odchodzę
w ciemność
nocy
codziennie
od nowa
chowam się
za zaułkiem
poduszki
gdzie księżyc
ramieniem
otula czas
ten zły
gdy poranek
pędzi bezlitośnie
przed siebie
gubiąc południe
spóźnionych
spraw
ten dobry
gdy aromat
popołudnia
łagodzi stres
odbity
w twoich oczach
chowam się
za zaułkiem
poduszki
tak jest dobrze