środa, 8 lutego 2017

* * *

we mgle
niedomknięte 
okno trzeszczy
jak groźna 
bestia

chłodny wiatr 
szarpie ciała 
wygłodniałym 
podmuchem

szyderczy śmiech 
czai się za drzewem 
nicości

okno zatrzasnęło 
swój pysk
wiatr ucichł 
speszony
śmiech zniknął 

ból istnienia 
zatacza krąg

pozostawiając 
rozpacz płynącą 
po śmierci