nie potrzebny mi szum morza
by zagłuszyć tęsknoty
potrzebuję ciszy
to moja ulubiona
sala egzekucji
złych humorów
zwątpień
umysł
balansuje na granicy przenikań
w buncie przeciw poddaniu
staje się uciekinierem
zamykam drzwi
na usprawiedliwienie istnienia
tak milcząc
pomyślę
jaka jestem szczęśliwa
w niewoli
własnej swobody