odchodzę od zmysłów
codziennie
od nowa
tracę równowagę
wśród
zobojętniałych
twarzy
pędzącego donikąd tłumu
nie widzę
sensu
kolejnego dnia
zakłóconego
ogłuszającym
krzykiem
tych, co niby
lepiej wiedzą
milczę
smakując
każdą chwilę
czuły dotyk
aromat
porannej kawy
świtem
wszystko od nowa
zapominam