dama
w białej szacie
błąka
się od świtu
do nocy
puste oczy
bez wyrazu
obserwują
jak na trasach
wszechświata
porzuca
swoje ofiary
jej
zimne serce
nie zna litości
czasami tylko
na starym cmentarzysku
ogrzewa
lodowate dłonie
przy blasku
świec
patrząc
na swoje dzieło