jestem
samotną wyspą
wokół mnie
cały ten zgiełk
ocean codzienności
fale
uderzają o brzegi
kalecząc ciszę
rozbijają dzień
na atomy zdarzeń
uciekają godziny
znikają ludzie
milknie strach
przed jutrem
rozpacz rysuje
horyzont
bez granic