zapadam się
przenikając w ciszę
zamykam powieki
ciężkie
jak wrota twierdzy
za nimi
gęstnieje mrok
fosą rzęs
odgrodzona
już nie mogę
wrócić
do beztroski
słonecznego dnia
zapamiętuję wiatr
i krzyk ptaków
rozświetlający myśli
wyobraźnia
buduje sen
z cegieł niepokoju