poranek delikatnie
podnosi moje powieki
otwieram oczy
w mocno parzonej kawie
szukam siły
by odkryć
choć skrawek przeznaczenia
wśród tysiąca zakrętów
ciernistych dróg
znalazłam ciebie
na tym tle
maluję
własną rzeczywistość
jest cicho
brak jest nicością