na wielkim placu
za zakrętem życia
za wstęgą prób
i błędów
stoją
samotnie
pod ścianą płaczu
nędzarze
ukradli
skrzydła aniołom
chcą zapomnieć
nie pamiętać
co było
powietrze ich dusi
zabija
jak morderca
swą ofiarę
słońce grzeje
chcąc wypalić
ich uczucia
dni im płyną
jak rzeka
która nigdy
nie dopłynie do celu
a my udajemy
że ich
nie ma