* * *
listopadowy chłód
jesieni
przenika do kości
deszczem
pożółkłych liści
obsypuje
parkowe aleje zadumy
kasztanami
wyznacza drogę
do wspomień
tam, gdzie słońcem
złociły się dęby
głóg czerwienią się mienił
teraz mgła
szczelnie okryła ziemię
wilgotnym
szeleszczącym ortalionem
złudzeń
musimy przeczekać
szarugę zła
niedługo minie