poniedziałek, 31 lipca 2017

* * *

fantazja 
leczy rany

wiatr wieje 
w różne strony
szasta myślą

zgłębiam głód 
wspomnień
nie znając 
zakończeń

gubię punkt 
spojrzenia
nieprzejrzanych oczu

opadają ramiona
topiąc 
własne chęci
wypłynąć 
zechcą tylko 
na lepsze jutro

niedziela, 30 lipca 2017

* * *

w mroku duszy 
tli się 
iskierka nadziei

dzień po dniu
blednie
pochłaniając rozpacz 

błyszczy
pustką
wołając o pomoc

sobota, 29 lipca 2017

* * *

półmrok 
czas na taniec
półcieni

pół-ludzie
zbierają pół-myśli
żeby znaleźć 
sens istnienia

północ
wybija miarowo
kolejny półsen
na jawie

piątek, 28 lipca 2017

* * *

pustka 
za mało czasu
by myśleć
o stracie

samotność
za duża przestrzeń
by ogarnąć
odległość 
od serca do rozumu

cisza
niewyobrażalny 
krzyk duszy
rozdziera
noc aż do świtu

czwartek, 27 lipca 2017

* * *

fale konają 
ciszą
naszej bezsilności

masochistyczna 
nienawiść szaleńca
to samotna 
przystań  
bez brzegu

krople płaczu 
przybliżają 
cię do apogeum 
histerii

a bezsilność 
śmieje się 
gdy słońce 
nieproszone wpada
promieniem drwiny 
do celu
nieokreślonego 
naszego

środa, 26 lipca 2017

* * *

nad krawędzią 
ludzkiego istnienia
rozgościła się 
martwa cisza 

zaplątana 
w myśli niepotrzebne
krzyku 
nikt nie słyszy

niewzruszona 
na myśli prorocze
woła 
nie ma mnie 
nie słyszę

zawieszona 
na światów granicy
czeka na chwilę 
ulotne

nieprzenikniona
całunem śmierci 
się okrywa

wtorek, 25 lipca 2017

* * *

oddzielić 
rzeczywistość 
od złudzeń
aby nie błądzić 
wśród 
cudzych prawd

to sztuka

być panem 
własnego istnienia
zapomnieć 
czym jest
wczorajszy żal

to sztuka

budować spokój
we własnej duszy
i czasem 
się wzruszyć

to już 
nasze życie

poniedziałek, 24 lipca 2017

* * *

przystanęłam 
na skraju nocy
histerycznie
wylewała łzy

czarne myśli
rozbiła o bruk

spłynęły strumieniem
niosąc ze sobą
rozpacz
ból
strach
i oczyszczenie

niedziela, 23 lipca 2017

* * *

niebo się zatrzęsło 
rozbłysło
niemym buntem

grzmi
przecinając 
noc i dzień
na dobro
i zło

ciągle
o nim wiemy
za mało 

sobota, 22 lipca 2017

* * *

między nami  
przepaść
której 
nie ogarnie 
żaden most

przed nami
droga daleka
oświetla
ją nadzieja

zmarznięte serca
ogrzewa
bunt duszy

cisza
nabiera kształtu
nie da się
zatrzymać
wybuchnie bólem
nie do okiełznania

piątek, 21 lipca 2017

* * *

stoimy w milczeniu 
bo tak trzeba

nie szukamy
wyszukanych słów

nie rozpychamy się
łokciami
od ściany do ściany

trwamy
bo tak trzeba

czwartek, 20 lipca 2017

* * *

boli 
gdy drogi nasze
wiodą donikąd
gdzie 
potknięć wiele 
gdzie 
ciernie rosną
między nami

pomocy 
nikt nie udzieli
wystoimy ją sami

drogo 
popychaj 
gdy 
jeszcze możesz
gdy wszystko 
można oddać 
za sprawę

nad nami 
krąży orzeł

środa, 19 lipca 2017

* * *

wtulić 
się w białe
skrzydła anioła 
odpłynąć w mrok

poddać się 
błogości

i  nigdy 
do świata 
nie wrócić

po co
wylewać  
łzy rozpaczy

dusza 
dalej  błądzi
po starych 
cmentarzach
obietnic 
bez pokrycia

wtorek, 18 lipca 2017

* * *

dusza 
rozrywana bólem
krzyczy 
w samotności

łzy
krwawią ciszą
budując mur
zobojętnienia

dni i noce
przemijają
oczy bledną
nie widząc sensu
walki 
o kolejny dzień

poniedziałek, 17 lipca 2017

* * *

zamykam się  
w swoim świecie
by rzeczywistość
nie odebrała mi marzeń

zbieram
resztki normalności
upycham po kieszeniach
jak żebrak
okruchy chleba

łzy
zaciskam w pięść
by mieć siłę
na walkę
o siebie

niedziela, 16 lipca 2017

* * *

odarłam duszę 
ze złudzeń
okaleczona
lepiej 
przyjmuje ciosy

codziennie po trochu
obumiera
gubiąc słowa
rzucane na wiatr
obietnice niedotrzymane
chwile stracone
na czekaniu

bez strojnych piórek
pięknieje
ubrana 
tylko w marzenia

sobota, 15 lipca 2017

* * *

noc ma oczy 
zamglone tęsknotą

wpatrzone w niebo
łączą punkty gwiazd
jak dziecięcą układankę

zakreślony kontur
przypomina szczęście

i tylko ta twarz 
naszkicowana 
w myślach 
rozmywa się

odchodząc 
ze świtaniem

piątek, 14 lipca 2017

* * *

deszcz samotności  
spływa prosto z duszy
pochmurniała
gdy czas
zabrał jej siłę

szarą mgłą
otoczył skronie
wbijając ciernie
w życia sens

szukając 
drogi wyjścia
rozbiła się o mur
rozmazanych twarzy

gliniane kolosy
rozpadały się
bez słowa

za późno
by trwać

czwartek, 13 lipca 2017

* * *

gubię myśli 
jedną 
po drugiej

zawieszona
w próżni dnia

w pośpiechu
w zobojętnieniu
w milczeniu
w tłumie

znaczę 
nimi drogę
powrotu
do siebie

środa, 12 lipca 2017

* * *

uśmiech 
zmienia rysy twarzy
grymas radości 
tuszuje 
smutku ból

pamięć
doliną żalu
spływa
do ust
konserwując solą
rany duszy

wtorek, 11 lipca 2017

* * *

w życiu  
jak w teatrze
nie zawsze
grasz 
główną role

spektakl
koryguje nasze marzenia 
raz wzloty
raz upadki

gdy grasz  
szczerze 
i prawdziwie
wzbudzasz podziw

choć czasami 
grasz tylko epizod

poniedziałek, 10 lipca 2017

* * *

zostawiam 
na wietrze 
niedomknięte myśli 

niech dotrą 
do obszarów 
niedostępnych

bym mogła 
istnieć 

by ożywić 
kolory 
codzienności

obudzić duszę
pragnieniem
swobody
wolności 

patrzeć 
na wielobarwną 
tęczę

zapisać 
białe kartki
błękitnym atramentem
na zawsze

niedziela, 9 lipca 2017

sobota, 8 lipca 2017

* * *

mur łez 
rozbitych 
spłynął milczeniem

myśli uciekły
aż za morza brzeg

ślady stóp na piasku
rozdeptał wiatr

przyniósł ukojenie
i nadzieję

tliła się
ciepłym ogniem 
latarni
dla rozbitków

piątek, 7 lipca 2017

* * *

kołysanka świata 
deszcz
melodia grana 
przez lata

bez nut
bez słów
bez chwytów

pogoda ponura
melancholia się pogłębia
wszyscy 
gdzieś pędzą 
nikt nie przystaje
ja zostaje

patrze jak pada
marnuje czas
warto 
zatrzymać się
choć jeden raz

zobaczyć piękno
powstaje na chmurze
a opadając 
na ziemię 
ginie

czwartek, 6 lipca 2017

* * *

cisza 
brzmi milczeniem
zagłuszając 
szepty nocy

cisza
rozjaśnia
myśli chmurne
aż do świtu

cisza 
krzykiem
zabija samotność
rozszarpując ból
na strzępy

środa, 5 lipca 2017

* * *

zatopiłam się 
w strugach egzystencji 
okaleczona 
przez zło 
zagłaskana 
przez dobro

uciekam
codziennie 
wśród niechcianych cieni 
wycinanych drzew

tyle
jest śmieszności
we współczuciu
i wiele fałszu

naprawdę umiera
tylko to 
o czym zapominamy

wtorek, 4 lipca 2017

* * *

na rozstaju myśli 
szukam rozwiązania
odliczam kroki
by nie iść
donikąd

patrzę w lewo
nicość
pochłania 
każdy gest

z prawej 
nasłuchuję szeptów
na zachętę

cicho
pusto
i tylko latarnia
oświetla drogę
w nieznane 

poniedziałek, 3 lipca 2017

* * *

stanęłam 
na skraju duszy
wpatrzona
w plecy dnia

z każdym krokiem
oddalał się
coraz bardziej

nie mówił
nie patrzył
nie słuchał

porzucona
czekam
aż zapadnie
ciemność nocy

wtedy 
kłamstwa 
smakują najlepiej

niedziela, 2 lipca 2017

* * *

tam gdzie nie widać oczu 
milkną słowa
niewypowiedziane myśli
zamazują dźwięki
pustka

nicość szuka przystani
port widmo
ma ukoić ból
pulsujący w skroniach

w szalejącym 
sztormie uczuć
tli się w oddali
latarnika ślad

sobota, 1 lipca 2017

* * *

w ciszy
nie znajdzie zrozumienia
trwa w nicości
jak być
albo nie być

hamletyzuje
by słowem
nie zakłócić
bezsensu

rozpada się
by zacząć
żyć od nowa