przychodzisz bezszelestna
przerażająco
okrutna i cicha
niezapowiedziana
nieproszona
z wiatrem
tańczącym
dziwnego walca
zapraszasz
by świat przemierzać
ma białych obłoczkach
razem raźniej spacerować
bo się nie zagubię
wśród puszystej bieli
bo się nie przewrócę
gdybym się potknęła
na lodowej krze
razem milej
po chmurkach pobiegać
pośmiać się do łez
i sobie żartować
rękę podam tobie
kiedy będzie trzeba
ty mi uśmiech w zamian
a ja ci dwie śnieżki