zabiegani
przytłoczeni codziennym
przemijaniem czasu
wiecznie spóźnieni
gonimy za życiem
przyjaciele
przywdziejmy żałobne stroje
już kostucha wskazuje
stół biesiadny
już sępy krążą
nad naszymi głowami
już na nocnym niebie
łuna płonie
zapowiedź pożogi
a my pijmy nasze
zdrowie do dna
biegamy po ołtarzach wieków
profanujemy świętości
okradamy kurhany przodków
zrzucamy wielkich z piedestałów
autorytety jęczą żałośnie
pod obcasami naszych butów
przyjacielu
wyciągnij ramiona
do ludzi
pamiętaj
nie jesteśmy nieśmiertelni