patrzę w niebo
to ocean trosk
rzuconych
w przestrzeń
spokojnie płyną
jedna po drugiej
rozbijając się
o mielizny chmur
puszystych
rozpadają się
gradem
strzelając
mroźnymi kulami
na oślep
i giną w słońcu
spalone promieniem
zanurzonym
w błękicie