nad krawędzią
ludzkiego istnienia
rozgościła się
martwa cisza
zaplątana
w myśli niepotrzebne
krzyku
nikt nie słyszy
niewzruszona
na myśli prorocze
woła
nie ma mnie
nie słyszę
zawieszona
na światów granicy
czeka na chwilę
ulotne
nieprzenikniona
całunem śmierci
się okrywa