bezradny
stoisz w ciemności
słyszysz
krzyk
bezbronnych koni
serce
przykuło
cię do nich
srebrnym łańcuchem
niewoli
zrozpaczony
chwytasz za grzywy
siadasz na grzbiecie
spadasz
biegniesz
jak oszalały
nie ma ram
nie ma granic
serce dusi się
w pułapce
nie widziałeś
że dotykałeś
jej codziennie
byłeś głupi
zbyt ślepy
zbyt pewny
by dostrzec
upragnioną wolność