w rzece kłamstw
tracę pod nogami
grunt
śliskie kamienie
kaleczą stopy
rzucając na kolana
zziębniętą duszę
nie ogrzeje się
już wspomnieniem
bo te ułudą
się stały
porwane z nurtem łez
rozbijają się
o brzegi
ramion nietrwałych
okruchy szczęścia
porwały motyle
one żyją
najkrócej