środa, 30 listopada 2016

* * *

wpadniesz 
w srebrzystą sieć
wystarczy 
zrobić krok

na ziemi niczyjej
postawisz stopę
mając nadzieję
że planujesz
życie

nie możesz
się wydostać
z matni nocy
ciało słabnie 
umysł się chwieje
i tkasz pajęczynę snu
aż po świt

wtorek, 29 listopada 2016

* * *

gaszę w sobie 
niedopałek dnia

każde słowo
wypalone
do głębi duszy
żarzy się jeszcze
pamięci echem

gesty
w popiół obrócone
kreślą dymem
nieskończoność

poniedziałek, 28 listopada 2016

* * *

jak samotne drzewo  
na pustkowiu
gubię sens
zaplątany
w kolorowe liście
ostre gałęzie
niemocy
otulają się chłodem
szronem łez
konserwują się
do wiosny

niedziela, 27 listopada 2016

* * *

ty i ja 
jedna bajka
dwa zakończenia

szarości
pełne barw
milczenie
pełne słów
kilometry zdarzeń

czarno-biała
walka z półcieniami
codzienności

sobota, 26 listopada 2016

* * *

gdzieś pomiędzy 
ciszą a ciszą
zawisło słowo
niedopowiedziane

w milczącym
między nami
ból radości
załamuje 
uśmiech rozpaczy

jedno 
mrugnięcie powieki 
gest dobrej woli

piątek, 25 listopada 2016

* * *

księżycowa pani 
ulepiona 
z uśmiechów 
urzeczona 
blaskiem gwiazd 

złapała noc
w objęcia 

słuchała
opowieści dnia

wystarczy 
jej ciut nieba 
sam ją utkałeś 
w poświacie 
barw 
oślepisz 
porwiesz 

to baśniowa gra

czwartek, 24 listopada 2016

* * *

w milczących oczach 
zobaczysz więcej
strach 
pogardę
smutek
usłyszysz wołanie
o pomoc
jednym mrugnięciem
zmienią
pustkę w radość
ból zmyją łzą
by rozbłysnąć
iskierką

środa, 23 listopada 2016

* * *

jutro 
to nieznane 
cień wędrujący 
u schyłku dnia

spojrzenie 
na budzący się świt
trakt pełen
nieznajomych kroków
zamazanych twarzy
niewypowiedzianych słów
znaczeń
historii nieopowiedzianych
jeszcze

to niewiadoma
która nadchodzi
co dnia

wtorek, 22 listopada 2016

* * *

zamknęłam za sobą drzwi 
zostawiając
stosy przeczytanych książek
zapiski 
na skraju tęczy pisane
ubrania złożone 
w kostkę
niepodlane kwiaty
i nadgryzioną czekoladę

przystanęłam
w pół drogi
porzucając walizkę
rozterek

w pośpiechu wracając
kupiłam wino

poniedziałek, 21 listopada 2016

* * *

każdy ból
jest nagrodą 
za przyjęty cios

wzmacnia
daje pewność
i siłę

pozwala
zbudować kolejną
ścianę muru
nie do pokonania

niedziela, 20 listopada 2016

* * *

miasto umarłe
duszami ludzi
rankiem
z brukiem na ulicy 
z kramami
pchlego targu 
kupisz i sprzedasz 
książki Mickiewicza
parasol w kratkę 
gramofon 
świecznik 
szpicrutę 
i sumienie wytarte 
z opisem grzechów

nocami
za winy twoje 
i całego świata
na farnej wieży 
zegar
wymusza godziny
czarnymi sadzami 
przysłaniając 
szarość ulic

sobota, 19 listopada 2016

* * *

stanęłam 
w otwartym oknie nocy
bezsennie
liczyłam spadające
godziny
jak gwiazdy
rozbijające się
o bruk 
pierwsza
druga
wpół do piątej
i zobaczyłam
jak srebrny pył
opada 
na miasto
budząc je do życia

piątek, 18 listopada 2016

* * *

ze smutków i radości 
codziennie tkam
pajęczynę życia
misterny splot
słów i znaczeń
poplątana
pułapka myśli 
rozciąga się
od nocy do świtu

czwartek, 17 listopada 2016

* * *

wróciłeś 
nonszalancko wieszając
płaszcz w przedpokoju

jednym gestem
chcąc zmazać
kolejne wspomnienia
łzami zapisane

zanurzyłeś się 
w ciszy obecności
czułości słów
namiętności gestów
obietnicy 
nieskończoności
przed kolejnym 
odejściem

środa, 16 listopada 2016

* * *

listopadowy chłód
rzuca pod nogi 
liście
tęskniące 
za pieszczotą słońca
pod stopami
szeleszczą 
namiętnością 
jak deszcz
pocałunków
którymi obrzuciłeś
mnie wczoraj
wiatr plątał włosy
w miłosnym splocie
ciał i dusz
świt
przyniósł spełnienie

wtorek, 15 listopada 2016

* * *

noc
jak księgowy
rozlicza życie
z sensów
i bezsensów

przelicza
wartość dni
straconych
mnoży szanse
niewykorzystane

czuły dotyk
i szepty
rozmienia 
na drobne

bilansuje szczęście
do zera

jego wartość
rośnie
z każdym świtem

poniedziałek, 14 listopada 2016

* * *

długa 
droga życia 
usłana chwilami 
różami
cierniami 
idziesz ciągle 
przed siebie 
mijając 
radości i tragedie 

fraszki i elegie 
budują życie 
szybko przemijają 
chcesz je wydłużyć 
uciekają 

rzucają się
na głęboką wodę
brodzą w płytkiej
codzienności
giną w zapomnieniu

niedziela, 13 listopada 2016

* * *

byłam nad rzeką 
tam gdzie
ten przewrócony pieniek
wrasta w ziemię
wspomnieniem
tatarak
szumi szeptem
czułym
liście spadają 
z drzew
układając
kolorowy dywan
z marzeń

sobota, 12 listopada 2016

* * *

w niebycie
gdzieś pomiędzy
ja i ja
zawieszona
wędruję
po krawędzi 
wspomnień nieznanych
godzin minionych
i chwil ulotnością
niespotkanych

piątek, 11 listopada 2016

* * *

zmyłam 
z siebie miasto
pośpiechu pył
troski smog
emocje
spłynęły łzą
ostatnią
wiatr roziwał
złudzenia
i została
tylko cisza

czwartek, 10 listopada 2016

* * *

wyryte w kamieniu 
myśli
rozbijają się
o brzegi pustki
jej bezkres
wylewa się 
z ram nocy
oszukując 
przeznaczenie

środa, 9 listopada 2016

* * *

nieopisany ból  
wielkim 
bezznaczeniem

w ciszy 
przedwiecznej 
szukamy 
ukojenia i spokoju

przez niepoliczone dni 
samotność 
i brak zaufania 
kłębią się i rosną

krocząc po świecie 
urośnie w siłę 
stanie się
najsilniejszym 
z silnych 
wypełni pustkę

idąc samotnie 
w gąszcz człowieka
pełnego
nieokreślonych ludzi

wtorek, 8 listopada 2016

* * *

brakuje tchu
dzień ucieka nocy
brakuje sił
wiatr przynosi chłód
kolejnych godzin

cisza
przywdziewa 
szaty świtu
rozbudza gwar 

pospiech
wypełza na ulicę
tłum
przenika 
uciekające minuty
do pierwszego
słonecznego promyka

poniedziałek, 7 listopada 2016

* * *

jak żona Lota 
zastygłam
na chwilę

bólem istnienia
przeszyta
od stóp do głów

skamieniałam
budując pancerz
obojętności

nie dopuszczam
do siebie
dobra
zła
ciebie

niedziela, 6 listopada 2016

* * *

bez słowa
zamknęła 
za sobą drzwi

zabrała  
tylko torebkę 
i dumę

obcasami odliczała 
stracone 
dni
miesiące 
lata

nie patrząc
za siebie
doszła do ściany

odbezpieczyła 
broń
strzelała emocjami 
na oślep

wystrzelała
cały magazynek 
wspomnień

nie raniąc
serca i duszy
wróciła
do siebie

sobota, 5 listopada 2016

* * *

pamięć 
jak narkotyk
uzależnia
myśli
słowa 
gesty

przytłacza
ciężarem
niezapomnianego

segreguje
wspomnienia
białe i czarne
dobre i złe

nabiera rumieńców
gdy wyrzuca
kolejne z nich

podekscytowana
robi miejsce
na nowe

piątek, 4 listopada 2016

* * *

w czterech 
ścianach nocy
zamknięta
ja i cisza

myśli
tkają pajęczynę
chwil ulotnych
dni straconych
słów odliczanych
co minutę

zamiast snu
przyszedł
świt

czwartek, 3 listopada 2016

* * *

krzyk miliona
serce 
przykute łańcuchem
niewola

w obłędzie
nie dostrzegamy
końca tunelu

bezradni 
stoimy 
w ciemnościach 
dusza dusi się 
w pułapce
zgnieciona
wciśnięta
w mrok 

dotykałeś 
jej codziennie
nie czułeś 
spotykałeś 
na ulicy
byłeś zbyt głupi
zbyt ślepy
zbyt pewny siebie
by dostrzec
wolność

środa, 2 listopada 2016

* * *

utonęłam 
w ciszy nocy
zawieszona
między snem a jawą
pod powiekami 
szukam klucza
do bram Morfeusza
pajęczyną myśli
od gwiazdy 
do gwiazdy
zaznaczam
ścieżkę do świtu

wtorek, 1 listopada 2016

* * *

szeleściła
żółto-czerwonym
płaszczem liści
spacerując
parkową aleją 
smutku
ukrywała łzy
w strugach deszczu
chłodem wiatru
otulona
w kałużach
przeglądała
swoją duszę