piątek, 27 listopada 2015

* * *

świat przeraża 
jego obcość 
i dzikość 
wywołuje 
paniczny lęk

w skroni 
pojawia 
się tępy ból 
sprzeciwu
wobec rzeczywistości

wlewa się 
do gardeł
ociekając

jest cichy 
jak krew 
w żyłach

napełniona
po brzegi 
chmurnością

nie potrafię 
się odnaleźć 
w zgiełku 
ulicznych kłótni 
za rogiem 
gubię 
wątek istnienia