piątek, 18 lipca 2014

* * *

biegnąc 
przez grodzone 
makami ogrody 
spojrzałam na włosy 
strapione z tęsknoty 

słońce sypało 
nad głową 
kopiejkami słów 
a księżyc wygrywał 
na flecie melodie 
ciszą śpiewaną 
i półmrokiem 

sen
wlewa się do gardeł
ociekając
jest cichy 
jak krew w żyłach

napełnieni 
po brzegi chmurnością
zdumieni szelestem 
spadamy

ciemno 
zatrzymujemy 
swój smak 
przed porankiem
zamkniętym zachodu
pomrukiem 

w zachwycie muśnięty
ciszą graną strunami
przy stole 
rzeźbionym nadtroską

nie budź mnie 
proszę