samotność
bez imienia
przysiadła na ławce
czeka
jak cień
snuje się
za człowiekiem
bólem otulając skronie
patrzy
jak rozpaczy
krople spływają
deszczem
myśli niespokojnych
słyszy
lęk duszy
szepczący
między wiatru
krzykiem
idzie
za nami
krok w krok
by nie zginąć