zapal płomień świecy
wzywają nas rany
i groby
jak chrzęst gąsienic
po asfalcie
za oknen
pewnej grudniowej nocy
boli
każde rodaka serce
nie chce się zabliźnić
tam
gdzie zamiast raju
panuje piekło
tam jedynym pragnieniem
kromka chleba
i kropelka godności
dla ojca
dla matki
tam jedynym obrazem
ziemia
przesiąknięta krwią
żałobny lament
tych co zostali
każdy dzień
jest walką o przetrwanie
tam ludzie w potrzebie
zatrzymaj się na chwilę
zastanów
pokłoń się braciom
by zmienić nas
aby wszystkiego nie stracić