za kotarą rozpaczy
codzienność
spopielała
rozbijając o bruk
kryształy łez
zdeptane opiłki
tracą blask
matowieją
myślą natrętną
o początku
i końcu
oślepiające promienie
próbują przebić
kotary mur
wypalając iskierką
nadziei
nowy dzień