deszcz samotności
spływa prosto z duszy
pochmurniała
gdy czas
zabrał jej siłę
szarą mgłą
otoczył skronie
wbijając ciernie
w życia sens
szukając
drogi wyjścia
rozbiła się o mur
rozmazanych twarzy
gliniane kolosy
rozpadały się
bez słowa
za późno
by trwać