nie szukaj mnie
gdy odejdę
za chmur kłębiastych
horyzont
muszę pozbierać
okruchy duszy
pogubione
w codzienności
zlepić te skrawki
by przetrwać
wrócę świtem
z mgłą jesienną
rozwieszę smutki
na pajęczynie myśli
lęki wiatrem
pogonię
by łzy utopić
w kałużach
i poczekam
na pierwszy promień
który przebije
obojętność