bez smaku łez
ostrożnie
stąpam w jutro
czwarta nad ranem
noc biała
jak księżyc
wystarczy nocne czuwanie
by świt nabrał
kolorów jak z bajki
wsłuchując się w ciszę
sięgam po kawę
piszę
w głębokim śnie
mogłabym wiersze
bez płaczu rodzić
wtedy wierna noc
z głową spuszczoną
nie musiałaby
nad ranem odchodzić