świat
znów zapłonął
płomieniem zła
zaśpiewał
pieśń ciemności
po środku
zamętu stoisz
sam
zamknięty w klatce
wystawiony
na śmierć
nie ufając
nikomu
spłacasz życiu
ostatnią ratę
krzyk modlitwy
wraca odbity
biegnie
wciąż dalej
przed siebie
by znów
stoczyć się
za szczytów
biegniemy bez siły
umarli
przez szlaki
bez dróg
do końca
a nad nami
tylko czarne wrony
kraczą