miasto zatopione
w bieli absolutu
powoli zapada w sen
puchową kołdrą otulone
zamyka oczy
zmęczonych domów
pod sufitem nieba
zawieszone gwiazdy
migoczą sennym marzeniem
raz po raz
spadają
między płatkami
nucąc kołysankę
i tylko ludzie
nie wiedzą
czy cieszyć się
puchem
rozgarniając go
po kątach