narodziło się
dziecko
bez imienia
patrzcie
bijcie pokłony
pierwszy haust
chłodnego powietrza
zmroził
bezbronne płuca
podniósł się okrzyk
buntu
rozszarpani
na kształt
krzyża
myśli bezdomne
rzucamy w tułaczkę
aby na drodze
ludzkiego istnienia
kroczył
wśród mroków
ciszy
jak pochodne
ognisko duszy
jak światełko
ogniem zbawienia
nie słyszysz
wołania
śmiechu serca
które
jest niewolnikiem
ciszy
na zawsze