skute lodem miasto
budzi się
do życia
pośpiechem
smutnych twarzy
niecierpliwe kroki
rozbijają
pryzmy śniegu
na lewo
tam gdzie
w korkach ucieka czas
na prawo
tam gdzie
tłum grymasem
wita dzień
i tylko słońce
nieśmiało przebija chmury
by gniew mrozu
rozpuścić promieniem
nadziei