pusto
codzienność pokryta
czarną łuną
stary
zepsuty zegar
odmierza czas
zapomniał
bezimienne postacie
suną w skłębionym
umyśle
samotnie
stoję pośrodku
bezgłośnie krzycząc
ciągnięta
jak marionetka
sznurkami
ludzkiego wzroku
osaczona
przez to
czego nigdy nie było