wtorek, 31 stycznia 2017

* * *

przez 
pustynię życia
idę 
nie zostawiając
śladów stóp
na piasku

nie szukam celu
nie kreślę dróg
nie wyznaczam szlaków

idę
bezszelestnie
mijam
kolejne przystanki

nie zatrzymuje się
nie odwracam
nie słucham

idę dalej
w milczeniu

poniedziałek, 30 stycznia 2017

* * *

niekończące się
godziny 
ciągną się
o kolejne minuty 
smutku

powoli odliczają
kwadranse bólu

nie pozwalają nocy
dotrwać 
do rana

niedziela, 29 stycznia 2017

* * *

słońce umarło
kolejny raz

przekraczając 
granice horyzontu

skrzy się 
od złota i rubinów 
rozrzucając klejnoty 
po niebie

jest hojne

ale
tajemnice antypodów 
zatrzyma dla siebie

nas pozostawi
w mroku

sobota, 28 stycznia 2017

* * *

zawisła
między spojrzeniami

jak chmura
wypełniona gradem
uśmiechów i łez
bólu i radości

cisza

pęczniała 
goryczy gniewem
zasłaniając niebo

krzykiem

piątek, 27 stycznia 2017

* * *

balansuje 
na krawędzi 
kartki

zgorzkniałam

chcę walczyć
ale bez miecza 
kochać
ale nie mam 
serca 
patrzeć
nie mając oczu

umiejętnie
schowana
zastanawiam się 
nad sensem 
istnienia
ja i moja apokalipsa

czwartek, 26 stycznia 2017

* * *

stoję w oknie 
w lustrze nocy

przeglądam
myśli
coraz głębiej 
zarysowane 
zmarszczką uśmiechu

odliczam je
spadającymi gwiazdami 
rozsądku
by zrozumieć
przemijanie

środa, 25 stycznia 2017

* * *

w kącie nocy 
skulona
siedzę opatrując
połamane skrzydła
duszy

już nie mogę
patrzeć w niebo

spopielało bólem
codzienności
niszcząc
świąteczny błękit

gubiąc 
resztki nocy
rozwiesza 
białą flagę
niemocy

wtorek, 24 stycznia 2017

* * *

chcesz być obok 
raz blisko
by usłyszeć szept
raz dalej
by nie poczuć ciosu
to znów bliżej
by zatopić się
w gąszczu emocji
pamiętaj
miłość to gra 
jeśli
nie staniesz
do zawodów
to przegrasz 

poniedziałek, 23 stycznia 2017

* * *

ból podwieszony 
pod łańcuchem rzęs
skrapla się perłą 

zbieram 
jedną po drugiej
by nanizać
je na srebrnej nitce

najpierw
białą - jak rozczarowanie
czarną - czyli niekochanie
różową - kłamstwem wypełnioną
niebieską - jak niebo
spadające na głowę
szarą - jak każdy kolejny dzień

żal 
już na zawsze
zamieszkał 
pod powiekami

niedziela, 22 stycznia 2017

* * *

nocą 
wszystkie myśli
są czarne
dusza od ciała 
odchodzi 
traci zmysły
jeden po drugim

nie słyszy
słów czułych
szeptem pieszczonych

nie czuje 
dotyku
warg stęsknionych
dłoni niecierpliwych
i piżma na poduszce

nie widzi
prawdy uczuć
między kolcami słów
wbitych w pamięć
kryształami łez

sobota, 21 stycznia 2017

* * *

w rzece kłamstw 
tracę pod nogami
grunt

śliskie kamienie
kaleczą stopy
rzucając na kolana
zziębniętą duszę

nie ogrzeje się
już wspomnieniem
bo te ułudą
się stały

porwane z nurtem łez
rozbijają się
o brzegi
ramion nietrwałych

okruchy szczęścia
porwały motyle
one żyją 
najkrócej

piątek, 20 stycznia 2017

* * *

wciąż gramy 
w podłej sztuce 
zwanej życiem

świat 
znów zapłonął 
płomieniem zła 
zaśpiewał pieśń 
ciemności

naprzeciw troskom 
wyrywamy 
kierownicę życia 
z rąk ludzi 
dwulicowych 

po środku 
zamętu  
zamknięci 
w klatce 
spłacamy życiu 
ostatnią ratę
 

czwartek, 19 stycznia 2017

* * *

nieznani 
nic nieznaczący 
wśród 
światowego ogółu
cierpiący
krzywdzeni 
z dnia 
na dzień
coraz bardziej 
i mocniej

pogrążeni
zatopieni 
w pustce pozostałej 
po dzisiejszej 
ludzkości

bezradni 
agresywni 
znikający w tłumie 
innych 

czekający 
na uśmiech 
spływający 
z ust niewolników życia 
przykuci żelaznymi 
łańcuchami 
do egzystowania
trzymamy mocno
ostatnie 
fragmenty istnienia

środa, 18 stycznia 2017

* * *

obolała dusza 
przybrała pancerz
by przetrwać  
bezsenne godziny

pod powiekami
maluje
czarno-białe obrazy

chłodem myśli otulona
rozbija 
kryształy łez
o próg świtu


wtorek, 17 stycznia 2017

* * *

dostrzegłam ją 
między płatkami śniegu
szła bez celu
powoli
hipnotyzując 
lodowatym spojrzeniem

obojętność

przeszyła mnie 
na wskroś
kalecząc duszę
kryształami łez
rozdrapała 
blizny na sercu

wypadły z nich
wspomnienia
pospiech wdeptał
je w bruk

poniedziałek, 16 stycznia 2017

* * *

biały puch 
przykrył smutek 
codzienności

skuta lodem
parkowa aleja 
pustoszeje 
z każdą godziną

mroźne gwiazdki
ścielą drogę
do myśli
rozgrzanych
płomieniem kominka

byle do wiosny

niedziela, 15 stycznia 2017

* * *

maluję słowem 
autoportret myśli

akwarelą marzeń
płynę w stronę słońca
pod powiekami
kołyszą mnie 
błękitne ramiona
aż do świtu

pastelą zbudzona
codzienność
nabiera ostrych barw
by temperą 
zaznaczyć
radości i smutki

i tylko księżyc
węglem nocy
szkicuje
pożądanie
aż do utraty tchu

sobota, 14 stycznia 2017

* * *

w ślepym zaułku 
myśli zabieganych
spoglądasz
w spopielałe 
oczy duszy
tam gdzie
widać marzenia 
niespełnione
tam gdzie
cisza
wybrzmiewa 
pojedyncze dźwięki
nadziei

piątek, 13 stycznia 2017

* * *

los 
zadrwił z ciebie
a nadzieja 
nie była  łaskawa

liczyłeś że 
wzbijesz się ku słońcu
a spadłeś 
na dno 
z wielkim hukiem
psuł każdą 
chwilę życia
przyszłość i miłość

zatrzaskując 
za tobą drzwi
los
wykupił ci bilet 
w jedną stronę
dla przegranych

czwartek, 12 stycznia 2017

* * *

odzieram pustkę 
z nocy i dni
ciszę maluję 
krzykiem
duszy pogubionej

między 
wczorajszym bytem
a jutrzejszym niebytem
nic nie znajduję

za duża przestrzeń
dla zbyt małej ja

środa, 11 stycznia 2017

* * *

nasze 
myśli tnące
słowa w nich 
zamknięte

rozpalające zmysły
duszę kojąc
narzucają brzemię
wolności

zamknięto 
je w przestrzeni
wyrazów ludzkich twarzy

jedna ból wyraża
inna radość
każda z nich
o czymś marzy

lochy niepojęte 
bez krat
murów i drzwi
a w nich część
człowieczego 
istnienia tkwi

mimo że piasek
w klepsydrze
nieustannie ucieka

nie szukaj sensu
bo go tu nie ma 

wtorek, 10 stycznia 2017

* * *

chcesz 
dalej biec 
po szczęście

gdzie dębowy 
rośnie las
drewniana chata 
stoi w głębi 

tam sen 
odnajdziemy 
czułe myśli 
wtulimy w koc

nocy mrok 
odejdzie w cień 
by nie stracić 
tego co bezcenne

poniedziałek, 9 stycznia 2017

* * *

zasnąć 
by znaleźć 
duszy ukojenie

pod powiekami
z ołowiu
ukryć ból istnienia
z dnia na dzień
z godziny ma godzinę
samotniej

zasnąć
by znaleźć
drugą stronę tęczy
i spokój

niedziela, 8 stycznia 2017

* * *

codziennie odchodzę
o kolejny krok
o jedną myśl
i zawieszony 
w próżni gest

gubię uśmiechy
i rękawiczki
zapominam 
daty i słowa

wyrzucam 
to co zapamiętane
i to co w niepamięci
porządkując pustkę

oddalam się 
o kolejny zachód słońca 

sobota, 7 stycznia 2017

* * *

pochmurniało niebo 
w twoich oczach
już trudno 
w nich dostrzec
moje odbicie

tuszuję rzęsy
by odnaleźć iskierki
których blask 
gaśnie co dnia

za słoną powłoką
szukam malinowego uśmiechu
ale pozostał 
tylko grymas
zarysowany zmarszczką

piątek, 6 stycznia 2017

* * *

lodowe płatki
spadały z nieba
tnąc powietrze
mroźnym podmuchem

wtulona w drzewo
szukałam ciepła ramion
ale szorska kora
przebiła marzeń puch

rzeczywistość
była mroźna

płomienie
iskrzące w kominku
nie rozgrzały duszy
rozpaliły 
tylko ciała

nic nie leczy
wspomnień 
tak jak pragnienie 
zapomnienia

czwartek, 5 stycznia 2017

* * *

przeskoczyłam 
mur spojrzeń
by poczuć wolność

na skrzydłach ramion
uniosłam duszę
ponad konwenanse
tłumu

przecinając powietrze 
pofrunęłam w ciszę
by odnaleźć siebie

środa, 4 stycznia 2017

* * *

uwięzieni 
w sidłach losu
codziennie
wybieramy kolejne
cele do odsiadki

w izolatce 
wydrapują na ścianach
rysy wspomnień

w tłumie
szukamy promieni słońca
odbitych w twarzach 
tych co na straży

w karcerze
sylwetki tych co odeszli
odbijają się
od kraty do drzwi

czekają na wolność
duszy zakutej
w kajdanach myśli

wtorek, 3 stycznia 2017

* * *

zapatrzeni w dal 
w milczeniu
zbieramy myśli
pogubione 
na cmentarzysku 
zdarzeń dawnych
w garści ściskając
okruchy spadające
w próżnię codzienności 
tropimy nadzieję

poniedziałek, 2 stycznia 2017

* * *

pewnym krokiem 
przemierzasz
próżnię tłumu

w poszukiwaniu 
człowieka
sensu
celu
pokonują kilometry 
zobojętnienia

mijając kolejne 
twarze
dusze
myśli
zdzierają maski
by przejrzeć
na oczy

niedziela, 1 stycznia 2017

* * *

w oknie samotności 
noc odchodzi
w stronę księżyca
powoli 
mijając godziny
pełne rozczarowań
minuty radości
i sekundy szczęścia
zapamiętane
na zawsze