w deszczu
wyje
zepsuty gramofon
okno
niedomknięte
trzeszczy
jak groźna bestia
w oddali słychać
szyderczy śmiech
natury
okno zatrzasnęło
swójpysk
wiatr ucichł
speszony
śmiech zniknął
w cieniu bólu
pozostawiając
rozpacz płynącą
strumieniem
po ulicach
miasta