snem niespokojnym
łączę dzień z nocą
czernią
okrywając smutek
gwiazdami usłałam
drogę po której
odchodzą
troski
oślepiając mrok
księżyc broni
spokoju duszy
jak mury
oblężoną twierdzę
piątek, 31 stycznia 2014
czwartek, 30 stycznia 2014
* * *
cień
dziwnie znajomy
kształt
towarzyszy mi
przygląda się
obserwuje
nie daje chwili
wytchnienia
prywatności
patrzy jak płaczę
jak się śmieję
cisza płynie z jego ust
czasem mówię do niego
zdradzam czarne tajemnice
on milczy
próbuję wyciągnąć
ku niemu dłoń
chcę tylko dotknąć
nie mogę
suknia mocno
oplata moje ciało
cień dotyka mnie
we dwoje
trzymając zimne
drżące dłonie
staczamy się w mrok
dziwnie znajomy
kształt
towarzyszy mi
przygląda się
obserwuje
nie daje chwili
wytchnienia
prywatności
patrzy jak płaczę
jak się śmieję
cisza płynie z jego ust
czasem mówię do niego
zdradzam czarne tajemnice
on milczy
próbuję wyciągnąć
ku niemu dłoń
chcę tylko dotknąć
nie mogę
suknia mocno
oplata moje ciało
cień dotyka mnie
we dwoje
trzymając zimne
drżące dłonie
staczamy się w mrok
środa, 29 stycznia 2014
* * *
człowiek
myślą nieodgadnioną
tajemnicą
skrywaną od wieków
zagadką Sfinksa
zadaną światu
w pośpiechu
czy poznamy sekret
człowieczeństwa
zanim zniszczymy
sens życia?
myślą nieodgadnioną
tajemnicą
skrywaną od wieków
zagadką Sfinksa
zadaną światu
w pośpiechu
czy poznamy sekret
człowieczeństwa
zanim zniszczymy
sens życia?
wtorek, 28 stycznia 2014
* * *
poniedziałek, 27 stycznia 2014
niedziela, 26 stycznia 2014
* * *
wciągamy się w wir
wzajemnych uzależnień
w hełmie
nienawiści cierpienie
w hełmie
cierpienia nienawiść
cienie życia
nie oddalają się
kłamstwa
nie przemijają
ukryty smutek
wypełnia duszę po końce
przebacz im
odpuść
nienawiść nie umiera
lecz żyje
cierpienie nie umiera
lecz zabija
ale pamiętaj
spadniesz jeszcze
milion razy
zdepczą
skopią
naplują
ty nie miej do nich urazy
sumienia więzy poczują
gdzy ulice krwią spłyną
ockną się z letargu
nic od razu
nie naprawisz
nie poskładasz
jednym ruchem
ważne
że potrafisz
ciesz się nawet okruchem
wzajemnych uzależnień
w hełmie
nienawiści cierpienie
w hełmie
cierpienia nienawiść
cienie życia
nie oddalają się
kłamstwa
nie przemijają
ukryty smutek
wypełnia duszę po końce
przebacz im
odpuść
nienawiść nie umiera
lecz żyje
cierpienie nie umiera
lecz zabija
ale pamiętaj
spadniesz jeszcze
milion razy
zdepczą
skopią
naplują
ty nie miej do nich urazy
sumienia więzy poczują
gdzy ulice krwią spłyną
ockną się z letargu
nic od razu
nie naprawisz
nie poskładasz
jednym ruchem
ważne
że potrafisz
ciesz się nawet okruchem
sobota, 25 stycznia 2014
* * *
na barykady
ludzkich cierpień
z pieśnią na ustach
wdrapuje się
godność
otulona łzami
krwią
i lękiem o jutro
nie daje wiary
złotoustnym tyranom
ponosząc ofiary
z podniesionym czołem
walczy o wolność
i prawdę
upadając
pod ciosami wroga
nabiera siły
by się podnieść
by zwyciężyć
ludzkich cierpień
z pieśnią na ustach
wdrapuje się
godność
otulona łzami
krwią
i lękiem o jutro
nie daje wiary
złotoustnym tyranom
ponosząc ofiary
z podniesionym czołem
walczy o wolność
i prawdę
upadając
pod ciosami wroga
nabiera siły
by się podnieść
by zwyciężyć
piątek, 24 stycznia 2014
* * *
czwartek, 23 stycznia 2014
* * *
trzymać pasmo słońca
grać na strunach
śmierci
być odłamkiem
świata
zanim się zbliżymy
zacieśni się splot
tęgich drzew
z korzeniami trzymającymi
wyciągnięte dłonie
palcami smakującymi
wolnego wiatru
już nigdy krzyk
nie zatwierdzi
a pewność ludzka
nie wywyższy szczytu
w zwiewnych płótnach
nucąc melodię
graną w gniewie
burzy
odejść
do królestwa
Hadesa
grać na strunach
śmierci
być odłamkiem
świata
zanim się zbliżymy
zacieśni się splot
tęgich drzew
z korzeniami trzymającymi
wyciągnięte dłonie
palcami smakującymi
wolnego wiatru
już nigdy krzyk
nie zatwierdzi
a pewność ludzka
nie wywyższy szczytu
w zwiewnych płótnach
nucąc melodię
graną w gniewie
burzy
odejść
do królestwa
Hadesa
środa, 22 stycznia 2014
* * *
znów wierzby płaczące
pokrywają się szronem
wiatr
porusza gałązkami
na trawie porozrzucane
niewinne brylanty
złudne nadzieje rozwieje
śnieżna poświata
żyjemy w kłamstwie
świat to agresja
wystawiamy to co złe
na piedestał
nie mamy wartości
twarzą w twarz
nadszedł czas
chorej ludzkości
biegniemy wciąż
ścieżką marzeń
zwycięstw
i porażek
bezimienni
gonimy życia sens
kochamy
i nie potrafimy kochać
tracąc uczucia sens
walczymy każdego dnia
i tylko śnieg ciągle
jest biały...
pokrywają się szronem
wiatr
porusza gałązkami
na trawie porozrzucane
niewinne brylanty
złudne nadzieje rozwieje
śnieżna poświata
żyjemy w kłamstwie
świat to agresja
wystawiamy to co złe
na piedestał
nie mamy wartości
twarzą w twarz
nadszedł czas
chorej ludzkości
biegniemy wciąż
ścieżką marzeń
zwycięstw
i porażek
bezimienni
gonimy życia sens
kochamy
i nie potrafimy kochać
tracąc uczucia sens
walczymy każdego dnia
i tylko śnieg ciągle
jest biały...
wtorek, 21 stycznia 2014
* * *
poniedziałek, 20 stycznia 2014
* * *
w snach
szukałam czarodzieja
zawsze błądził
choć trzymał mnie za rękę
uciekał
płakałam
tęsknotę za nim
usypiam
starannie
przykryta kocem smutku
po uszy
w ciszy
snuje się oddechem
bezbarwnym
czasem
stuka w okna serca
subtelnie
uparcie
jutro
zaśpiewa kołysankę
drżąco
przeciąga się w myślach
i wraca zawsze
nad ranem
szukałam czarodzieja
zawsze błądził
choć trzymał mnie za rękę
uciekał
płakałam
tęsknotę za nim
usypiam
starannie
przykryta kocem smutku
po uszy
w ciszy
snuje się oddechem
bezbarwnym
czasem
stuka w okna serca
subtelnie
uparcie
jutro
zaśpiewa kołysankę
drżąco
przeciąga się w myślach
i wraca zawsze
nad ranem
niedziela, 19 stycznia 2014
Erotyk XXXVII
pocałunkami
nie potrafisz
kłamać
noc
sprzyja szczerości
ciał stęsknionych
dotykiem
kreślisz czułość
jak poeta wiersz
liryczny
metaforą pieszczot
dotykiem drżącym
epitetem
anaforą czułości
zapisujesz
wers po wersie
mojego ciała
uniesienie
w gwiazdach zapisane
pieczętujesz
wargami rozpalonymi
nie potrafisz
kłamać
noc
sprzyja szczerości
ciał stęsknionych
dotykiem
kreślisz czułość
jak poeta wiersz
liryczny
metaforą pieszczot
dotykiem drżącym
epitetem
anaforą czułości
zapisujesz
wers po wersie
mojego ciała
uniesienie
w gwiazdach zapisane
pieczętujesz
wargami rozpalonymi
sobota, 18 stycznia 2014
* * *
po drugiej stronie
nadziei
spokojnie
przechadza się
strach
układając
bukiet planów
nie zrywa
ostów wspomnień
by nie pokłuć
palców
silne ramiona
potrzebne będą
by dzwignąć
sens dnia
następnego
nadziei
spokojnie
przechadza się
strach
układając
bukiet planów
nie zrywa
ostów wspomnień
by nie pokłuć
palców
silne ramiona
potrzebne będą
by dzwignąć
sens dnia
następnego
piątek, 17 stycznia 2014
* * *
czwartek, 16 stycznia 2014
* * *
nasza prawda
skręcona do bólu
wije się
unosi
nadszedł czas abyśmy
przestali się bać
wybiła nasza
własna godzina
już czas
wyjść z tłumu
identycznych ludzi
bezwzględnie posłusznych
a prawda
do krzyża przybita
w płomieniach stosu
zrodzona
zwróci rozum stadu
zbaranianych owiec
księżyc oświetla blaskiem
szeregi ludzi
szukających rozwiązania
innego niż ustalone
stoimy
ramię w ramię
na barykadzie
nowego powstania
nie ma odwrotu
skręcona do bólu
wije się
unosi
nadszedł czas abyśmy
przestali się bać
wybiła nasza
własna godzina
już czas
wyjść z tłumu
identycznych ludzi
bezwzględnie posłusznych
a prawda
do krzyża przybita
w płomieniach stosu
zrodzona
zwróci rozum stadu
zbaranianych owiec
księżyc oświetla blaskiem
szeregi ludzi
szukających rozwiązania
innego niż ustalone
stoimy
ramię w ramię
na barykadzie
nowego powstania
nie ma odwrotu
środa, 15 stycznia 2014
* * *
mam dość
rzucam to życie
na każde wezwanie
rzucam ten pośpiech
w pogoni
za bezsensem
rozpadła się
rzucam to życie
na każde wezwanie
rzucam ten pośpiech
w pogoni
za bezsensem
rzucam
głazem Syzyfa
w ścianę rozpaczy
głazem Syzyfa
w ścianę rozpaczy
rozpadła się
mam dość
wychodzę
na łąkę
zrywać kolorowe sny
zrywać kolorowe sny
wtorek, 14 stycznia 2014
poniedziałek, 13 stycznia 2014
* * *
otulona
werterowską myślą
dusza
w blasku świec
spisuje swój
testament
atramentem obojętności
kreśli tomy
niespełnionych nadziei
i obietnic
rzucane na wiatr
na skrawku
od nowej linijki
zaczyna układać
scenariusz
szczęśliwości
werterowską myślą
dusza
w blasku świec
spisuje swój
testament
atramentem obojętności
kreśli tomy
niespełnionych nadziei
i obietnic
rzucane na wiatr
na skrawku
od nowej linijki
zaczyna układać
scenariusz
szczęśliwości
niedziela, 12 stycznia 2014
* * *
sobota, 11 stycznia 2014
* * *
za kratami duszy
uwięzione
wspomnienia
z dożywotnim
wyrokiem niepamięci
codziennie
po trochu
umierają
w betonowych klatkach
czując
jak pętla sumień
zaciska serce
bez oddechu
bez sił
bez szans
na zzucenie kajdanów
żebrze o litość
uwięzione
wspomnienia
z dożywotnim
wyrokiem niepamięci
codziennie
po trochu
umierają
w betonowych klatkach
czując
jak pętla sumień
zaciska serce
bez oddechu
bez sił
bez szans
na zzucenie kajdanów
żebrze o litość
piątek, 10 stycznia 2014
* * *
czwartek, 9 stycznia 2014
* * *
anioł śmierci przemówił
i w cierpieniu zostawił
w jednej chwili
odmienił wszystko
tysiące sępów
spełniło swą powinność
i w cierpieniu zostawił
w jednej chwili
odmienił wszystko
tysiące sępów
spełniło swą powinność
wargami martwymi
złapać próbuje
czułości słowa
niczyimi
niewypowiedziane ustami
kaci byli jeszcze
niewprawni w rzemiośle
gapie rozeszli
się do domów
zbyt zajęci
chlebem powszednim
by wybaczać winowajcom
się do domów
zbyt zajęci
chlebem powszednim
by wybaczać winowajcom
a ty
spoglądasz
powiekami przymkniętymi
pełnymi żałości
dantejskie te sceny
i martwe czarne worki
i martwe czarne worki
biegniemy wciąż
przed siebie
by znów
się stoczyć
za szczytów
biegniemy bez siły
umarli
i tylko ta krew na ulicy...
umarli
i tylko ta krew na ulicy...
środa, 8 stycznia 2014
* * *
najgorzej jest wtedy
gdy człowiek
zawiedziony
sam na sobie
polegać nie może
wypalony
nie widzi sensu
dławiąc się dymem
nadziei
nie znajduje słów
by prosić o pomoc
gdy człowiek
zawiedziony
sam na sobie
polegać nie może
wypalony
nie widzi sensu
dławiąc się dymem
nadziei
nie znajduje słów
by prosić o pomoc
wtorek, 7 stycznia 2014
* * *
zapisane w gwiazdach
niezaplanowane
życie
toczy się
kamiennym brukiem
od nocy do świtu
z godziny na godzinę
z radości w mrok
przechodzi płynnie
jak ze światła w ból
nie daje zapomnieć
błądząc
w poznawaniu
odkrywa nieznane
zapamiętując
obrazy
jeszcze nie namalowane
niezaplanowane
życie
toczy się
kamiennym brukiem
od nocy do świtu
z godziny na godzinę
z radości w mrok
przechodzi płynnie
jak ze światła w ból
nie daje zapomnieć
błądząc
w poznawaniu
odkrywa nieznane
zapamiętując
obrazy
jeszcze nie namalowane
poniedziałek, 6 stycznia 2014
* * *
w tłumie
samotność
nie ukryje smutku
deszczem łez
zmyje łagodność
chłodnymi kroplami
sparaliżuje strach
uciekając
między kroplami
zacieramy w błocie
ślady
istnienia
samotność
nie ukryje smutku
deszczem łez
zmyje łagodność
chłodnymi kroplami
sparaliżuje strach
uciekając
między kroplami
zacieramy w błocie
ślady
istnienia
niedziela, 5 stycznia 2014
* * *
sobota, 4 stycznia 2014
* * *
piątek, 3 stycznia 2014
* * *
brakuje mi dni
na własną obecność
malując
pejzaż snu
nadałam kształt miłości
jak wariat
co szedł zamgloną doliną
i tym odbiciem
zasłaniam się trwale
we własnym wzroku
głaszcze niebo
przypinam
do ciemnych gwiazd
spadające myśli
w żniwie
samotnych dusz
piszę
i tak krzyczę
biegnąc
brzegiem kwitnącym
przestrzenią
z wielkich słów
a tak naprawdę
cisza
jest kluczem szczęścia
na własną obecność
malując
pejzaż snu
nadałam kształt miłości
jak wariat
co szedł zamgloną doliną
i tym odbiciem
zasłaniam się trwale
we własnym wzroku
głaszcze niebo
przypinam
do ciemnych gwiazd
spadające myśli
w żniwie
samotnych dusz
piszę
i tak krzyczę
biegnąc
brzegiem kwitnącym
przestrzenią
z wielkich słów
a tak naprawdę
cisza
jest kluczem szczęścia
czwartek, 2 stycznia 2014
środa, 1 stycznia 2014
* * *
Subskrybuj:
Posty (Atom)