marmurowe 
kolumny 
wzniosłych marzeń 
obnażają  ból

filozofia tej gry  
jest prosta

ostatni zmysł
pozostawić 
w stoickim spokoju

poniedziałek, 15 czerwca 2015

* * *

na krawędzi dachu 
o pół kroku
zawieszona
w bezruchu
szukam sensu

wczoraj 
uciekło
w długie godziny
bezludnej 
wędrówki

dziś 
walczy
o przetrwanie nocy
o jutro

niedziela, 14 czerwca 2015

* * *

mgła zawiści
ogranicza
spojrzenie

kłuje w oczy
gestem
fałszywym

drapie w gardło
słodyczy
cykutą

powoli opada 
otacza 
rozczarowaniem
kolejny dzień

sobota, 13 czerwca 2015

* * *

na mapie serca 
zaznaczam
kolejne porty
do zamknięcia

gaszę latarnie
duszy
by nie zawędrował
do nich kolejny
zbłąkany wędrowiec

przeludnione myśli
nie tworzą już
szczęśliwych wysp

zimny front
przynosi
ukojenie samotności
na rozgrzanej
plaży rozczarowania

piątek, 12 czerwca 2015

* * *

rzucam codzienność
nudną i chmurną
w pośpiechu nocy
pakuję plecak
emocji

zabieram
z sobą 
ciepły sweter
i niepamięci garść
ulubiony wiersz
i ciszę
zaklętą
w wyblakłej fotografii

zostawiam
postronki nerwów
zszarganych
i maskę 
na dzień

wchodzę w ciemność
za sobą
zostawiając wczoraj

jutro świat
może 
się skończyć
i odwrotu 
od marzeń
nie będzie

czwartek, 11 czerwca 2015

* * *

zgniotę 
miłość 
w papierową kulkę 
i rzucę 
gdzieś w kąt
gabinetu
chirurga 
rozdartych serc

nie będę 
wróżyć 
z płatków akacji
pisać wierszy

spakuję walizki 
pobiegnę 
na lotnisko
i już 
nie wrócę

może jutro?

środa, 10 czerwca 2015

* * *

na niebie 
gwiazdy 
wokół cisza

w cichej uliczce 
siedzą 
wpatrzeni w siebie
on i ona 

przerzucają 
kartki wspomnień
których
czas 
nie uleczył 

nie widzą nic 
poza sobą 
ciche wyznania

pięknie 
razem wyglądali 
tej nocy 
nic nie mogło 
ich rozłączyć 

lecz noc 
minęła
a z nią 
sen o pięknej 
miłości

ona i on 
podziwiają 
te same gwiazdy 
każde
w swoim oknie

wtorek, 9 czerwca 2015

* * *

kradnąc 
twoje sny
zraniona

odrywam 
kawał serca

chwytam w dłonie 
ciąg słów
przyćmiewam 
fałsz 
zdradę 
naiwność

ale nie mam 
żalu 
sentymentu 
czy miłości 

pękło 
wszystko 
jak bańka mydlana 

wolność
samotność 
życie 

znikam
wszystko 
zapomninam 
tylko 
nie kradnij 
moich snów 

poniedziałek, 8 czerwca 2015

* * *

opór
uświadamia 
nasze istnienie
od bezsensu
do sensu

dusza wypełnia 
przestrzeń ciała
od ściany
do ściany

opór podłogi
marzenia
wbija w ziemię
odbite
od dna
przebijają
sufit nieba

siła
orlich skrzydeł
opór

niedziela, 7 czerwca 2015

* * *

wspomnienia
jak ludzie
odchodzą 
w świat

nie oglądając się
za siebie

szukają przystani
by zapomnieć

sobota, 6 czerwca 2015

* * *

między
kocham a odchodzę
trzeszczy
brama serca

wysłużona
nie pozwala
trzasnąć drzwiami

nie domyka się
jak wyciągnięta dłoń
dając szansę
na cichy powrót

tylko 
usta milczą
deszczem łez

piątek, 5 czerwca 2015

* * *

zbrodnia 
na sobie popełniona
doskonała

precyzyjna
jak cięcia
duszy
rozszarpanej

skrojona na miarę
jak klatka
w której
uwięziono sens

kolczastym drutem
myśli
rozrywa skronie
codziennie
od nowa

przeciwko ludzkości
skierowana
dokonała się
we mnie
w tobie
w nim
w niej

zamach na wolności
spętanej
w kajdany 
konwenansu

ludobójstwo

został
tylko afekt
serca
skołatanego

bezkarny

czwartek, 4 czerwca 2015

* * *

szukam
czego nie zgubiłam

gdzieś
za wczorajszym
wspomnieniem
zaklętym
w mroku poranka
załzawionego
nocą

błądzę
ulicami pośpiechu
by odnaleźć

środa, 3 czerwca 2015

* * *

myśli i słów
nie pogodzi
zgiełk bezsilny

gdy zbrodnia
na sercu
dokonana

na pustyni emocji
powoli
usycha czułość
niewypowiedziana

wtorek, 2 czerwca 2015

* * *

narodziłeś 
się bez imienia

pierwszy haust 
powietrza 
zmroził 
bezbronne płuca 
podniósł 
się okrzyk buntu

jesteś 
nieszczęśliwy
los 
cię skrzywdził

rozejrzyj 
się dokoła

świat 
tonie we łzach 
tonie we krwi
ból i cierpienie 
jedynie 

czujesz krwawe 
krople deszczu
który nie oczyści 
już świata

czujesz 
delikatne muskanie 
wyjącego z bólu wiatru 
który nikomu 
nie przyniesie ulgi

poniedziałek, 1 czerwca 2015

* * *


w przedwiecznej 
ciszy
szukam ukojenia

nie słyszę nic

w duszy 
brak zaufania 
kłębią się i rosną
niepokoje

serce 
jak z lodu
najtwardsza skorupa 

czasem tylko
wyleci z niej 
skrzydlata siła 

od lat tłumiona 
krocząc po świecie 
urośnie w siłę

idącego samotnie 
w gąszcz 
nieokreślonych
i podłych 
ludzi