w okowach nadziei
jak skazańcy
czekamy na wyrok
przez kraty codzienności
przebija się słońce
raniąc powieki
ostrym promieniem
nie pozwala
błękitu nieba
zapleść w warkocze
nie daje
trawie zakwitnąć
bukietem ostów
kaleczy dłonie
grypsem myśli
przesyłamy sobie
iskierkę marzeń